Rozdział 15

1.7K 95 1
                                    

Kiedy się obudziłam poczułam ogromny ból głowy, nie mogłam nawet otworzyć oczu a gdy już je otworzyłam zobaczyłam Louisa siedzącego na krześle koło łóżka który uśmiechał się głupio...

- Dzień dobry.

- Gdzie ja jestem?

- U mnie w domu.

- Co? Ale dlaczego? Ja muszę wracać do domu do rodziców pewnie się martwią! - powiedziałam odkrywając swoją kołdrę i zauważyłam jak Louis nabiera powierza a ja nie wiedziałam o co mu chodzi do czasu gdy sama nie zorientowałam się o co mu może mu chodzić.

Byłam w samej bieliźnie. A może lepiej. W samych majtkach i białej prześwitującej koszulce która sięgała mi do połowy ud. Spojrzałam na Louisa i szybko z powrotem wskoczyłam pod kołdrę, choć i tak Louis już dość dokładnie mi się przyjrzał..

- Więc? Co się wczoraj stało?

- Upiłaś się w trzy dupy i nie miałaś nawet siły iść, więc przywiozłem cię do siebie.

- Mama mnie zabije.

- Zadzwoniłem do Luke'a i powiedziałem mu że się strasznie spiłaś i zabieram cię do siebie a on powie waszym rodzicom że impreza się skończyła dość późno i będziesz spała u koleżanki.

- Dziękuję - odpowiedziałam i się lekko uśmiechnęłam. Louis wstał i zaczął podchodzić w moją stronę a mój oddech przyspieszył. Usiadł na łóżku koło mnie 

- Nie masz za co dziękować skarbie.

- Skarbie? - zaśmiał się i pokiwał głową 

- Nie pamiętasz co się wczoraj w nocy wydarzyło? 

- A c...c...co się wy...wy...wydarzyło? 

- Mam ci przypomnieć? - spytał przesuwając się bliżej mnie.

Przełknęłam ślinę i pokiwałam niepewnie głową a Louis natychmiastowo wpił się w moje usta przez co upadłam na łóżko.
Całował bardzo namiętnie a swój język wepchnął do mojej jamy ustnej. W moim brzuchu roiło się istne stado motyli, czułam się tak cudownie.
Moja ręka powędrowała do włosów Lou za które zaczęłam lekko ciągnąć. Nasze języki prowadziły istną wojnę. 

Kiedy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie, Louis oblizał swoją wargę i dając mi ostatniego całusa odsunął się ode mnie i znów usiadł...

- Teraz możesz się ubrać i zejść na dół na śniadanie.

- Nie mam żadnych ubrań oprócz sukienki.

- Nie będę miał nic przeciwko jak założysz moje - uśmiechnął się i wstał. Podszedł do szafy wyciągając z niej t - shirt, spodnie dresowe i bokserki - proszę.

- Dziękuję.

- Łazienka jest tutaj - pokazał na drzwi w które znajdowały się na końcu sypialni - więc możesz spokojnie z niej skorzystać.

- Okej.

- Czuj się jak u siebie - puścił mi oczko i wyszedł z sypialni a ja wzięłam dane mi przez niego ubrania i poszłam do łazienki.

Sweet to time ✔ (ZAKOŃCZONA - DO KOREKTY)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz