Rozdział 6

7.9K 462 5
                                    

Obudziłam się w moim pokoju. Spojrzałam na zegarek... Była 17:30 . Wstałam i wzięłam prysznic . Ubrałam się w dresy i szarą bokserkę. Włosy wysuszyłam i związałam w kitka. Wyszłam z pokoju i poszłam na stołówkę. Gdy weszłam do środka wszyscy co tam byli obrócili głowę w moją stronę. Zauważyłam mojego przeciwnika.. Wstał i zaczął do mnie iść. Wyprostowałam się i skupiłam.
-Widzę że, nie masz ani draśnięcia po walce.
- Ty za to masz. -Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Jesteś naprawdę silną alfą. Ale...
-Masz jeszcze jakieś ale !?- Wycedziłam przez zęby. -Najpierw mnie obrażasz i zachowujesz jak śmieć a teraz masz jakieś ale ?!

Widziałam że ,wszyscy sie gapią ale nie przeszkadzało mi to.

-Wiesz że to nie powinno mieć miejsca? Za to powinieneś wylecieć, być ścigany i zabity.. Jesteś Betą, a zachowujesz się gorzej niż kot...

Chłopak trochę się wkurzył. Był nawet całkiem przystojny . Wysoki dobrze zbudowany, a jego za długie blond włosy opadały mu na oczy, które były koloru niebieskiego. Uśmiechał się teraz do mnie bezczelnie. Trzeba gnoja trochę nauczyć.-  Pomyślałam.

- Słuchaj lepiej żeby to się nie powtórzyło... Zrozumiane ?!
- Tak .- Odpowiedział z głupim uśmieszkiem .
- A teraz siadaj na dupie zjedz kolacje i za 10 minut macie znaleźć się na głównym placu . A ten uśmieszek zejdzie ci  z  twarzy... Dopilnuje tego. A teraz spadaj . - Zawarczałam i udałam się w stronę sfory Natana . Zrobili mi miejsce żebym mogła usiąść więc wcisnęłam się koło Łukasza. .Postanowiłam że podziękuję im. W końcu wiele dzisiaj dla mnie zrobili.
-Dzięki... Dzięki za wszystko . -Wszyscy podnieśli wzrok na mnie i oderwali się od jedzenia .
- Naprawdę zrobiłaś na nas wielkie wrażenie.- Powiedział Łukasz.
Zrobiło mi się miło i uśmiechnęłam się do nich szeroko.
- Natan mogę z tobą porozmawiać ? Mój głos drżał i na pewno to zauważył.
- Jasne . -Wstałam a on szedł za mną . Wyszłam z budynku i skierowałam się na plac pod wielkiego dęba żeby usiąść na ławce. Drzewo dawało przyjemny cień w, którym można było się ukryć.
- Usiądź... nie gryzę.
- No nie jestem taki pewny po tym co dzisiaj zobaczyłem.
- Ej . -Uderzyłam go lekko w ramię.
-Widzisz już mnie bijesz.- Zaczęliśmy się śmiać jak małe dzieci.
- Dziękuje Natan .
-Za co ?
- Za to ze pomogłeś mi się uzdrowić i pozbierałeś mnie z ziemi.
- To był mój obowiązek... Zrobiłem to z przyjemnością.
Jaki on był miły i taki troskliwy. Naprawdę go lubię pomyślałam. Natan był bardzo przystojny...Świetnie zbudowany, a jego oczy były po prostu cudowne. Boje się ze mogłabym się utopić w tej czerni. Nagle Natan obrócił się w moją stronę i złapał mnie delikatnie za brodę. Drugą ręka poprawił mi kosmyk włosów który wymknął się z mojego kitka.
Popatrzył mi głęboko w oczy i powiedział.
- Bałem się o ciebie... myślałem że, podbiegnę tam i go rozerwę... Nigdy przenigdy tego więcej nie rób.- Powiedział. Wyczuwałam w tych słowach smutek oraz troskę... Troskę o mnie. Czy ja jestem dla niego ważna? Zadałam sobie pytanie w myślach.

- Zawsze dawałam sobie rady sama.- Odpowiedziałam.

-Ale teraz nie jesteś już sama. Masz mnie...- Odchrząknął - Masz nas.
- Dziękuję... To wiele dla mnie znaczy. - Po tych słowach puścił moja brodę, a mi tak bardzo zabrakło jego dotyku.
- Zaraz zaczynamy. -Uśmiechnęłam się szeroko i dodałam...
-A to znaczy że zobaczę jak świetnie radzisz sobie ze swoją rodzinką.
- Haha.. Zaśmiał się głośno, a ja patrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Ty do końca ich nie znasz. A zwłaszcza Róży.
-Jak to? wydaje się spokojną poukładaną dziewczyną.
-Uwierz na słowo że, tak nie jest. Jej chłopak ma z nią ciężko. Ale widać, że naprawdę się kochają. Bartek potrafi wiele wytrwać. Powiedział alfa.

Z niedowierzaniem słuchałam co tem przystojny, ciemnooki alfa do mnie mówi.

- A tam gadasz jest super babką . A Eliza i Iza? Zapytałam popchnięta odrobiną ciekawości.
- Wariatki jak ich mało. Ale jesteśmy naprawdę kochająca się grupą.
- Oj.. To takie słodkie. Dobra czas na trening. Już powoli się wszyscy zbierają.
- No to czas na zabawę moja droga.- Powiedział z uśmiechem na twarzy. Dodaje na tej pięknej twarzy z trzy dniowym zarostem, który sprawiał że był strasznie seksowny. Wstał z ławki a ja zaraz za nim. Ruszyliśmy w stronę osób, które już przebrane czekały na trening. Stanęłam na przeciwko dwóch grup i zadałam pytanie.
-Czy są już wszyscy?
Każdy zaczął rozglądać się i patrzeć czy nikogo nie brakuje.
Hm... Wytężyłam wzrok i już wiedziałam, kogo brakuje...
-Gdzie jest Damian ?! Zadałam pytanie grupie, która dzisiaj przyjechała.
Niska, blond włosa dziewczyna stanęła z przodu i odpowiedziała.
-Jest w pokoju powiedział że, źle się czuje.
-Co się źle?!- Ryknęłam na dziewczynę.
-Idź do niego i powiedz mu, że ma się tu pojawić za minutę a jak nie to zrobię mu powtórkę z rozrywki.
-Dobrze . -Odpowiedziała cicho i poszła.

Zwróciłam się do Natana.

-Jak chcecie możecie już zaczynać. Nie będziecie czekać na jakiegoś gbura.
- Chcesz mogę zostać i przetłumaczyć gnojowi jak ma się zachowywać. -Powiedział Natan.
-Eh.. Po co psuć nerwy. Idź i powodzenia.
- Popatrzyłam na Róże i resztę grupy. Byli naprawdę szczęśliwi. Chyba nie wiedzą co ich czeka. Podeszłam i wręczyłam im po butelce wody.
-Miłej zabawy... A w ogóle macie ochotę na ognisko. Chciałabym was lepiej poznać bo bardzo was lubię. Na moich policzkach pojawiły się rumieńcem ,a na ich twarzach szczere uśmiechy.
- Chętnie .- Odpowiedział Natan.
A inni pokiwali głowa na znak zgody.
-To o 21 się spotykamy. Kamil mój kuzyn pokaże wam gdzie to jest, a teraz zaprowadzi was na tor. -Kamil kiwnął głowa, a Natan rzucił mi spojrzenie " skąd on się tam wziął "? Uśmiechnęłam się i odwróciłam w stronę nowej grupy. Już z oddali widziałam sylwetkę Damiana i małej blondynki...
Idzie kłopot pomyślałam...

_______________________________________________

Hej;) mam nadzieję że czytacie. Przepraszam że rozdziały nie dodały się wcześniej po kolei ale miałam mały problem. Teraz wszystko jest już ok. Miłego popołudnia :)

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz