Rozdział 22

3.8K 313 13
                                    

Obudziłam się cała spocona. Natan siedział już na łóżku i patrzył na mnie zaspanym wzrokiem.
-Przepraszam obudziłam cię.-Wychrypiał. Kocham tą jego chrypę z samego rana.
-Ej nie twoja wina, nic się nie stało.- Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Zamykając szczelnie w swoim uścisku.
-Kocham cię Natan. Jesteś naprawdę wspaniały- Powiedziałam, bo tak właśnie czuje moje serce.
- Ja ciebie też, skarbie.- Położyłam się blisko niego,a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Halka podwinęła mi się do góry. Natan gładził mój pośladek, a potem objął mnie w pasie.
- Jesteś moją wspaniałą wilczycą... Wymruczał mi we włosy.

Rano wzięłam szybki prysznic i ogarnęłam się. Gdy wyszłam Natan czekał na mnie w pokoju.
- Jedziemy dzisiaj do moich rodziców.- Bardziej stwierdził niż zapytał.
- O kurde...-  Powiedziałam. Na to nie byłam przygotowana
- Będzie dobrze. Ubierz się w coś ładnego.
- W to?- Wyjęłam z szafy sukienkę. Była lekka. Miała koronkową biała górę. A dół był w róże o różnych kolorach .
- Tak.- Stwierdził będziesz wyglądać przepięknie, czekam na dole skarbie. -Widziałam, że Natan się strasznie denerwuje. Ale co ma być to będzie. Ubrałam się, uczesałam moje długie ciemne włosy i zrobiłam lekki makijaż. Sukienka sięgała mi trochę przed kolano. Ogólnie całość naprawdę mi się podobała. Założyłam jeszcze białe baletki i zabrałam z szafy torebkę. Teraz jestem gotowa.
Zeszłam na dół. Natan czekał na mnie ze śniadaniem. Łukasz, Bartek i Jarek wgapiali się w moje nogi. Zmierzyłam ich wzrokiem.
-Dobra chłopaki spadać to moja dziewczyna. -Powiedział Natan i podszedł do mnie.Okręcił mnie parę razy, a ja spaliłam buraka. Wszyscy się śmiali, oczywiście prócz mnie.
-Wyglądasz zjawiskowo.-Powiedziała Eliza.
-Dziękuję.- Odparłam.
Cmoknęła mnie w policzek i poszła do chłopaków.
-Jedz skarbie. -Wskazał Natan na wielkiego gofra z owocami, bitą śmietaną i czekoladą.
- Skąd wiedziałeś? Przyznaj się.- Zagroziłam widelcem.
-Mówiłaś przez sen.. Że kochasz gofry... -Zaśmiał się.
- Weź!
- Nie no.. Spokojnie. Widziałem jak ze stołówki wszystkie gofry znikają... I widziałem jeszcze jak hurtowo przemycasz je do pokoju.
- Co ?! Jakie wszystkie. Tylko dwa...

-Chyba dwa kartony.- Dokuczał mi dalej alfa.- Dobrze kochanie nie było tematu jedz, smacznego.

-Dzięki. Odpowiedziałam mając duży kawał gofra w buzi.

Natan popatrzył tylko i wyszedł z domu. Skonczyłam tego wielkiego, pysznego gofra. Umyłam zęby. Poprawiłam się jeszcze. I zwrociłam do watahy.

- A i spokój ma tu być. Jak coś nie tak dzwońcie.
-Dobrze mamusiu.. Powiedzieli chórem. Właśnie w tym momencie wszedł Natan.
-A i macie być spokojni..
-Właśnie mama Nat nam to powiedziała. Natan popatrzył na mnie wzrokiem pełnym dumy i podziwu.
-Yyy no to róbcie to co mama wam powiedziała.- Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu.
- Jesteś zły?- Natan odwrócił się do mnie i mnie podniósł.
- Jestem taki dumny. Kocham cię.
Postawił mnie na ziemię i otworzył mi drzwi z przodu od strony pasażera.
-Zapraszam.
-Oh.. Dziękuję. -Ukłoniłam się i wskoczyłam do auta.

Jechaliśmy chyba już z dwie godziny. I miałam nadzieję, że zaraz dojedziemy.
-Daleko jeszcze?- Hehe przypomniała mi się scena ze szreka...
-Już jesteśmy prawie na miejscu.
-Wspaniale.- Powiedziałam głosem przepełnionym ulgą.
-Tak źle ci się ze mną siedziało? Oburzył się alfa, a potem obdarował mnie cudownym uśmiechem.
- Nie, nie o to chodzi. -Urwałam. -Nie lubię siedzieć w jednym miejscu, muszę coś robić bo  inaczej myśli nie dają mi spokoju.- Wytłumaczyłam.
- Nat? Co się wydarzyło wczoraj. Możesz mi powiedzieć gdzie byłaś skarbie.
Ohoho.. Nie chce wiedzieć. A wiesz naszła mnie ochota i se skoczyłam z klifu prawie się zabijając..
-Nat?
-Biegałam..
-A łapa?
-Yy.. Potknęłam się.
Auto się zatrzymało, a ja jak najprędzej postanowiłam wysiąść, żeby Natan nie drążył tematu.
-Nat.. Dlaczego kłamiesz?- Zrobił obrażoną minę i wysiadł z samochodu.
-Natan ja nie kłamie, po prostu nie mówię ci całej prawdy.- Uśmiechnęłam się słodko.
-Jesteś moją alfą... Moją kobieta... Możesz mi mówić wszystko.
Zaczęłam się głośno śmiać. Nieodpowiedni moment ale nie mogłam wstrzymać.
-Natan.. Udusił byś mnie gołymi rękami.. - Powiedziałam.
-To coś ty zrobiła?! -Spytał z oburzeniem.
-Skoczyłam z klifu do stawu.
Chłopak otworzył buzię ze zdziwienia. A ręce złożył w pięść. Otwierał już usta, Na szczęście z domu wyszli rodzice alfy.. Już by było po mnie. Chłopak się ogarnął i zwrócił się do rodziców.
- Mamo, tato to jest Natalia.
Kobieta uściskała mnie mocno i pocałowała w policzek. Ojciec uścisną mi dłoń.
-Miło nam ciebie poznać. Jesteś prześliczna.- Powiedziała mama alfy. Stałam jak wmurowana w ziemię. Myślałam, że są inni.. Sztywni.. Ale są fantastyczni..- Odetchnęłam z ulgą.
-Mi też miło państwa poznać.
-Oj moja droga, mój mąż nazywa się Robert a ja jestem Anna.
Anna była mała, szczupła miała bujne czarne włosy spięte w idealnego koka. Ojciec Natana był wysoki i miał lekki brzuszek. Miał też ciemne włosy i brązowe oczy. Weszliśmy do domu. Natan był zły.. Mogłam mu tego nie mówić. Usiadłyśmy na kanapie. Przed nami stała ława z różnymi ciastami i przekąskami.
-Zostajecie u nas na noc ?- Zapytała Anna.
-Nie wiem mamo.
-Przecież wasza wataha da sobie świetnie rady bez was.
-Dobrze.- Odparł i spojrzał na mnie złym wzrokiem.
-Oj jak się cieszę. Poznamy się lepiej moją droga. Złapała mnie za rękę i wyprowadziła z domu. Stałyśmy teraz na pięknym tarasie z tyłu gdzie znajdował się też wielki ogród.
-Ale tu pięknie.- Powiedziałam zachwycona tym całym widokiem.
-Natan.. Jak był małym chłopcem kochał tu przebywać. Bawił się zawsze z Justyną, dziewczyną z sąsiedztwa. Jej rodzice są wilkami,a ona odziedziczyła tylko zmysły.
-Ah.. Przykre.. Ale z jednej strony ma dobrze. Odziedziczyła wspaniały słuch oraz wzrok.
-Choć, usiądźmy na tej ławce. -Poszłam za Anną i usiadłam koło niej.
-Natan mi wiele o tobie opowiadał. Jesteś wspaniałą alfą-, silna i kochająca wilczyca. Cieszę się że mój syn cię poznał.
- Ja też się cieszę, że go poznałam.- Powiedziałam zgodnie z prawdą.
Słyszałam, że ktoś do nas idzie. W drzwiach stanęła wysoka blondynka o piwnych oczach. Była śliczna. Koło niej stał Natan..- Pasowali do siebie pomyślałam.
- Dziecko pilnuj go ta dziewczyna to żmija. Przesłała mi myśl Anna.
-Nat..
-hę?
- Poznaj... Justynę.
Wstałam i pewnym krokiem podeszłam do niej i podałam jej rękę.
-Natalia.
-Kochanie pozwolisz, że przejdę się z Justyną na spacer. Za godzinę wrócę.
Myślałam że się przesłyszałam. Kiwnęłam tylko głową i odeszłam. Dziewczyna złapała alfę pod rękę i zniknęli za szklanymi drzwiami.
Zrobiło mi się przykro.
-Choć.. Nie martw się mój syn to porządny chłopak. ..chyba.- Dodała.  No to mnie pocieszyła.
-Mam ochotę zwiedzić las- Stwierdziłam.
- Chcesz to pójdę z tobą.- Zaproponowała.
-Chciałabym... Na czterech.. Nie dokończyłam.
-Kochanie bo się obrażę. -Zaśmiała się. -Może i mam swoje lata.. Ale wilk się nie starzeje.
Złapała mnie za rękę i poprowadziła do furtki. Przeszłyśmy kawałek . Dopiero gdy znalazłyśmy się w lesie dałam upust emocją i zmieniłam się w wilka. Anna patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma. Choć sama była alfa widziałam szacunek w jej oczach. Chwilę potem i ona stała na czterech łapach.

__________________________________ Dziękuję za gwiazdki i komentarze. ;) Nie miałam pojęcia, że komuś może to się spodobać. Staram się dodawać rozdziały regularnie.. ;) czytajcie i piszcze w komentarzach co sądzicie. Pozdrawiam :) !

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz