Rozdział 26

3.3K 286 7
                                    

Mam nową rodzinę... mam przyjaciół.... Nie wiem co się dzieje w obozie.. I mam przechlapane... Nie dam sobie rady... Nagle ktoś chwycił mnie za ramię.. Eh.. to Krzysiek..  Usiadł koło mnie i głośno westchnął.
- Młoda dasz rady wiesz, że jakby co zawsze... ale to zawsze ci pomogę.
- Dzięki, że nam pomogłeś.
- Nie ma za co.- Uśmiechnął  się.
- Fajny ten twój Natan. Dobry z niego alfa no i partner.

Nic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową. Dobrze o tym wiem, że Natan jest najlepszym alfom i partnerem. Po  chwili ruszyłam w kierunku naszych aut, a Krzysiek podążał za mną.

Wszyscy stali i chyba czekali tylko na mnie. No cóż...
- Ok, są już wszyscy.- Powiedział Natan.
- Dzięki dzieciaki że, wpadliście. Było mi niezmiernie miło i mam nadzieję że wpadniecie jeszcze.-  Powiedział Krzysiek. Watahy podziękowały i pożegnały się wsiadając do auta.
Przyszła kolej na mnie.. Nie chciałam jechać. Było mi tu dobrze.
-Nat.. Dawaj mi o wszystkim znać. Krzysiek podszedł przytulił mnie i pocałował w czoło.
-Dobrze. Trzymaj się.
-A ty pilnuj jej.. -Zwrócił się do alfy.
- Oczywiście.
-Jesteś dobrym przywódcą. Dbaj o nią... O cała swoja rodzinę.- Natan podszedł  i uścisnęli sobie dłoń. -Cześć młody.
-Cześć. Wsiadajcie do auta.- Natan podszedł do mnie, pocałował mnie delikatnie w usta i poszedł do auta.
Wszyscy już siedzieli. Wykręciłam i wyjechałam na drogę, a za mną dwa inne auta. Włączyłam cicho muzykę.  Wszyscy w aucie spali. Nawet nie było do kogo się odezwać.
Było już ciemno. Zostało nam jeszcze parę kilometrów. Zajechałam pod sklep i postanowiłam zrobić zakupy. Dziewczyny poszły ze mną.  A Natan pilnował reszty.
- To co kupujemy? -Zapytałam.
- Hm.. A co jemy na kolację?-Zapytała Iza.
- Hm.. Co ty Eliza na to żeby zrobić zapiekankę... Hmm?
- Oczywiście!
Zrobiłyśmy duże zakupy. I udałyśmy się do auta.
- No nie! mówiłem żebyście  zawołały . Pomógł bym wam. -Powiedział Łukasz
- Przecież damy sobie radę.- Powiedziała Iza.
- No tak.. Ale lepiej żebyś nie dźwigała..
- hmhm.. Nie dźwigała... Przecież to nie jest ciężkie. - Chcecie coś nam powiedzieć? - Zapytałam.
- My.. Nic.. -Odpowiedzieli razem. Byli lekko zdenerwowani.
Iza wsiadła do auta. Zauważyłam lekki rumieniec na jej twarzy.
- Natan .- Zwróciłam się do chłopaka po cichu żeby reszta nie słyszała. - Czy ty coś wiesz ? Chłopak popatrzył na mnie zdziwioną miną.
- No właśnie zastanawiam się.. Czy dobrze usłyszałem.
- Może tylko się o nią martwi..
- Jakoś mało kiedy się martwił. -Stwierdził  alfa.
- Podpytaj się trochę.. Może nam się rodzina powiększy.. -Powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Heh.. Oni są dziwni. Nie pokazują się razem publicznie.- Powiedział Natan.
- Oj tam.. Może nie chcą.  Ale z daleka widać, że coś ich łączy.
- Jedziemy ? -Zapytała Eliza przez uchyloną szybę w aucie.
Wsiadłam do auta i odjechaliśmy z pod sklepu. Róża,Damianem i wataha pojechali do własnego domu.

Weszłam do środka. Zapaliłam światło, położyłam zakupy i moją torbę na szafkach w kuchni. Resztę zakupów przynieśli Natan i Bartek.
Poszłam na górę i przebrałam się w krótkie spodenki i niebieską koszulkę z nadrukiem. Włosy związałam  w koka i udałam się na dół. Rozpakowałam jedzenie i zabrałam się za robienie zapiekanki. Po jakimś czasie przyszła Iza z Eliza i zaczęły  mi pomagać.  Alicja robiła deser.  Chłopaki siedzieli na sofie oglądali coś w telewizji i pili piwo.
Włożyłyśmy zapiekankę do piekarnika i dołączyłyśmy do reszty . Usadowiłam się wygodnie koło Natana. Położyłam głowę na jego ramię.  Byłam zmęczona..no i głodna więc postanowiłam, że poczekam jednak na zapiekankę.
-Ktoś tu przysypia.- Powiedział Bartek obejmując Alicję. Już przyzwyczaiłam się że jest z nami ona, a nie Róża. No właśnie muszę zadzwonić i spytać się czy dojechali. Zeszłam z kanapy na co Natan zareagował cichym jękiem. Wybrałam numer.
-Halo ?
Odezwała się Róża śpiącym głosem.
- Jesteście w domu ?
- Tak... A dokładnie w łóżku i próbujemy spać...
- Aha.. Sorcia to śpijcie. Pa.
- Pa.
Położyłam telefon i poszłam do kuchni sprawdzić czy zapiekanka jest gotowa. Mniam.. Ser delikatnie się przypiek więc będzie chrupiący...
- Natan.. To jest gorące pomożesz?
- Już lecę kochanie.
Po chwili alfa był już w kuchni i wyciągał zapiekankę.
- Jeju jak pachnie.. -Zajęczał Natan.
- Haha.. Dobrze, że  zrobiłyśmy tego tak dużo.  W końcu  mamy wilczy apetyt. -Zażartowała Eliza. Słyszałam śmiechy. Wzięłam noże,widelce i talerzyki. Iza wzięła z lodówki sok pomarańczowy.

Wszystko zjedzone.. Nawet deser.
- W stawie to do zmywarki. A wy idźcie już spać.- Powiedziałam.
- Może pomożemy.- Zaproponowali chłopaki.
- Dam radę.
Wszyscy poszli. Natana też wygoniłam na górę.
Posprzątałam i usiadłam na sofie. Włączyłam laptopa. Weszłam w kamerę, żeby zobaczyć co działo się w obozie. To co zobaczyłam było okropne.. Pełno śmieci.. krwi. I ciało Kamila leżące na środku.. Co za dranie.. Muszę tam jechać.. Pochować jego ciało i pozabijać wszystkich, którzy są odpowiedzialni. Czułam łzy.. Słone i gorące. Wyłączyłam laptopa. Weszłam na górę.  Natan już spał. Chociaż nie musiał mnie widzieć w takim stanie. Weszłam pod prysznic stałam tam bardzo długo. Wyszłam, wytarłam się i poszłam do sypialni. Położyłam się i biłam z myślami. Nie mogę tak tego zostawić.. nie ja.. Pogrążyłam się w krainie snu.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz