Rozdział 2

14.4K 749 8
                                    

Wsiadłam do auta.. Wyjęłam telefon i zapisałam w kalendarzu przypomnienie o dzisiejszym spotkaniu z Różą. Odpaliłam auto i ruszyłam w stronę domu. Po 10 minutach parkowałam już auto pod domem. Chwyciłam torebkę i wysiadłam z auta. W drodze do domu szukałam kluczy by otworzyć drzwi. Oczywiście były na samym dnie mojej torebki. Weszłam do domu i pokierowałam się wprost do kuchni . Nastawiłam wodę na kawę i wymieniłam moje buty na wygodne miękkie kapcie. Po zrobieniu kawy i zjedzeniu obiadu... Czyli kanapek z serem, szynka i pomidorem usiadłam na kanapie. Nie wiedziałam nawet kiedy zdążyłam przysnąć. Obudził mnie dzwonek mojej komórki .  Spojrzałam zaspanymi oczami na telefon i stwierdziłam że dzwoni moja mama.

- Halo ?                                                                                                                                                                                       - Cześć kochanie.. Co tam u ciebie słychać ? jak szkoła? poznałaś kogoś nowego?- Moja mama jest niczym jak katarynka... Gada i gada.

- W szkole wszystko dobrze. Poznałam jedną taką dziewczynę... -Powiedziałam to z nutką ironii w głosie którą, mama zaraz przechwyciła..
- Czy coś z tą dziewczyną jest nie tak ? -Zapytała.
- Nic.. Poza tym że, jest wilczycą..- Powiedziałam z przekąsem.
- Co proszę?!-
- Jest wilczycą... I nie wie o tym że, ja jestem... Alfą.. - Wytłumaczyłam.
- No tak, nie czuje tego.-Stwierdziła moja rodzicielka.
- Jest ich więcej. Ich alfa mnie wyczuwa. Wie o mnie.
- To świetnie! Może to twoja przyszła wataha.. -Wypowiedziała  mama z nutą radości i nadziei .
- Mamo muszę kończyć, jestem umówiona z jedna z tej watahy.- Wyczuwałam już uśmiech i dobry humor mojej mamuśki.
- Leć skarbie i miłego wieczoru !

-Dziękuję paa..

Och ta moja mama... . Czas się ogarnąć i iść na spotkanie. Mam jeszcze pól godziny. Przebrałam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i ruszyłam we wskazane miejsce. Byłam tam po 15 minutach. Miałam nadzieję że, się nie spóźniłam. Weszłam do środka. Od razu  rzuciła mi się w oczy ruda dziewczyna siedząca w samym rogu. Machała do mnie ręką i uśmiechała się tak szeroko że, widziałam cały szereg jej białych ząbków. Podeszłam do niej i przywitałam ją najmilszym hej na jakie było mnie stać. Po czym uśmiechnęłam się do niej szeroko tak jak ona wcześniej to zrobiła.
- Tak bardzo cieszę się że, przyszłaś.- Powiedziała rudowłosa.
- Heh... Miło słyszeć .Chyba polubię tą dziewczynę. Jest naprawdę miłą osobą.- Pomyślałam. Postanowiłam rozpocząć pogawędkę bo nie miałam zamiaru siedzieć w tej ciszy..
- może coś zamówimy ?-Zapytałam.
-Jasne, chętnie...- Jej rude loki podskakiwały gdy kiwała głowa w geście zgody.
Po chwili podeszła do nas kelnerka. Ja zamówiłam kawę i ciasto czekoladowe z wiśniami, a Róża herbatę i kawałek szarlotki.
Po jakiś 10 minutach zajadałyśmy się pysznymi ciastami oraz rozmawiałyśmy tak jak byśmy znały się prawie całe życie. Dowiedziałam się paru informacji na temat ich paczki. Dziewczyna jest naprawdę miła i nie ukrywam że, bardzo się cieszę że, ją poznałam .
- Wiesz już 20 chyba czas się zbierać. Jutro szkoła, a mam wielkie problemy ze wstawaniem..- Powiedziałam i zaśmiałam się.
- Rozumiem Cię doskonale..- Stwierdziła dziewczyna.
- Jesteś pieszo ? - Zapytałam, pomyślałam że, ją odwiozę i dowiem się tym samym gdzie mieszka. Może mieszkają wszyscy razem... w końcu są jak rodzina.
-Tak, a co?- Zapytała.                                                                                                                                                          - Pomyślałam, że mogłabym cię odwieść.- Zaproponowałam.                                                                        -Chętnie skorzystam. -Powiedziała Róża .                                                                                                                                                                                                                                                                                                                       
- To gdzie mieszkasz ? - Zapytałam wsiadając do auta.
- Wyjedz na ta ulicę...skręć w prawo i cały czas prosto. Mieszkam na samym końcu drogi po prawej koło lasu..- Wytłumaczyła.
No tak wilki.. Mają las pod nosem. Czemu ja o tym nie pomyślałam?! Przecież tak kocham biegać po lesie. Czuję się wolna... Kocham to.. Jestem wtedy sobą i nie muszę udawać.
Już po 15 minutach stałyśmy pod ich domem. Cała drogę oczywiście przegadałyśmy. Nagle otworzyły się drzwi, a w nich stał on. Wysoki dobrze zbudowany o brązowych oczach i czarnych włosach...alfa. Czuć od niego tą pewność i siłę ,która go otacza niczym aura mocy. Podszedł do nas popatrzył chwilę na Róże, a potem na mnie. Zrobiło mi się gorąco.. Co jest!! Nigdy tak nie reagowałam na innego wilka.
- Cześć, jestem Natan miło cię poznać. - Powiedział alfa.
-Heh ...dzięki, ciebie też.- Chciałam brzmieć naturalnie i pokazać moja siłę, a w tej chwili czułam się jak mała, bezbronna myszka.
Niezręczną ciszę przerwała Róża. Odchrząknęła i powiedziała
- To ja lecę do domu. Pa było naprawdę miło dzięki.-Pożegnała się i poszła w stronę domu
Odpowiedziałam tylko -Pa..
Stałam tam z nim teraz całkiem sama. Wiedziałam ,że gdy Róża odejdzie zacznie zadawać pytania. I tak właśnie się stało....

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz