Rozdział 31

3.1K 258 3
                                    

- Już jesteśmy. -krzyknęłam stojąc w progu domu.
- Nat!! Wiedziałam, że wszystko będzie dobrze.- Dziewczyna stała teraz naprzeciwko mnie ze łzami w oczach.
- Iza!-Wyminął mnie Łukasz i podniósł dziewczynę wysoko do góry.   Tak bardzo cieszę się ich szczęściem. Rodzina nam się powiększy. A niektóre rzeczy wrócą do normy.
Weszłam do domu i poszłam na górę do pokoju. Rozebrałam się w łazience i weszłam pod prysznic. Krew spływała po moim ciele. A rany były już prawie zabliźnione. Byłam zmęczona.  Fizycznie i psychicznie.
- Nat za 20 minut kolacja
- Dobrze kochanie !
Wyszłam, wytarłam się  i wysuszyłam długie włosy. Ubrałam się w spodenki dresowe i za dużą koszulkę z adidasa. Zeszłam na dół.  Przy stole byli już prawie wszyscy. Pachniało niesamowicie.
Usiadłam koło Natana. Chłopak nałożył mi duża porcję kurczaka z makaronem. Podziękowałam i zajadałam się pyszną kolacją. Po zjedzonym posiłku Eliza z Jarkiem pozbierali talerze co bardzo mnie cieszyło, że robią to razem.  Niby zwykłe rzeczy, a zbliżają ludzi.
-A teraz deser. -Powiedział dumnie Natan.
-Nie wiem czy zmieszczę. Zależy co to jest. Zaśmiałam się wesoło.
- Zmieścisz kochanie. -Powiedział alfa i zniknął w kuchni. Po czym zaraz wyszedł z talerzem ze świeżymi goframi i miską owoców.  Eliza niosła czekoladę i bitą śmietanę.
Mój uśmiech pewnie był od ucha do ucha.
-Jaka ona słodka.- Powiedział Jarek i wskazał na mnie.
-Jarek ! Ja nie powiem komu to spodnie ostatnio zleciały.-Powiedziałam.
-No weź! - Tupnął nogą i usiadł na krześle. Wyglądał jak  trzylatek, który nie dostał lizaka.
Eliza stanęła za Jarkiem i położyła mu ręce na ramionach. Widziałam, że chłopak się spiął. Ale po chwili był już normalny. Wysłałam do Natana wiadomość myślową.
- Czy ty myślisz, że ona już mu odpuściła?
-Jarek ci o wszystkim opowiedział? 
-Tak.
-Myślę, że tak jest. A teraz zrobię ci gofra i spadamy na górę. Mam jeszcze jedną bitą śmietanę... Przyda się.
-Kuszące...
Natan jednak zrobił mi dwa gofry, bo ze mną to nic nigdy nie wiadomo. Poszliśmy na górę zostawiając ich wszystkich na dole. Po drodze do pokoju wcinałam już pierwszego. Natan coś tam do mnie gadał, ale ja skupiłam się wyłącznie na smaku owoców i ciasta gofrowego.
Weszłam do pokoju i położyłam talerzyk z gofrem na szafkę nocną. Natan zbliżył się  do mnie i oparł mnie o ścianę.  Złączył nasze usta w gorącym pocałunku. Podniósł mnie ,a ja oplotłam się nogami. Przy nim byłam drobną kobietą.  On jest wysoki i bardzo umięśniony. Oderwał się ode mnie na chwilę i powiedział.
-Nat... Jesteś wspaniała.. Nigdy w ciebie nie wątpiłem.. Kocham jak się uśmiechasz.. Kocham.. wszystko w tobie kocham. Pocałował mnie delikatnie i przeniósł na łóżko. Pozbył się moich ubrań, a ja jago .  Nasze ciało było przypasowane do siebie idealnie. Tak jakbyśmy byli tylko i wyłącznie dla siebie stworzeni. Kocham go tak mocno... Natan pieścił moje ciało. Rozgrzewał mnie jeszcze bardziej. Całował i gładził po nagim ciele. Było cudownie... Było gorąco i ostro choć prowadziła nas miłość i przywiązanie, którego nawet śmierć nie rozerwie. Nić, która łączy dwoje ludzi. I łączy serca wilków... na zawsze .
Coś wyrwało mnie ze snu. Natan spał jak niedźwiedź. Na szczęście nie chrapał. Wstałam i po cichu wyszłam z pokoju. Gdy byłam za drzwiami zmieniłam się w wilka. Byłam naga, a nie chce paradować od tak sobie. Skierowałam się na dół.  I stanęłam po środku schodów. Widziałam rewelacyjnie. Na sofie spał Jare, a w niego była wtulona jakaś osoba. Eliza... Tak to była ona. Wróciłam na górę i  miałam ochotę skakać z radości. Będzie dobrze. Oby Jarek tego nie spieprzył. Zmieniłam się w człowieka i położyłam się do łóżka.  Wtuliłam się w alfę i poszłam spać.

Otworzyłam oczy. Natan jeszcze spał. Postanowiłam pobiegać.  Zostawiłam mu karteczkę. Ubrałam się  założyłam buty i związałam włosy.  Wyszłam z domu. Była chyba 6 rano. Wbiegłam do lasu, cały czas na dwóch nogach. Wąska ścieżka prowadziła mnie do mojego ulubionego miejsca. Weszłam na wielką polanę i usiadłam na skraju jeziorka. Było ciepło, a słońce przebijało się przez korony drzew. Spokój, który tu panował był nieziemski.. Taki inny.. Wiem zabiorę tu watahę.  Zrobimy sobie piknik. Wróciłam powoli do domu. W kuchni siedziała już Eliza z Jarkiem . No no ciekawe co z tego będzie.  Spojrzałam ukradkiem na Jarka. Był zapatrzony w Elizę. A dokładnie w jej pośladki, kołyszące się w rym cichej muzyki.  Stała i robiła śniadanie. Weszłam do kuchni, wyjęłam szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego. Upiłam łyk.. Czułam się niewidzialna.
- Nat jesteś?-  Krzyczał z góry Natan.
- Tak.- Odstawiłam szklankę i pobiegłam na górę, zostawiając ich samych.
Weszłam do pokoju. Z łazienki wyszedł Natan.
- Skarbie szykuj się rada chce cię widzieć.
- Co?! ale po co ? -Zapytałam poirytowana.
- Nie wiem. Ubieraj się wychodzimy za 15 minut.- Szybko wzięłam prysznic i ubrałam czarne rurki i do tego jakaś biała koszule. Nałożyłam jeszcze czarny żakiet i pomalowałam się delikatnie. Włosy rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Szybko nałożyłam buty na niewielkim obcasie i pobiegłam na dół.  Spojrzałam na Natana. Gadał z Łukaszem i gestykulował szybko rękoma. Natan wyglądał zabójczo. Czarne spodnie i czarna koszula opinająca jego ciało. Mniam!
- O skarbie w takim wydaniu cię jeszcze nie widziałem. -Zaśmiał się alfa
- Źle wyglądam? -Zapytałam.
- Nie, nie skarbie. Natan przybliżył się  do mnie i złożył mały i lekki pocałunek na moich ustach. Zaczerwieniłam się i zrobiło mi się głupio.
- Oj Nat, nie czerwień  się już tak. -Alfa złapał mnie za rękę i poprowadził do auta.
- Wsiadaj maleńka czeka nas długa droga.
Zajęłam miejsce pasażera z przodu. Czyli z dzisiejszego planu nici...

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz