Rozdział 27

3.1K 281 2
                                    

- Nat, Nat obudź się!  -Krzyczał Natan.
-Eee.. Co się dzieje?
Chłopak mnie przytulił mocno i nic nie powiedział.
- Natan ?
- Kocham cię ślicznotko.
O co chodzi.. Dopiero teraz zauważyłam, że mam mokre policzki.
- Płakałaś i strasznie krzyczałaś. Nat co ci się śniło? - Zapytał zmartwiony.
- Nie pamiętam.. Naprawdę nie pamiętam..
- Choć  tu do mnie-. Natan usiadł za mną okrakiem i przytulił mnie mocno.
- Jesteś dla mnie wszystkim.- Powiedziałam do Natana.
- Całym twoim światem? - Zapytał
- Tak.
- A wolisz mnie czy gofry? - Chłopak zaśmiał się głośno.
- No wiesz oczywiście że, gofry.-Wystawiłam mu język.
- O ty! -Alfa mnie  odwrócił  przodem do siebie. I teraz leżałam na nim. Szybko się to zmieniło gdyż chwilę po tym leżałam pod nim. Chłopak składał gorące pocałunki na mojej szyi. Chciałam więcej..chciałam jego.. Jego całego.. Kocham każdy centymetr jego ciała.  Zabije gdy coś mu się stanie...

Obudziłam się o 9. Natan jeszcze spał. Był chyba zmęczony po wczorajszej nocy. Czuję, że robię się czerwona na wspomnienie z nocy. Wstałam i poszłam do łazienki.  Wzięłam szybki prysznic i poszłam na dół.  W salonie nikogo nie było, poszłam do kuchni i nastawiłam wodę na kawę.  Wzięłam się za robienie tostów, które wataha uwielbia.
- Czyżby tosty?- Odezwała się Alicja. Weszła do kuchni i wzięła się za robienie kawy.
- A no.- Uśmiechnęłam się lekko.
Zabrałam się za nakrywanie do stołu. Śniadanie było już prawie gotowe. W salonie siedział już.  Natan, Bartek, Eliza, Alicja, Iza.. Nie było Łukasza i Jarka. No cóż..
Postawiłam dwa  wielkie talerze na których były ciepłe tosty. Znikały w szybkim tempie. Gdy pojawił się Łukasz z Jarkiem nie było żadnego.  Wstałam i poszłam dorobić jeszcze dla chłopaków. Postawiłam im je na stole i poszłam do ogrodu. Natan siedział na hamaku. Widać, że o czymś myślał bo miał bardzo skupioną minę. Patrzył przed siebie, nie zauważył, że idę w jego stronę. Koło hamaka była huśtawka. Usiadłam na niej i odepchnęłam się lekko do tyłu. Lubiłam się huśtać.
- Ooo.. Nat. Nie zauważyłem cię..
- Kochanie co ci jest?. Jesteś taki jakiś inny.- Zapytałam głosem przepełnionym troską i żalem.
Chłopak popatrzył na mnie tymi swoimi pięknym oczami. Widziałam w nich żal i smutek.
- Boje się Nat... Boje się, że mogę cię stracić.
Natan stał już koło mnie. I gładził mój policzek. Jego ręce były takie ciepłe. Dawały uczucie spokoju.
- Natan.. Wszystko będzie dobrze zobaczysz. Obiecuje...

Stałam teraz w salonie. Czułam się dziwnie, gdyż wszyscy patrzyli w moją stronę.
- Jutro rano.. O godzinie 5:00 wyjeżdżamy. Więc spakujecie się i idźcie wcześnie spać. 
- Zadzwonić do róży i dać im znać?  Zapytała Iza.
- Tak, a i ty nie jedziesz. Zostajesz tu z Marzena.
- Ale ja nie zostawię Łukasza!! . Krzyknęła dziewczyna ze łzami w oczach.
- Spokojnie...nic mu się nie stanie. Nikomu nic się nie stanie... -Powiedziałam cicho. Zbyt cicho. Miałam im dodać otuchy a nie pogrążać w smutku.
- Ty już wiesz prawda?
Zapytała Iza.
- Tak wiem..i bardzo się cieszę.
- O co chodzi ? -Zapytał Bartek.
Łukasz usiadł koło Izy i powiedział.
- Będę  tatą.
- Co?! Stary czemu nie powiedziałaś gratuluje!!- Wydzierał się Jarek. Gratulowali sobie dobre pięć minut. Dziewczyny wypytywały Izę w którym jest miesiącu. A ja z Natnem przypatrywaliśmy się tej całej sytuacji.. Byliśmy szczęśliwi z tego faktu.
Poszłam na górę, spakowałam się i wyszłam z domu. Powiedziałam dla alfy, że idę pobiegać.

Biegłam...szybko biegłam. Było ciemno ale mi to nie przeszkadzało. Czułam się taka wolna. Jutro stanę z prawdą twarzą w twarz. Wiem na pewno, że nie dam nikogo skrzywdzić. Będzie ze mną moja wataha oraz Róży i Damiana . Dobiegłam do wielkiej polany. Było cicho a wiatr wiał delikatnie rozwijając moją sierść. 
Nie mam pojęcia co moja mama i tato mają z tym wszystkim wspólnego. Nie rozumiem tej całej sytuacji. Czas wracać. Biegłam teraz szybciej. Widziałam tylko rozmazane drzewa, które omijałam.
Weszłam do domu i skierowałam się prosto na górę.   Weszłam do pokoju. Natan był pod prysznicem. Słyszałam strumień wody dobijający się od jego ciała. Hmm. Może dołączę do niego.. Rozebrałam się i weszłam do łazienki.
- Kochanie czy ty chcesz się ze mną kapać? 
- Tak, a co nie mogę?.
- Oczywiście że możesz. Na końcu zdania zamruczał.
  Weszłam pod strumień ciepłej  wody. Alfa przyciągnął mnie do  siebie  i całował moją szyję.
- Pięknie pachniesz.. Nat.. Takimi leśnymi kwiatami..mmm.. cudownie.
Zarumieniłam się i odwróciłam przodem.
- Kocham cię.  Pocałowałam go mocno i zaborczo.. Jakby miał to być nasz ostatni pocałunek...



PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz