#30

935 51 6
                                    

- Ona jest... - zaczął. - Puszczalska. Jeju, siedziałem tak jak wy, na kanapie, a ona przyszła i mnie pocałowała. Wogóle zachowywała się jak jakaś napalona.
- Co?! Marcus, to on mnie napadł!
- Stary, co jest? - Mac zacisnął pięści.
- Co jest? Ona się do mnie przystawiała. Nie dałem się. Darujcie sobie ją.
- Nie wierzę ci Jacob. Wal się.
- Tak? A to? - pokazał chłopakom ślad po moim błyszczyku na policzku.

Blondyn wstał.

- Emma? Naprawdę? - w oczach zbierały mu się łzy.
- Nie, no! Nie wierz mu - zaczęłam płakać.

Pobiegł do garderoby.

- Emma?
- Tinus, proszę cię!
- Przepraszam. Ja ci wierzę, ale to mój brat. Wybacz.

Przytuliłam go.

- I co? Zadowolony? Po co to zrobiłeś?
- Bo ciebie kocham?
- Spieprzaj! Nienawidzę cię!

Poszłam do Marcusa. Płakał. Został zraniony kłamstwem.

- Marcus?
- Idź, do tego swojego Jacoba.
- Ale to naprawdę nie tak. To on mnie zaatakował, ja, ja... Nie chciałam.
- Przykro mi to mówić, ale nie wierzę ci... Przepraszam.
- Ale, to naprawdę kłamstwo, Marcus - powiedział Martinus.
- Nie broń jej. Jak chcesz, zostawimy cię w Oslo. Jak nie, to wrócisz z nami do Trofors i zabierzesz swoje rzeczy.

Wybiegłam z pomieszczenia. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę. Usiadłam pod ścianą.

- Emma! Emma! Co się dzieje? - podeszła do mnie Jennie.
- Jacob mnie napastował, zarzucił mi, że to ja go całowałam i Marcus nie chce mnie znać. Jennie ja go zabiję zaraz.
- Uspokój się Emma, proszę.
- Po co mam być spokojna, skoro jedyny chłopak, którego tak bardzo kocham został tak podle potraktowany?

Jennie przytuliła mnie. Poczułam się odrobinę lepiej. Dołączył do nas Martinus. Pomógł mi wstać. Wtuliłam się w niego. Był dla mnie jak brat.

- Nie martw się - szepnął.
- Tin, czemu Marcus mi nie wierzy? Ja go kocham! - krzyknęłam, uderzając chłopaka o klatkę piersiową.
- Naprawdę?
- Tak!
- On ciebie też, wiesz?

Widziałam, że było mu przykro. Ten debil Sartorius stał za rogiem. Chichotał się.
Tinus otarł mi łzy rękawem swojej bluzy.
Rodzice przyszli i zabrali nas do taksówek.
Po powrocie do hotelu spakowałam walizkę. Nie odezwaliśmy się z Marcusem do siebie przez całą drogę na lotnisko. Gerd-Anne pytała co się stało, ale odparliśmy, że nic. A przecież, stało się dużo.
Po dojeździe, wypakowaliśmy bagaże i poszliśmy do hali odlotów. Jacob próbował mnie podrywać, ale poszłam do Martinusa i Jennie. Czy ten debil nie ogarnie, że go nie nawidzę?
Po wejściu do samolotu do Oslo, zasnęłam.

***

Po wylądowaniu, Jennie mnie obudziła. Oslo...
Tęskniłam za rodziną, Oskarem i Jaxsonem. Cieszyłam się, bo Jon powiedział, że będę mogła jechać do swojego domu w odwiedziny.
Ale teraz, najbardziej tęsknię za Marcusem.
Pomimo tego, że stoi obok mnie.

du er fantastisk | M&M {completed}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz