Rozdział 7

7K 470 13
                                    

Ich sylwetki były coraz bliżej. Damian szedł powoli, a na jego twarzy wymalowany był grymas...bólu. Sama nie wiem. Czyżbym tak bardzo go poturbowała.. Coś mi się zdaje, że to tylko taka jego gra. Chłopak ma naprawdę nierówno pod kopułą. Dołączył do reszty grupy i popatrzył się na mnie. Z jego twarzy znikł grymas bólu. Teraz gościł na niej wstrętny, podły i cwaniacki uśmiech. Dobra czas zaczynać pomyślałam.
- Myślisz, że możesz tak pogrywać ze mną? Starałam się być opanowana. Ale moja wilczyca gdy widziała tego gnoja rwała się do ataku.
- Źle się czuje. Odpowiedział.
- To znaczy, co ci takiego jest ? Zapytałam.
- Przepraszam ale nie moja wina ze zostałem tak mocno poturbowany, pogryziony i podrapany. -Wycedził przez zęby.
- Nie moja wina, że jakiś idiota kłapał nie potrzebnie pyskiem! -Odpowiedziałam zdenerwowana.
- Jedna z ran nie chce mi się zagoić.
- Eh...Jesteś wilkiem i masz dar regeneracji... Jesteś taki głupi czy udajesz żeby się wymagać? -Zapytałam z cwaniackim uśmiechem.
- Wrr.. Zawarczał. Chłopak
- Gdzie ta rana ?
- Na brzuchu...
- Ściągają koszulkę.
- Co ! tu? teraz?- Spytał oszołomiony
- No tu a gdzie. Nie ma czasu...
- Nie.. Powiedział i schylił głowę w dół.
Zrozumiałam, że ma jakiś ważny powód. No cóż nie będę naciskać. W końcu każdy ma własną przestrzeń której nie powinno się naruszać.
Wyjęłam telefon i wybrałam numer...Mama.
- Mamo..
- Tak słoneczko?
- Zaprowadź Damiana do pokoju opatrz go i każ mu się położyć.
- Dobrze.. Powiedz, że ma przyjąć na stołówkę . Rozłączyłam się i odetchnęłam.
- Idź na stołówkę, tam czeka moja mama.
Gdy chłopak już odchodził dodałam .
- I bez wygłupów zrozumiane.- Warknęłam. Chłopak kiwnął głową i odszedł.
- Dobra, a my musimy się poznać żeby lepiej nam się pracowało.- Powiedziałam do reszty.
- To może ja nas przedstawię będzie szybciej.- Powiedziała mała blondynka, którą wcześniej wysłałam po Damiana.
- Ok .
- Jestem Alicja.
- To jest Ania.- Dziewczyna o czarnych krótkich włosach kiwnęła głowa.
- To jest Marzena-. Wskazała na wysoką dziewczynę za Anią.
- Ten tu to Rafał.- Wysoki chłopak o zielonych oczach i ciemnych blond włosach.
- Za nim stali Kamila, Michał, i Andrzej.
- No dobra.. Miło was poznać ale musimy zaczynać bo zastanie nas noc.- Ruszyłam w stronę toru a oni jak gąski truchtali za mną.
- To robimy tak . Pierwsza osoba zaczyna i gdy będzie przy drabinkach to zaczyna następna. Wiem trasa jest spora, ale jak zrobicie teraz 5 okrążeń wokół toru to się rozgrzejecie i pójdzie wam łatwo. To zaczynamy 5 kółek i pierwsza osoba, która skończy rusza na tor. Biegali w szybkim tempie. Marzena skończyła biegać i jako pierwsza pokonywała już przeszkody. Miała małe kłopoty ale szło jej naprawdę dobrze.

2 godziny później.
Gdy wszyscy już leżeli na trawie i opróżniali butelki z resztek wody. Wiedziałam, że trening mogę zaliczyć do udanych.
- Dobra wstawajcie i idźcie się wykąpać czy co tam chcecie. Jesteście wolni. To nie tylko obóz zagłady hahah -. Zaśmiałam się głośno. Oni byli zbyt zmęczeni na śmiech.
- Jest tu wiele atrakcji. Możecie przyjść na ognisko jeśli tylko macie ochotę.- Zaczęli powoli wstawać i kierować się w stronę domków.
Pora zobaczyć co u watahy Natana. Gdy przyszłam byłam pod wrażeniem . Skakali, wspinali się, ćwiczyli i nie było widać u nich takiego zmęczenia jak u tamtych. Nawet sam Natan ćwiczył . Podnosił się teraz na drążku jakby nic nie ważył. Był bez koszulki i było widać każdy jego mięsień. Jego opalona skóra świeciła się od potu.
- Bo się zakochasz! Powiedział Łukasz.- Zrobiło mi się głupio ,że złapał mnie na podglądaniu. Moja twarz wyglądała pewnie jak pomidor.
-Burknęłam coś pod nosem żeby nie mógł usłyszeć i podeszłam bliżej nich.
- Widzę że macie świetną kondycję. Bo tamci to ledwie z ziemi wstali. -Wszyscy zaczęli się śmiać i zbierać swoje rzeczy.
- To co spotykamy się na ognisku?
Wszyscy zgodnie powiedzieli że tak. I poszli w stronę domków. Gdy już ich nie widziałam podeszłam do alfy który siedział na ławce i pił wodę.
- Nieźli są...
- Staram się jak mogę żeby byli gotowi do każdej walki .
- Jesteś świetnym alfą.
- Dziękuję. A ty jesteś wspaniała kobieta, wilczycą i alfą.

Zamurowało mnie.. Wydusiłam z siebie ciche..

- Dziękuję.
Usiadłam koło niego na ławce i postanowiłam, że położę mu swoją głowę na jego ramię. Oparłam się o niego i czułam się że jestem we właściwym miejscu o właściwej porze i z właściwym mężczyzna.
- Znam cię kilka dni, a czuję jakbym znała cię całe swoje marne życie.- Powiedziałam. Chłopak objął mnie ramieniem i przysuną jeszcze bliżej. Tak że moja głowa znalazła się w zagłębieniu jego szyi. Było mi tak cudownie...
- Naprawdę cieszę się ,że tu jestem... Z tobą. -Dodał po chwili..
Odsunęłam się trochę od niego żeby popatrzyć mu w oczy. Były takie ciemne. Można było by się w nich utopić. Chłopak schylił się trochę i pocałował mnie w czoło.
- Musimy się zbierać. Muszę przygotować ognisko.
- Jak się wykąpie to dołączę do ciebie i ci pomogę.
- Dobrze.- Wstałam niechętnie i weszłam pomiędzy jego nogi.. Popatrzyłam mu się w oczy i pocałowałam go w policzek.
- Do zobaczenia mój czarny jak noc wilku. Odwróciłam się i odeszłam zostawiając go tam samego...

____________________________________ Piszcie w komentarzach czy wam się podoba czy nie :** Wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna. ;) pozdrawiam

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz