Rozdział 59

1.2K 70 4
                                    

SOPHIA:
Moja córka miała wypadek! Nadal nie mogę tego pojąć. Moja najmłodsza kruszyna, teraz leży w szpitalu i walczy o życie...

- Kochanie co się stało? Powiedz mi proszę.

- Paul - spojrzałam na mojego męża z oczami pełnymi łez - nasza córka miała wypadek.

- Bella?

- Nie.

- A...A...Alex? - wyszeptał a ja pokiwałam głową - to, to, to niemożliwe! Przecież Bella...

- Bella też nie mogła przecież ciągle chodzić za nią krok w krok! Nikt nie wiedział że to się wydarzy.

- Racja. Musimy do niej jechać.

- Musimy - wyszeptałam i wstałam szybko z łóżka.

Szybko na rzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubrania po czym biegiem zleciałam na dół. W kuchni stał nasz syn jeszcze w ubraniu, który również był na imprezie, więc dlatego pił teraz wodę. Kiedy nas zobaczył zmarszczył brwi bo nie wiedział o co chodzi, więc musieliśmy Luke'owi o tym powiedzieć. Kiedy usłyszał że jego siostra miała wypadek, szklanka która znajdowała się w jego ręce teraz znalazła się na podłodze roztrzaskując się na milion małych kawałeczków. Nawet szklanki nie było czasu posprzątać, gdyż Luke razem z nami pojechał do szpitala.

Był przerażony zresztą tak samo jak każdy z nas. Po wejściu do szpitala biegiem ruszyliśmy w stronę sali operacyjnej przed którą siedziała Bella cała zapłakana oraz załamany Louis i reszta jak mi się wydaje znajomych Alex, wszyscy byli smutni...

- Bella?

- Mamo...

- Czy Alex nadal jest na sali operacyjnej?

- T...t...tak. Operują ją już z dobrą godzinę. Przepraszam was za to co się stało, gdyby nie ja...

- Bella kochanie to nie twoja wina - usiadłam koło córki, którą po chwili przytuliłam

- Mama ma rację. To nie twoja wina. Przecież nikt nie mógł przewidzieć że coś takiego się stanie.

- Ale..., ale obiecałam ją pilnować.

- Przecież nie mogłaś chodzić z nią krok w krok. Alex też jest duża i wie co robić.

- Tak strasznie o nią się martwię - i w tym samym momencie drzwi od sali operacyjnej się otworzyły. Każdy podniósł wzrok na doktora, który nie miał zbyt zadowolonej miny.

Czy to coś oznacza?

- Panie doktorze i co z naszą córką? - spytał Paul

- Państwo są rodzicami?

- Owszem.

- Nie rozmawiamy na korytarzu. Zapraszam do mojego gabinetu - ręką
wskazał na swój gabinet, dlatego tam też się skierowaliśmy.

Sweet to time ✔ (ZAKOŃCZONA - DO KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz