Rozdział 3

2.7K 127 5
                                    

Przez cały dzień a raczej przez pół dnia, myślałam o Louisie. Nigdy nie widziałam tak pewnego siebie chłopaka jak on.
Postanowiłam pójść na mały spacer przed snem...
- Mamo wychodzę! 
- Dokąd?!
- Na spacer.
- Tylko uważaj skarbie.
- Wiem mamo. Pa.
- Pa - powiedziała a ja założyłam na siebie dżinsową kurtkę i wyszłam z domu.
W mojej okolicy nie było tak dużo ludzi jak w samym centrum. Tutaj jest dużo drzew i wiele parków, więc postanowiłam iść do jednego z nich. Po drodze kupiłam sobie bagietke na wszelki wypadek jakby w parki pojawiły się jakieś ptaki.
Usiadłam na jednej z ławek i przyglądałam się zakochanym parą, które trzymały się za ręce, skradały  sobie małe całusy. Ciekawe czy ja się kiedyś tak zakocham. 
Nawet nie wiem jak szybko zleciał ten czas. Zanim się obejrzałam była już dwudziesta a na dworze było już ciemno, no bo w końcu to wrzesień.
Wstałam z ławki i zaczęłam iść w kierunku wyjścia z parku. W pewnej chwili usłyszałam jakieś dziwne śmiechy i gwizdy a kiedy się odwróciłam zauważyłam grupkę chłopaków zmierzających w moją stronę. Przestraszyłam się i przyspieszyłam kroku tak samo jak oni, więc zaczęłam biec a oni za mną w pewnej chwili poczułam na ramieniu szarpnięcie a po chwili leżałam już na ziemi a jeden z nich siedział na mnie okrakiem...
- Zostaw mnie! - krzyknęłam ale on się zaczął tylko śmiać - no zostaw mnie! - krzyknęłam a moja kurtka i koszulka zostały rozdarte. Płakałam i wołałam o pomoc
- Zostawcie ją! - usłyszałam już mi dość znajomy głos a chłopak który był na mnie został zepchnięty 
- Bo co? - Louis - mój wybawiciel - wyciągnął z spodni nóż 
- Albo ją teraz kurwa zostawisz albo kurwa poderżne ci gardło! - chłopak pokiwał jedynie głową i odszedł - Dobrze się czujesz? - spytał i podał mi rękę za którą się złapałam i wstałam
- T...t...tak. Dzięki. Pójdę już.
- Sama? Żeby znowu cię napadneli te gnoje
- Nooo..., nie mam chyba wyjścia.
- Odwiozę cię.
- Nie musisz się...
- Odwiozę cię i koniec! - warknął i złapał mnie za rękę ciągnąc w stronę swojego samochodu - wsiadaj.
Wsiadłam do jego luksusowego i nowoczesnego porsche po czym z piskiem opon ruszył w odpowiednim kierunku...
- Ja się tobie przedstawiłem a ty mnie nie. Jak masz na imię?
- Alex.
- Ładnie - uśmiechnął się lekko a ja poczułam jakieś dziwne uczucie - jesteśmy.
- Dziękuję jeszcze raz. Gdyby nie ty - poczułam jak w moich kącikach oczu pojawiają się łzy a Louis złapał mnie za dłoń i się uśmiechnął tak samo jak ja 
- Zapomnij o tym co się stało i nie mów nic rodzicą żebyś później mogła wychodzić wieczorami jak przyjdzie okazja.
- Nie powiem - powiedziałam i otworzyłam drzwi od samochodu i wysiadłam
- Mam nadzieję że mi się kiedyś zrewanżujesz - puścił mi oczko i odjechał z piskiem opon a ja się zastanawiałam o co mu może chodzić.

⭐⭐⭐
Przechodzimy do wyższej rangi.
Kolejny rozdział za 10 ⭐ i 5 komentarzy ;)

Sweet to time ✔ (ZAKOŃCZONA - DO KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz