Rozdział 43

2.5K 251 6
                                    

Pięć miesięcy później

Stoję przed lustrem wgapiona w swoje odbicie. Mój brzuch jest większy i okrąglejszy. Gładzę go delikatnie i mam nadzieję że moje maleństwo zaczyna to odczuwać. Mam straszne zachcianki i chłopaki muszą mi i Izie ciągle biegać do sklepu. Ubieram dużą koszulkę. Jest mi wygodniej niż w obcisłych ciuchach. Dawno się nie przemieniałam, gdyż jako wilk ciężko mi biegać z brzuszkiem...
Schodzę pomału na dół gdzie siedzi wataha.
Iza wraz z Łukaszem cieszą się, gdyż nie długo maleństwo powinno się urodzić. Do samego końca nie wiedzą czy to będzie dziewczynka czy chłopiec. Więc narazie wstrzymują się z kupnem czego kolwiek. Eliza z Jarkiem są szczęśliwą parą. Jarek myślał nawet już o zareczynach.
Bartek z Alicja aktualnie są pokłóceni ale to tylko chwilowe.
- Jest już Natan?- Pytam smutna.
Odkąd jestem w ciąży strasznie marudzę, dużo płaczę i długo śpię.
- Powinien zaraz być.- Powiedziała Eliza.
- Eh..
- Spokojnie bez pączków nie wróci.- Żartował Bartek.
- Ale śmieszne... Coraz bardziej czuje się jak piłka.- Powiedziałam
- Nat serio? A co ja mam powiedzieć? Ja to jestem dopiero gruba.- Zaśmiała się Iza. W tym samym momencie do domu wszedł Natan z dwoma papierowymi torbami, po brzegi wypełnionymi pączkami..
- O Natan kochanie jak dobrze, że jesteś.- Powiedziałam słodko.
Alfa przytulił mnie delikatnie i pocałował w czoło.
- A teraz dawaj pączki! Ile można było czekać! - Krzyczałam.
Alfa zaczął się śmiać a ja wyrwałam mu jedną torebkę z pączkami.
- To ja wam zrobię herbaty.- Powiedziała Eliza śmiejąc się pod nosem.
Usiadłam po drugiej stronie gdzie siedziała Iza i wręczyłam jej pączusia.
- Oglądamy coś? - Zapytał alfa.
- Ta i znowu zasnę. A ty będziesz miał problem i bedziesz musiał mnie dzwigiem na górę wciagać.- Powiedziałam do alfy.
Chłopaki śmiali się tak długo, że zrobili się cali czerwoni.
- Już?! To co ogladamy ? - Zapytałam zniecierpliwiona.
- Hm.. Może jakiś horror? - Zapytała Iza.
- Ja coś poszukam a ty zrob popcorn. - Powiedział Łukasz do Bartka.
Natan usadowił się wygodnie i bawił się moimi włosami.
Gdy film się skończył okazało się, że ja i Iza jako jedyne nie śpimy. Reszta spała w najlepsze.
- Idziemy na górę? - Zapytała Iza.
- No dobra. Wstałam delikatnie z kanapy.. Ta wyobraźcie sobie jak słoń delikatnie wstaje..i podałam rękę Izie. Pomogłam jej wstać i poszłyśmy na górę. Odprowadziłam ja do pokoju i sama skierowałam się do swojego. Gdy przechodziłam koło okna zauważyłam, że jakieś debile przewracają nasz śmietnik. Zeszłam ponownie na dół i wyszłam po cichu z domu.
Zamknęłam drzwi i skierowałam się w ich stronę. Tak wiem alfa by mnie za to zabił.. Ale nie pozwolę walac moim śmietnikiem!
- E wy gnoje fajnie się bawicie!
- Spadaj krowo!- Ktoś z pięcio osobowej bandy rzucił w moją stronę.
Ja mu dam krowe.
- Wyostrzyłam zmysły i znalazłam sie tuż koło nich. Złapałam jednego za szmaty i podniosłam. Patrzyli na mnie ze strachem w oczach.
- Raz, dwa ma mi być tu posprzątane bo jak nie, to wam dupy skopie!.
Wszystko bardzo szybko zostało posprzątane. A gdy uciekali to krzyczeli, że napadła ich opętana, gruba baba... Odwróciłam się i skierowałam w stronę domu. W drzwiach stał alfa z groźną miną. Miał założone ręce na piersi i tupał nerwowo nogą.
- Do domu raz panno Natalio! W tej chwili ! - Krzyczał alfa. Wyminęłam go szybko lecz nie uniknęłam soczystego klapsa w dupę.
Weszłam na górę z pomocą alfy. Gdy byłam w pokoju położyłam się na łóżku.
- Natan?..
- Ta?- Zapytał wpół śpiący chłopak.
- Podasz mi poduszkę?.
- Ta..
- Dziękuję.- Ucałowałam go w czoło i poszłam spać.

Dwa tygodnie później

-Zamknij oczy ja cię poprowadzę.- Powiedział Natan.
- Dobrze.
Napewno byłam na dworze. Było ciepło a moje nagie stopy dotykały gestej, miękkiej i soczystej trawy. Szłam prowadzona przez mojego alfę, nie wiem dokąd.. Ale sadzę, że będzie miło.
- A teraz stój. Zdejme ci opaskę ale jescze się nie patrz.
Po chwili ciszy usłyszałam.
- Już.
Otworzyłam oczy i ujrzałam piękny zachód słońca. Byliśmy na jakiejs łące wysoko w górach. Widok był niesamowity. Natan.. Właśnie... Natan klęczał prze demną w dłoni trzymającą otwarte małe pudełeczko w którym znajdował się piękny mały pierścionek. Czułam łzy napływające mi do oczu.
- Czy ty moja, najdroższa Natalio zgodzisz się zostać moją żoną?
Rozpłakałam się na dobre.
- Tak, zostanę twoją żoną...- powiedziałam prze łzy. Łzy szczęścia... Natan wyjął pierścionek i włożył mi go na palec.
- Jest.. Jest cudowny.
- Kocham cię Nat! - Krzyczał Natan. Nasze usta złączyły się w głęboki, namiętny pełen miłości pocałunek.

- Choć przygotowałem coś do jedzenia.- Powiedział zatroskany Natan.
- Jak ty mnie znasz.. - Zaśmiałam się wesoło. Usiadłam na wcześniej przygotowanym kocu.
- Nat chyba twój telefon dzwoni. - Powiedział alfa i podał mi telefon.
- Halo?
- Co??!
- O jeju to super powiedz jej, że jutro przyjdziemy.
Rozłączyłam się i odwróciłam się do Natana.
- Nasz nowy członek rodziny właśnie urodził się 10 minut temu!- Powiedziałam uradowana.
- Co ? O to wspaniale! - Powiedział Natan.

Dwie okazje jednego dnia- Pomyślałam...

_______________________________
I co zaskoczeni ?? Mam nadzieję, że pozytywnie!!

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz