Rozdział 46

1.4K 72 2
                                    

W końcu Louis zatrzymał się przed jakimś laskiem i zorientowałam się że jesteśmy poza Londynem...

- Louis gdzie my jesteśmy?

- Zobaczysz. Wysiadaj - powiedział a ja zrobiłam tak jak kazał mi Lou - a teraz daj rękę i choć - nie musiałam podawać mu rękę bo sam ją złapał i ruszył na przód.

Las był spory i oczywiście pachniało lasem a my ciągle szliśmy na przód. Jak dobrze że to jest ranek a nie wieczór...

- Daleko jeszcze?

- Oj ale ty jesteś maruda! Niedługo - westchnęłam i w dalszym ciągu szłam za Louisem.

Szliśmy tak jeszcze chwilę aż w końcu dotarliśmy nad jakiejś jeziorko a koło jeziorka stał nieduży drewniany domek. Było tu tak pięknie. Zapach świeżego powietrza, lasu i oczywiście wolności...

- Podoba cię się? - usłyszałam zaraz za sobą na co się uśmiechnęłam i odwróciłam w stronę Louisa 

- Jest pięknie, ale nie rozumiem po co mnie tu zabrałeś? 

- Chciałem spędzić z tobą czasu - mówiąc to zaczął przybliżać się niebezpiecznie blisko moich ust - i mam ochotę to bardzo dobrze wykorzystać - powiedział dość zachrypniętym głosem a jego usta zetknęły się z moimi.

Nasz pocałunek na początku był delikatny. Zwykłe muśnięcia ustami, ale po dłuższej chwili nasze języki się spotkały i zaczęły dość zaciętą walkę o dominację.

Louis złapał mnie za biodra a ja szybko oplotłam nogi wokół jego bioder. Lou ruszył w stronę domku, szybko otworzył drzwi i nie przestając mnie całować ruszył jak mi się zdaje do salonu. Rzucił mnie na sofę i zaczął się rozbierać a ja nie czekając dłużej sama również zaczęłam się rozbierać. Kiedy byliśmy
w samej bieliźnie znów zaczęliśmy się całować a Louis swoimi ręcami błądziły po moim ciele...

- Louis - jęknęłam, kiedy znalazł moje czułe miejsce na szyji 

- Idziemy do sypialni - Lou gwałtownie podniósł mnie do góry na co pisnęłam zaskoczona a po chwili znaleźliśmy się w sypialni. Rzucił mnie na łóżko i zaczął zdejmować naszą bieliznę.

W końcu pozbyliśmy się bielizny. Louis zaczął mnie całować na początku namiętnie w usta a potem zaczął schodzić niżej. Na szyji zrobił mu dużą malinkę, przez którą cicho jęknęłam. Zaśmiał się!

Jego usta zaczęły schodzić jeszcze niżej. Dłużej został przy moich piersiach, przy których zaczął ssać i podgryzać moje nabrzmiałe sutki. Znów zaczął schodzić pocałunkami niżej, zadrżałam kiedy poczułam jego oddech w okolicach intymnego miejsca a on jedynie się zaśmiał.
Louis złożył kilka mokrych pocałunków na zewnętrznej stronie mojego uda już wtedy zaczęłam jęczeć, ale mój oddech przyspieszył kiedy poczułam jego język na mojej kobiecości. Przejechał po niej z góry na dół a ja zacisnęłam pięści na prześcieradle. Przez większą chwilę Louis pieścił moją kobiecość i nagle poczułam pustkę. Jęknęłam z niezadowolenia a Lou podniósł się przez co mogłam zobaczyć w całej okazałości jego penisa, który był OGROMNY. Louis wyciągnął z tylnej kieszeni paczkę prezerwatyw po czym nasunął jednego kondoma na całą swoją długość a kiedy już to zrobił szybko znalazł się nade mną, pocałował mnie i jednocześnie wbił we mnie.

Całując mnie zaczął się we mnie szybko poruszać. Jęczałam i wiłam się
pod nim a to tylko rozbudzało Lou do dalszego działania. Czułam jego penisa tak głęboko że trochę odczuwałam ból, ale to był mój drugi raz więc to chyba normalne. Kolejnym razem będzie lepiej, tak przynajmniej myślę...

- Louis ja...

- ja też! - powiedział a na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
Louis trochę zwolnił, ale uczucie nadchodzącego orgazmu nie przechodziło i tak po chwili doszłam głośno krzycząc jego imię a Lou doszedł chwilę po mnie.

Louis oddychając bardzo ciężko i głęboko położył się koło mnie a ja wtuliłam się w jego tors a on objął mnie ramieniem...

- To było mega! - powiedział a ja lekko zachichotałam jednocześnie lekko się rumieniąc

- Następnym razem będzie lepiej.
- A będzie następny raz? - spytał a ja na niego spojrzałam

- A nie chcesz?

- Oczywiście że chcę, skarbie - powiedział i pocałował mnie w usta. Krótko i czule.

Sweet to time ✔ (ZAKOŃCZONA - DO KOREKTY)Où les histoires vivent. Découvrez maintenant