SOPHIA:
Moja córka miała wypadek! Nadal nie mogę tego pojąć. Moja najmłodsza kruszyna, teraz leży w szpitalu i walczy o życie...- Kochanie co się stało? Powiedz mi proszę.
- Paul - spojrzałam na mojego męża z oczami pełnymi łez - nasza córka miała wypadek.
- Bella?
- Nie.
- A...A...Alex? - wyszeptał a ja pokiwałam głową - to, to, to niemożliwe! Przecież Bella...
- Bella też nie mogła przecież ciągle chodzić za nią krok w krok! Nikt nie wiedział że to się wydarzy.
- Racja. Musimy do niej jechać.
- Musimy - wyszeptałam i wstałam szybko z łóżka.
Szybko na rzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubrania po czym biegiem zleciałam na dół. W kuchni stał nasz syn jeszcze w ubraniu, który również był na imprezie, więc dlatego pił teraz wodę. Kiedy nas zobaczył zmarszczył brwi bo nie wiedział o co chodzi, więc musieliśmy Luke'owi o tym powiedzieć. Kiedy usłyszał że jego siostra miała wypadek, szklanka która znajdowała się w jego ręce teraz znalazła się na podłodze roztrzaskując się na milion małych kawałeczków. Nawet szklanki nie było czasu posprzątać, gdyż Luke razem z nami pojechał do szpitala.
Był przerażony zresztą tak samo jak każdy z nas. Po wejściu do szpitala biegiem ruszyliśmy w stronę sali operacyjnej przed którą siedziała Bella cała zapłakana oraz załamany Louis i reszta jak mi się wydaje znajomych Alex, wszyscy byli smutni...
- Bella?
- Mamo...
- Czy Alex nadal jest na sali operacyjnej?
- T...t...tak. Operują ją już z dobrą godzinę. Przepraszam was za to co się stało, gdyby nie ja...
- Bella kochanie to nie twoja wina - usiadłam koło córki, którą po chwili przytuliłam
- Mama ma rację. To nie twoja wina. Przecież nikt nie mógł przewidzieć że coś takiego się stanie.
- Ale..., ale obiecałam ją pilnować.
- Przecież nie mogłaś chodzić z nią krok w krok. Alex też jest duża i wie co robić.
- Tak strasznie o nią się martwię - i w tym samym momencie drzwi od sali operacyjnej się otworzyły. Każdy podniósł wzrok na doktora, który nie miał zbyt zadowolonej miny.
Czy to coś oznacza?
- Panie doktorze i co z naszą córką? - spytał Paul
- Państwo są rodzicami?
- Owszem.
- Nie rozmawiamy na korytarzu. Zapraszam do mojego gabinetu - ręką
wskazał na swój gabinet, dlatego tam też się skierowaliśmy.
CZYTASZ
Sweet to time ✔ (ZAKOŃCZONA - DO KOREKTY)
FanfictionHistoria dwójki różniących się osób, których połączy wielkie uczucie. On typowy Bad - Boy z wieloma tatuażami i piercingami Ona miła, nieśmiała dziewczyna z porządnego domu. Nie lubi oszustw, kłamstw i chamstwa. Co się stanie, gdy ta dwójka osób sp...