Rozdział 3

12.9K 633 18
                                    

-Skąd jesteś? -Zadał nerwowo pierwsze pytanie.
-Z małej miejscowości w górach. A tak w ogóle jestem Natalia.-Odpowiedziałam.

- Dlaczego się przeprowadziłaś?- Zapytał znowu.

-Bo... A dlaczego w ogóle mam odpowiadać !!!  Co to jakieś przesłuchanie ? -Odburknełam...

- Nie... Po prostu chciałem wiedzieć. Byłem ciekawy..-Odpowiedział i posmutniał.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła. - Powiedziałam i popatrzyłam na niego wrogo.
-Przepraszam jeżeli cię uraziłem. -Powiedział to o wiele spokojniej niż przed chwilą.
- Ok. Przeprowadziłam się bo szukam... Swojego miejsca. Pomyślałam ,że dobrze zrobi mi odpoczynek od tego wszystkiego. -Zrobiłam smutną minę chcąc podkreślić moje nieszczęśliwe życie.
- Aha. A co masz na myśli " tego wszystkiego" ?
- Moja mama z ojcem trenują wilki, które nie chcą współpracować w swoich watahach. Próbują ich złamać i zaszczepić w nich trochę dobrej i pozytywnej energii. Nie zawsze się to udaje i proszą o pomoc mnie. Nie jest to ciekawa robota. Nie przepadam za gnębieniem innych wilków. Niektóre przypadki są okropne i strasznie się stawiają. Czasami oberwę tak mocno, że mi się wszystkiego odechciewa. Ale gdy przypominam sobie kim jestem i wypuszczam na zewnątrz ta drugą część mnie... Nie mają żadnych szans.- Wytłumaczyłam.
- To bardzo miłe, że tak poświęcasz się dla innych . -Te słowa choć tak proste ale sprawiły mi wielką przyjemność.... W końcu ktoś mnie docenia .
- Sorry że, tak naskoczyłam na ciebie.- Przeprosiłam.
- Miałaś prawo tak zareagować. - Musze już lecieć. Pa..- Pożegnał się alfa.

Wchodziłam już do auta kiedy poczułam coś na nadgarstku. To była czyjaś dłoń... To była jego dłoń. Poczułam ciepło i przyjemne mrowienie na całym ciele.

-Mam pytanie ...
-Tak ?
- Mogę im powiedzieć kim jesteś.
-Oczywiście. W końcu jestem taka jak wy.

Po tych słowach wsiadłam, zapaliłam auto i odjechałam. A Natan stał tak przez chwilę wpatrując sie w tył odjeżdżającego auta. Widziałam w jego oczach zadowolenie, a jednocześnie smutek. Czy mógłbyc smutny tylko dlatego że, odjechałam?-Zaytałam samą siebie.

Następnego dnia.. Wstałam, ubrałam się zjadłam i pojechałam do szkoły. Wyszłam z auta i skierowałam się w stronę szkoły. Gdy miałam wchodzić już na pierwszy stopień schodka poczułam znajomy od niedawna mi zapach. Zaczęłam się rozglądać. Odnalazłam wzrok Natana. Patrzył na mnie, a jego twarz wyrażała zadowolenie. Ciekawe z czego się tak cieszył. Dopiero teraz dostrzegłam wzrok małej rudej dziewczyny. Wpatrywała się tak intensywnie, że poczułam się niezręcznie. Postanowiłam, że podejść do nich. W szybkim tempie pokonałam parę schodków i byłam już koło nich. Dziewczyna się skuliła i weszła za plecy Natana. Ze zdziwieniem w głosie zapytałam

-Czy ty do cholery się mnie boisz?

- Dlaczego mi nie powiedziałaś?

- Nie odpowiada się pytaniem na pytanie...- Powiedziałam bardziej zasmucona niż zła.

- Przepraszam...- Powiedziała Róża.
- Róża... słuchaj to ja przepraszam ale nie powinnam wtrącać się po miedzy ciebie, a twojego przywódce. On powinien cię o tym poinformować. To jak włażenie z buciorami w czyjeś życie. - Wytłumaczyłam.
- Aha... rozumiem.-Odparła dziewczyna.
- Więc nie gniewaj się na mnie. Naprawdę bardzo cie lubię. Powiedziałam i podeszłam bliżej przestraszonej dziewczyny.
Rudowłosa wyszła zza pleców Natana i przytuliła się do mnie. Ja odwzajemniłam uścisk czując w końcu, że bez niej nie wyobrażam sobie swojego dalszego życia..
- Dziewczyny sorry że, wam przeszkadzam ale za 5 minut zaczyna się lekcja a mamy ją w drugim skrzydle.- Powiedział Natan.
W trójkę ruszyliśmy w stronę klasy. Mieliśmy pierwszą biologię. Weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca. Natan usiadł w ławce obok mnie, a Róża z tyłu za mną. Przez całą lekcje wymienialiśmy się z Natanem spojrzeniami. Na ostatniej lekcji mieliśmy matematykę więc postanowiłam sę skupić. Choć ciężko było gdy on cały czas się patrzył. Nagle na moim stole wylądowała karteczka.
Spotkamy się w sobotę? -Przeczytałam zdanie jeszcze raz w skupieniu i uśmiechnęłam się.

Hm.. może. Mam dla całej twojej watahy propozycje. - Odpisałam.

Propozycję mówisz. Poczekasz na nas na parkingu tam pogadamy wszyscy razem ok? :)

Dobra ;)- Odpisałam i odrzuciłam karteczkę.


Tak jak prosił czekałam na parkingu. Czułam, że się zbliżają. Cała wataha liczyła 7 osob 3 dziewczyny i 4 chłopaków.
-Hej . powiedzieli chórem. Alfa stanął z przodu.
- To co to za propozycja? - Zapytał i uśmiechnął się.
- Hm.. Pomyślałam, że możemy pojechać wszyscy do moich rodziców w góry i pomóc im z młodymi i upartymi wilkami. Wy także  moglibyście poćwiczyć kondycje. Mamy tam wybudowane tory z przeszkodami i sale ze sprzętami do ćwiczeń. .. Co wy na to ? -Zapytałam z nutką nadziei w głosie, po czym dodałam- I przy okazji lepiej się poznamy .
Ich miny wyrażały zachwycenie, podekscytowanie, radość i zapał do pracy.
-To kto chce jechać. Spytał alfa
Wszyscy podnieśli ręce i zaczęli głośno mówić co sadzą o tym pomyśle . Byłam mile zaskoczona ich reakcją.

____________________________________
Mam nadzieję że podoba wam się chociaż trochę. Jeżeli tak to komentujcie każda uwaga jest cenna ;)

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz