Rozdział 18

4.5K 369 2
                                    

Wchodzą do budynku i kieruję się do biura. Wyczuwam jakiś zapach. Nie potrafię go dokładnie określić. Coś ostrego... Nie wiem . Pukam do biura.
- Proszę. -Usłyszałam głos mojej mamy.
Weszłam, naprzeciwko siedział jakiś mężczyzna. Był przystojny i śmiertelnie poważny. Jego zielone oczy świdrowały moją sylwetkę.
-Natalio, to jest Adrian. Alfa tej grupy, którą trenujesz.- Powiedział tato spokojnie.
Co!? taki koleś niby sobie z nimi nie poradził...Byłam naprawdę zaskoczona.
-Witam. -Wstał i odezwał się Adrian.
- Cześć. Rzuciłam krótko.- Mama skarciła mnie wzrokiem.
- Jak moja sfora?. Zapytał Adrian
-Były z nią problemy. Ale już jest lepiej. Ich kondycja została poprawiona tak jak i zachowanie. -Powiedziałam spokojnie.
- Cieszę się że są postępy.
-Dlaczego oddał ich Pan w moje ręce?. Czy nie dał by Pan sobie rady? -Zapytałam.
-Jestem Adrian nie mów mi Pan. Hmm... Miałem wiele spraw do załatwienia. Nie miałem na to czasu ani ochoty.
-Jak to nie miałeś ochoty? To twoja rodzina!- Wykrzyczałam już lekko podenerwowana.
-To są wyrzutki z różnych sfor... Żadna rodzina. Myślałem, że jak ich wytrenujesz to Damian podejmie się prowadzenia sfory, a ja wrócę do poprzedniego życia.

Koleś ma nie poklei w głowie. Mój tato patrzył się na to wszystko smutnym wzrokiem..
- Aha.. To mam rozumieć, że masz ich głęboko w dupie? Mama nabrała powietrza słyszałam jak wypuszcza je z sykiem.
-Dokładnie tak. Masz ostry język.- Powiedział z podłym uśmiechem.
-Kim ty do cholery jesteś?. Wiesz co... Z chęcią zrobię z nich sforę...rodzinę. Bez twojej łaski. A teraz przepraszam ale jestem zajeta . Wyszłam i trzasnęłam drzwiami.
Słyszałam jak mama, tłumaczy moje zachowanie i przeprasza za mnie. .Wyszłam z budynku i skierowałan się w stronę stołówki. W parę sekund pokonałam odległość, która mi została. Weszłam do budynku. Przywitałam się z wszystkimi i usiadłam koło Natana. Zostało mi 3 dni.. Musimy wracać do szkoły. Mam na głowie grupę wilków, którzy są wyrzutkami. I muszę bronić obozu..
- Ej. Nat wszystko w porządku? Spytał alfa zmartwiony wyrywajac mnie z myśli.
- Nie nic nie jest w porządku... Po śniadaniu jest apel.. Proszę powiedz to reszcie. Zjadłam śniadanie i wyszłam. Wiedziałam, że Alfa się martwi ale nie to jest teraz najważniejsze. Usiadłam na ławce. Czekałam aż wszyscy przyjdą. Gdy już wszyscy byli to wstałam i podeszłam do nich.. Nie wiedziałam jak im to powiedzieć... Zostali sami.. A gdyby przeprowadzili się z nami.. Albo Damian.. Nie wiem..
- Słuchajcie.. A w szczególności nowa grupa.
Widziałam jak ich uwaga wzrasta z każda sekundą.
- Był u nas... Adrian.. On... Chce was zostawić.
Widziałam, że nadzieja w ich oczach gaśnie.
-Damian... Przejmiesz swoją sforę.. Nie zapytałam ale stwierdziłam.
Widziałam postać Natana. Stanął koło mnie i złapał mnie za rękę.
- Myślę, że moglibyście dołączyć do naszej rodziny. Powiedział alfa.
Zamurowało mnie i pozostałych też.
- Chodzilibyśmy do tej samej szkoły... Urwał..
-Natan.. To się nie uda... Powiedziałam.
- Ale moglibyśmy was jeszcze poduczyć. Damian nauczył by się prowadzić grupę. Co wy na to?
Damian był trochę przerażony tą wizją ale w końcu się odezwał.
- Dobrze.. Ale... Mam warunek... Róża idzie ze mną. Zostanie moją betą i razem zajmiemy się sforą.
- Nie. Odezwał się Natan.
- Natan.. Oni się kochają miłości się nie rozdziela...
- A Bartek ?.. Alicja ma dojść do naszej grupy..
Szczerze to nie lubię jędzy. Ale jak wszyscy mają być szczęśliwi.
- Tak, właśnie tak zrobimy. Wszyscy się zgadzają? Róża? ..
- Tak.. Odpowiedziała cicho.
- Damian, Natan cię będzie trenować... Możecie iść. O 15 trening.
Przytuliłam się do Natana.
- Będzie dobrze? Zapytałam.
- Będzie.. Odpowiedział alfa.
- Ja nie chcę jej stracić..
- Nie stracisz.. Zabierzemy ich ze sobą.
- Jak to ?
- Nie zostawimy ich samych.
- Kocham cię... Jesteś wspaniały...
- Ja ciebie też Nat. Przytulił mnie mocno i pocałował w czoło.
Coś nagle oderwało moją uwagę. Jakiś ruch...w krzakach. Natan naprężył całe ciało. Stanęłam koło Natana. Coś było nie tak.
Wybrałam numer do Jarka.
- Halo ?
- Jarek sprawdź kamery i to szybko.
- Ok, a gdzie laptop. ?
- W moim pokoju. Szybko.
Rozłączyłam się. Poczułam okropny smród. Jarek już biegł do nas z laptopem.
-Brama.- Krzyczał Jarek.
Natan szybko ruszył w stronę bramy. Otworzył ją i wyszedł poza obóz.
-Patrz.- Jarek Dał mi laptopa. Przewinęłam nagranie. Czarna postać kreciła się w około obozu. I zostawiła coś na bramie. Natan szedł do mnie z czymś w ręce. Smród był niesamowity..
-Nat to do ciebie...i to też. Rzucił mi pod nogi martwego zająca.
-Fuu... Wzięłam kawałek papieru od Natana. Chłopaki byli bardzo zdenerwowani.
Na kartce ładnym pismem pisało.
Droga Natalio
Nie podobało mi się twoje ostatnie zachowanie. Dama się tak nie zachowuje. Zostawiłaś burdel w moim domu... Chyba wiesz o co chodzi. Chciałem ci przekazać, że całkiem niedługo się spotkamy i już nie będę taki miły. Jeśli chcesz ocalić pozostałych, poddaj się. Niedługo przyjdę po nagrodę.
P.s. Mam nadzieję, że prezent się podoba...

- Co za skurwiel...
-Nat spokojnie.. Odezwał się Alfa.
-Jak mam być spokojna?! Oni grożą mojej rodzinie. Powiedziałam. Chyba po raz pierwszy poczułam, że się boję...

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz