Rozdział 35

2.6K 272 8
                                    

Wszędzie są drzewa.. Las.. Znam ten las.. Znam ten zapach.. Kwiaty.. Te same co zrywałem z Nat.. Wchodzę na polanę słyszę ciche nucenie... Siedzi tam.. Moja Nat. Jest taka delikatna. Odziana w piękna, biała suknie... Jej włosy unoszą się delikatnie i muskają jej twarz. Podchodzę i klękam u jej stóp.
- Nat...
- Tak..
- Dlaczego odeszłaś?- Zapytałem. Co dziwne byłem bardzo spokojny.
- Nie chciałam odchodzić.- Odparła.- Ale co ty tutaj robisz?..
- Moje serce.. Pękło z tęsknoty i miłości jaką cię darze..-Wytłumaczyłem.
- Och..Natanie..
Patrzyła na mnie tymi pięknymi oczyma. Była taka cudowna..
- Natanie... Odezwał się głęboki kobiecy głos. Odwróciłem się i ujrzałem kobietę.. Była wysoka i unosiła się nad zieloną trawą.
- Jestem Sefora. Widzę, że miłość przywiodła cię aż tutaj. Musisz naprawdę bardzo mocno ją kochać.- Powiedziała kobieta.
- Tak.. Kocham ją. - Odezwałem się cicho. Kobieta patrzyła na mnie pięknymi zielonymi oczami. Uśmiechnęła się delikatnie i popatrzyła na Nat.
- Natalio.. Wracaj.. Twoje miejsce jest przy nim.
Nie mogłem uwierzyć w jej słowa.. Nat stanęła koło mnie i położyła rękę na moim barku.
- Kochanie wstań..
Wstałam. Byłem oszołomiony..
- Dostaniecie w zamian znak... Pan Nocy i Pani Dnia. Czarny wilk z białym półksiężycem i biała wilczyca z czarnym.. Wracajcie i dbajcie o swoją watahę. Poczułem straszny ból.. Znowu ciemność.

Bartek

Siedziałem i nie mogłem przestać ryczeć. Kurwa. Już dwie godziny minęło.. Nat leży na łóżku. Jest blada i nie daje znaku życia. Natan podobnie.
- Bartek.. Popatrz.- Powiedział Jarek. Uniosłem głowę, w pierwszej chwili nie wiedziałem o co mu chodzi. Lecz potem zdałem sobie sprawę.. Nat zaczęła oddychać. Czy to możliwe?! Nabrała koloru, a na jej policzku pojawił się delikatne rumieniec.
Staliśmy jak dwa posagi. Obserwowaliśmy ich każdy ruch... Powracali do życia. Czy to możliwe?
- Natan. -Mój głos był zachrypły od płaczu.
Chłopak poruszył się i otworzył oczy.
Zerwał się i usiadł na łóżku patrząc na Nat. Dziewczyna coś mówiła pod nosem. Byłem tak wstrząsnęły, że nie wiedziałem co się dzieje.
- Przynieście wodę i jakieś bandaże. Głos alfy niósł się po całej sypialni.
- No rusz sie !- Krzyknął Jarek.

Natan

Obudziłem się. I spojrzałem na Nat. Powracała do życia. Trzeba jej jak najszybciej zatamować krwawienie i opatrzyć rany. Właśnie teraz gdy się budzi, jej organizm pracuje na pełnych obrotach. Trzeba mu tylko trochę pomóc. Chłopaki przybiegli i położyli na łóżko wszystko o co prosiłem.
- Pomóżcie mi.-Wziąłem szmatkę i namoczyłem ja w wodzie. Podniosłem zakrwawiona bluzkę. A moim oczom ukazał się strasznie podrapany brzuch mojej alfy. Przyłożyłem mokrą szmatkę do jej nagiego brzucha....

Natalia

Och.. Coś zimnego dotknęło mojego rozgrzanego ciała. Dawało to taką wspaniała ulgę. Czułam się lepiej. Mój organizm bronił się wszystkimi siłami... Chciałam otworzyć oczy.. Lecz nie udało mi się to..No cóż ,muszę jeszcze trochę odpocząć..

Natan
Jechaliśmy do domu. Jarek prowadził auto, a ja siedziałem i pilnowałem śpiącej Nat. Wyglądała już o wiele lepiej. Jej rany już się zagoiły. Jeszcze trochę i dojedziemy do domu. Będzie dobrze.. Musi być.

1 godz później.

Niosłem śpiąca Nat na rękach. Jej koszulka dalej była przesiąknięta krwią. Bartek otworzył mi drzwi. Wszedłem i zobaczyłem, że wszyscy się patrzą. Ruszyłem w stronę schodów. - Eliza choć ze mną. - Powiedziałem po cichu. Dziewczyna wstała z kanapy i poszła za mną. Otworzyła mi drzwi, a ja położyłem moją lunę na łóżku.
- Pomóż mi ja przebrać.- Poprosiłem.
- Dobrze.. Ale Natan co się stało? - Zapytała.
- Potem wam opowiem..
Dziewczyna kiwnęła głowa, a ja poszedłem poszukać jakiejś czystej dużej koszulki. Eliza rozebrała Nat. Leżała teraz taka mała.. Taka piękna.. Jej bielizna była delikatnie poplamiona krwią. Natalia sama się potem tym zajmie.
Eliza sprawnie i szybko przebrała Nat. Podniosłem ją. Eliza chcąc poprawić jej włosy które zaplątały się wokół szyi złapała ją za kark.
- Natan.. Ja coś czuje.. Na jej szyi coś jest. -Dziewczyna podniosła włosy mojej alfy i zamarła.
- Czy to półksiężyc? -Zapytała, a w jej oczach było widać zdziwienie.
- Tak... Ale to długa historia. Teraz chcę zostać z luną sam. Dziękuję, że mi pomogłaś.- Odparłem,  położyłem dziewczynę i przykryłem ją delikatnie..
- Natan.. Jak co wołaj. - Przypomniała dziewczyna.
- Eli..
- Hm.? Mówisz tak, gdy tylko coś chcesz.. - Oświadczyła dziewczyna.
-Mogłabyś mi zrobić coś do jedzenia?.- Zapytałem.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i wyszła zostawiając nas samych...
Położyłem się koło mojej alfy i wsłuchiwałem się w miarowe bicie jej serca...


_________________________________ Przepraszam was.. ten rozdział nie jest zbyt dobry.. Ale na pewno uszczęśliwia tych co myśleli, że uśmiercę Nat. Ich miłość jest nie do pokonania!!! Dziękuję za Gwiazdki i komentarze ;** pozdrawiam ;)

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz