#35

819 41 10
                                    

- Pięć lat mieszkałam w Anglii. Miałam tam dużo przyjaciół, ale takim moim najlepszym był Carson. Przez pierwsze 3 lata było normalnie. Przyjaźniliśmy się, byliśmy dla siebie jak brat i siostra. Ale potem jego życie zaczęło sypać. Mama mu umarła, prześladowali go w szkole - popłynęły mi łzy. - Zaczął to robić.
- Co? Ciąć się? - spytał Mac, podając mi chusteczkę.
- Właśnie. Nie mogłam patrzeć na jego cierpienie. Chciałam to robić z nim, żeby nie czuł się samotny. No i zaczęliśmy się ciąć nawzajem. No, a potem mama postanowiła, że wracamy do Oslo. Chodziłam na terapię i nie miałam z nim żadnego kontaktu.

Spojrzałam na Maca, Tinusa i Jenn. Wszyscy mieli łzy w oczach.

- On ciął moją lewą rękę, a jego prawą. Dokładnie było w tym dzisiejszym śnie. Tyle, że zamiast Carsona był Martinus.
- Pewnie dlatego, że jest twoim najlepszym przyjacielem - wyjaśniła Jennie. - Emma, nie rób tego więcej.
- No a dlaczego nie Oskar albo Jaxson? Nie rozumiem. Swoją drogą Martinus, z tobą wszystko ok? Nie tniesz się?
- Nie Emma. I nie będę - odparł i przytulił mnie.
- Chodźcie zbieramy się - powiedziała Gerd-Anne.

Wzięłam Marcusa pod rękę. Opowiedział moją historię rodzicom. Zmartwili się. Wypytywali czy nadal to robię. Zaprzeczałam, bo przecież od czasu kłótni z Marcusem jestem czysta.

Przez całą drogę słuchaliśmy muzyki, a chłopaki dużo śpiewali.
Oglądaliśmy różne musical.ly szukając jakichś inspiracji. Natrafiliśmy na post Maxa i Harveya.

- Moi mężowie! - krzyknęłam Marcusowi do ucha.
- Skarbie, myślałem, że to ja jestem twoim mężem - odparł.

Uśmiałam się i złożyłam mu pocałunek na policzku, a on oparł głowę na moim ramieniu.

- Emma, nie fangirluj! - powiedział Tinus.

Dodaliśmy parę zdjęć na Snapchata. Ze zmęczenia opadłam na ramię Martinusa. Tin nie protestował, ale żałuję, że nie widziałam zazdrosnej miny Marcusa.

- Emma, budź się, jesteśmy już - budziła mnie moja mniejsza imienniczka.
- Już Trofors? - spytałam zaspanym głosem.
- Tak, księżniczko - odparł Marcus, wyciągając mnie za auta za ręce.
- Marcus, kochany.

Położył dłonie na moich biodrach, a ja splątałam ręce na jego szyi. Gdy odszedł, wzięłam swoją walizkę i poszłam do swojego pokoju. Wspomnienia o Carsonie wróciły. Mimo, że robiliśmy sobie krzywdę, tęsknię za nim. Podeszłam do okna z widokiem na ogród chłopaków. Usiadłam na parapecie. Zauważyłam, że do pokoju wszedł Marcus.

- Co się stało? - spytał, siadając naprzeciwko mnie.
- Myślę o nim. O Carsie.

Mac wziął mnie za rękę.

- Chciałabyś się z nim spotkać?
- Jasne. Tylko, to jest pewnie zbyt trudne do zrobienia.
- Przypuszczam, że bardzo przeżył to, że nie ma cię z nim.
Przytuliłam go. Zaproponowałam wyjście na werandę.
- Jeśli to był sen proroczy?
- Emma, Martinus napewno się nie okalecza.
- A jak zacznie? Martwię się o to. Jest dla mnie jak brat.
- I dlatego pojawił się w tym śnie. Zmam go, słoneczko, i mogę cię zapewnić, że on tego nie robi.

Przytuliliśmy się. Do ogrodu przyszła Jennie.

- Przyjdziecie na obiad?
- Jasne, idziemy już.

Po zjedzeniu posiłku, poszłam się rozpakować. Byłam wykończona. Wiedziałam, że życie gwiazdy nie jest proste, ale nie myślałam, że aż tak męczące.

Do mojego pokoju wszedł Tinus.
- Idziemy jutro z Marcusem na stadion, idziesz z nami? - spytał, siadając na biurko.
- Jasne - spojrzałam na jego łydkę. Chyba umrę.
- Martinus?! Co to jest? - wskazałam na liczne przecięcia na jego nodze.
- Yyyy... Mogę to wytłumaczyć?

Ja. Pierdolę. Dlaczego. Ja?

du er fantastisk | M&M {completed}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz