Rozdział 36

2.9K 253 11
                                    

Natan
Gdy się obudziłem Nat dalej spała. Zwinięta w kłębek...Wyglądała słodko. Wstałem i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. Potem się ogoliłem i ubrałem w szare dresy i duża czarną bluzkę. Gdy przechodziłem przez pokój Natalia dalej spala. Zszedłem na dół i postanowiłem zrobić dla mojej rodzinki śniadanie. Wszyscy jeszcze spali. Więc spokojnie i powoli zabrałem się za śniadanie. Hm.. Na co ma ochotę ta banda głodomorów... Wiem naleśniki. Może nie jestem w tym najlepszy.. Ale oni zjedzą wszystko gdy są głodni.

Natalia
Obudziłam się ze strasznym bólem głowy i pleców.
Oj co tak śmierdzi. .. Hah.. To ja... Szybko wzięłam ciuchy i udałam się do łazienki. Kręciło mi się w głowie i usiadłam na podłodze. Była zimna i dawała przyjemny chłód .W głowie zaczęły migać mi przeróżne obrazy. Widziałam krew.. Śmierć... Natana.. To wszystko wspomnienia. Byłam nieżywa.. Miłość Natana pozwoliła mi dalej żyć. Prysznic był tym co potrzebowałam najbardziej... Zmyłam z siebie resztki zaschniętej krwi i brudu. Wysuszyłam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam biała bokserkę. W której część materiału z tyłu była zrobiona z koronki. I dresowe czarne spodnie. Gdy zakładałam bokserkę to zauważyłam blizny na moim brzuchu. Musiałam nieźle dostać. Ale wstyd.. Mój brzuch odpowiedział warknięciem , które oznaczało, że jestem strasznie głodna... Zeszłam na dół. Przy stole siedzieli wszyscy z watahy i zajadali się świeżymi naleśnikami. Mniam.. !! Nikt nie zauważył mojej obecności. Jedli w ciszy jak nigdy... Podeszłam do Jarka i położyłam mu ręce na ramionach. Na przeciwko Jarka siedział Natan. Jarek znieruchomiał.. Natan podniósł głowę i popatrzył prosto w moje oczy. Zamaszystym ruchem wstał od stołu a krzesło upadło, robiąc dużo hałasu. Podbiegł i przytulił mnie tak mocno, że nie mogłam złapać oddechu. Odsunął się delikatnie, żeby złożyć namiętny pocałunek na moich ustach. Odsunął się, a reszta naszej wilczej rodziny zaatakowała mnie przytulając i całując.
- Nat.. Jak dobrze.- Przytuliła się do mnie Eliza a po jej policzku spłynęła łza.
- Ej nie płaczemy. Tusz ci się zmyje.- Powiedziałam śmiejąc się.
-Jest wodoodporny.
Zaczęłyśmy się śmiać jak i reszta watahy.
- Zjadłabym coś.- Powiedział słodko.
-Siadaj kochanie zrobiłem naleśniki.
-Ymmm.. Są banany?
-Tak.. A co ?
-A nutella ?
-Jest. -Na twarzy alfy zagościł szeroki uśmiech.
-To.. Poproszę. Chłopak wstał i poszedł do kuchni. Za chwilę wracając z wielkim słoikiem nutelli i bananem.
Położyłam naleśnika na talerzu smarując go obficie nutella. Na koniec pokroiłam banana i położyłam na czekoladowy krem. Złożyłam go na pół i zaczęłam jeść.
-Smacznego. -Powiedział Łukasz.
-Dziękuje. Wszyscy wpatrywali się we mnie dziwnym wzrokiem.
-Nat wszystko ok?- Zapytała Iza.
-Tak bo co?- Odpowiedziałam z pełną buzią.
-Bo..emm.. Ty nie jesteś przypadkiem... Dziewczyna nie skończyła bo przerwał jej alfa, który prawie się udusił.
-Natan spokojnie.. -Poklepałam go po plecach.
-Nat kiedy miałaś ostatnio okres? -Zapytał prosto z mostu alfa.
Załapałam buraka i kopnęłam alfe pod stołem.
-Pogadamy o tym później. Jestem głodna.
Alfa nic nie powiedział wrócił do śniadania.
Właśnie kiedy ja go miałam. .. Hmm.. Chyba w tamtym miesiącu 21.. Albo dwa miesiące wcześniej... Nie pamiętam. To nie możliwe... Przecież my się zabezpieczamy... Odrzuciłam te chore rozmyślanie na potem i zajęłam się następnym naleśnikiem.
Po sytym śniadaniu. . takie tam 6 naleśników.. Położyłam się na sofie. Chłopaki grali w coś na laptopach, a dziewczyny krzątały się po kuchni.
Natan spał z głową na moim brzuchu. Głaskałam go po głowie a z jego ust wydobywało się ciche warknięcie. Dzień był ciepły, a ja już odzyskałam siły.
Hmm... Może pójdziemy do lasu na mały piknik. Ostatnio nam się nie udało..
Warto zapytać..
- Em.. Macie jakieś plany na dzisiaj? -Zwróciłam się do watahy.
-Nie.. Chyba nie.. Odezwała się Iza.
-A wy chłopaki?
-Oprócz grania to chyba nie. Zaśmiał się Jarek.
-A co powiecie na piknik w środku lasu. Pokaże wam bardzo fajne miejsce..
-No pewnie!. Jestem za .- Powiedział Bartek.
-A reszta?
-Jasne odpowiedział dziewczyny. I entuzjastycznie pokiwały głową.
-To zrobimy jakieś jedzonko, a wy weźcie koce i wodę.
-Jedziemy autem?- Zapytał Bartek
-O nie! Na nogach.
Wstałam, zwalając alfe na podłogę.
Chłopak zamruczał coś pod nosem i kontynuował spanie.
-O nie mój drogi ! Wstajemy!!- Gilgotałam alfę do tego stopnia, aż zaniósł się śmiechem.
-Już. .już Nat proszę!.
Wstałam i pokierowałam się w stronę kuchni. Chłopak szedł za mną. Podbiegł i złapał mnie od tyłu w pasie. Pocałował w szyję i mocno przytulił.
-Co moja piękna, wspaniała wilczyca wymyśliła? -Zapytał alfa.
-A piknik, mój kochany wilczku.- Odpowiedziałam z szerokim uśmiechem.
-O to świetnie. Jestem za!- Powiedział zadowolony alfa.
- W końcu odpoczniemy. Należy nam sie.- Powiedział Bartek i rzucił poduszką w Łukasza.
-Ej...! Wieśniaku.
-Pobawicie się w lesie, a teraz po koce i picie.- Powiedziałam do chłopaków, którzy przepychali się w salonie.
-Kochanie pomogę dziewczyną i zaraz wychodzimy.
-Dobrze. -Powiedział alfa i pocałował mnie w czoło.

-Zamknij drzwi. -Krzyczałam do Jarka z końca podwórka.
-Już szefowo!
Szliśmy powoli dobrze znaną mi ścieżką. Chłopaki wygłupiali się na końcu, a dziewczyny zawzięcie plotkowały. Ja za to skupiłam się na moim celu. Już po 10 minutach staliśmy na polanie. Była wielka i piękna. Wszędzie były kwiaty, które niesamowicie pachniały.
Po prawej było spore jeziorko . Od małego wodospadu odbijało się światło, które zmieniało się w masę kolorowych iskierek.
-Ty jest pięknie! -Krzyczała Alicja
-Nat.. Wow..powiedział Łukasz.
-Nie stać tak tylko rozkładać koce i wskakiwać do wody! . -Powiedziałam, a uśmiech malował mi się od ucha do ucha. Byłam szczęśliwa, że podoba im się to miejsce . Chłopaki siedzieli już w wodzie razem z Eliza i Alicją . A Iza rozkładała koc razem z Natanem. Położyłam jedzenie i pomogłam rozkładać koce. Położyłam się na jednym z nich, a alfa usadowił się tuż koło mnie.
-Nie idziesz sie kapać?- Zapytałam alfę.
-Chcę spędzić trochę z tobą czasu. Odpowiedział Natan
Położyłam się i dałam rękę pod głowę. Bawiłam się kosmykami włosów, a Natan leżał obok z głową na moim brzuchu. Iza leżała z Łukaszem i wcinali coś słodkiego. Jarek, Eliza, Bartek i Alicja siedzieli w wodzie.
Przejechałam palcami po mojej szyi. Wyczułam zgrubienie w kształcie półksiężyca. Pani dnia i Pan nocy.. Pomyślałam

__________________________________ Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału. Sami wiecie koniec szkoły... Egzaminy..
Dziękuję za gwiazdki oraz Komentarze. Jesteście wspaniali!! :**


PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz