Rozdział 21

3.8K 317 2
                                    

Ja i Kamil byliśmy rodziną. Jego ojciec, mój ojciec i Wiktor byli braćmi. Wiktor był alfą. Moj ojciec betą. A ojciec Kamila omegą. Rodzice Kamila zginęli gdy miał 10 lat. Moja mama i tato przygarnęli go i wychowali. Był dla mnie jak brat... Kochałam go, może nie okazywałam tak moich uczuć ale go kochałam. On rozumiał moje zachowanie i zawsze stawał po mojej stronie. A teraz... A teraz nie żyje.
-Nat.. Nat... -Szturchał mnie w ramię Natan.
Nie zwróciłam na niego uwagi, zwróciłam się do Róży.
-Róża... Ty widziałaś jak do tego doszło? -Zapytałam.
-Tak, widziałam to jego oczyma.

To wszystko to za dużo...nawet jak dla mnie. Boje się, że pęknę i pokaże jaka jestem słaba.

-Jedziemy, wsiadaj do auta. -Powiedziałam.
-Nat jadę z tobą.- Stwierdził Natan.
Skinęłam tylko głową.
-Rozumiesz coś z tego Nat ?-Zapytała Róża.
-Właśnie nic nie rozumiem.- Odpowiedziałam bezradnie.
-Nat, tam byli twoi rodzice..stali.. I nic nie zrobili. -Mówiła dalej Róża.
-Co oni mają wspólnego z tym całym gównem? -Spytałam poirytowana..
-Nie wiem.. Ale nie wygląda to dobrze.- Odpowiedziała Róża.
Oczy miała przekrwione.. I była jeszcze blada. Wykończą ją te wizje...

Droga minęła szybko i cicho. Tysiac myśli krążyło mi po głowie. Wrócić czy nie wrócić. Wpakować się po same uszy... Nie..

Nagle z myśli wyrwała mnie Róża.
-Samo przyjdzie.. Nie uciekniesz.
-Co?? -Zapytałam.
-Takie słowa widziałam...w wizji..
-Aha..- Bo co niby miałam odpowiedzieć. Nic nie rozumiałam.
Wysiedliśmy z samochodu. Na podwórku stał już jakiś samochód. Należał on do jakiejś firmy przeprowadzkowej. Pomogliśmy zabrać Róży wszystkie walizki. Na powitanie wybiegł nam Damian. Zabrał od Róży walizki i wskazał nam kierunek.
-Są tu rzeczy Alicji. -Weźcie je ze sobą. Wskazał na cztery różowe walizki.
-Ok. -Powiedział Natan.
-Róża jeżeli coś znowu zobaczysz. Daj znać.
-Dobrze. A teraz musimy lecieć. Pa.. Przytuliłam Róże, a dla Damiana podałam rękę.
Wsiadłam do auta. Natan wpakował walizki do bagażnika i wsiadł na miejsce pasażera z przodu.
-Nat, będzie dobrze. Poradzimy sobie jakoś.
-Musimy.- Odpaliłam auto i ruszyłam do domu. Zajechaliśmy po drodze do sklepu. Zrobiliśmy zakupy. Wstąpiliśmy też do mojego domu. Weszłam na schody, drzwi były otwarte. Weszłam do środka. Czułam rękę Natana na moim ramieniu.
Wszystko było porozwalane.. Ktoś tu był i czegoś szukał. Skierowałam się na schody, a potem do mojego pokoju. Nie był tak strasznie zdemolowany. Choć widać, że tu też ktoś czegoś szukał. Wyciągnęłam dwie duże torby z szafy i spakowałam swoje rzeczy. Natan pakował moją drugą torbę. Zabrałam wszystkie moje rzeczy i wyszłam z domu. Lecz po chwili coś kazało mi tam wrócić.
-Nat gdzie idziesz? .
-Już moment. Zaraz wracam. 

Słyszałam jak Natan coś klnie pod nosem ale ja byłam już w środku. Szukałam czegoś ale nie wiedziałam dokładnie czego. Weszłam do łazienki. Na lustrze czymś czerwonym pisało. Samo przyjdzie, nie uciekniesz. Te same słowa powiedziała mi Róża. Wyszłam z domu i wsiadłam do auta.

-I co znalazłaś coś. - Zapytał chłopak.
- Nie do końca. Znalazłam potwierdzenie słów Róży ale żadnego śladu.
Wróciliśmy do domu. Zjadłam coś i poszłam na górę. Wzięłam mojego laptopa i usiadłam na łóżku. Już wiem... Wybiegłam z pokoju .
Skierowałam się na dół. Wciąż miałam laptopa.
Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Wiem! Jarek.. Czy da się zrobić podgląd kamer z obozu? - Spytałam podekscytowana.
- No można spróbować, ale nie obiecuje.
- Dzięki masz laptopa, a ja idę zrobić sobie kawę.

Po chwili przyszłam z kuchni lecz chłopak dalej szukał czegoś w laptopie. Natan z Eliza robili coś smacznego na kolacje . A Łukasz z Iza siedzieli na kanapie i grali w coś. Mają się ku sobie.. Bartek z Alicją zapewne siedzieli w swoim pokoju.
- Mam..
Szybko wstałam... No i się oblałam gorąca kawą.
- Kurde..
- Daj powycieram.- Natan wziął jakiś ręcznik i starł z moich spodni kawę.
- Dziękuje kochanie. Dałam mu całusa w policzek i poszłam do Jarka. Dał mi laptopa.
- Od tego miejsca. Tu odjeżdżamy.- Wytłumaczył.
Oglądałam i nie widziałam nic złego. Gdy był już drugi dzień było ciekawiej. Kamil stał na werandzie. Podjechał autobus. Wysiadł z niego Wiktor i banda idiotów. Nasuwało się tyle pytań. Dlaczego rodzice mnie okłamali? Dlaczego jest tam Wiktor?... O co chodzi? Potem zobaczyłam scenę zabójstwa mojego kuzyna. Nie wytrzymałam. Łzy leciały mi po policzkach.. A serce bolało. Wilczyca rwała się.. A ja nie miałam siły jej uspokoić. Chciałam zemsty.. Chciałam krwi i śmierci osób, które są w to zamieszane. Rzuciłam laptopa na sofę. Wybiegłam z domu. Słyszałam głosy chłopaków którzy uspokajali alfe. Zatrzymali go.. I dobrze bo stało by się nieszczęście. Biegłam przez las. Po moim pysku ciekły łzy... Łapy palił mnie żywym ogniem. Zapragnęłam zimnej wody. Skoczyłam z klifu. Prosto do jeziora. Uderzyłam ciałem o dno.. Wypłynęłam i ostatkami sił wyszłam na brzeg. To nie było mądre. .. Skarciłam się... Leżałam, a promienie słońca osuszały moją sierść. Czułam krew. Ale nie przejmowałam się tym. Zasnęłam. Obudziłam się. Było mi zimno i byłam głodna. Było ciemno i padał deszcz. Wstałam i pokierowałam się w stronę domu.. Łapa strasznie mnie bolała wiec nie mogłam biec. Powoli znalazłam się pod domem. Dalej w skórze mojej wilczycy skoczyłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Zostawiałam za sobą ślady z błota i krwi.Eliza mnie jutro zabije. Weszłam do salonu, na sofie spał Natan. Podeszłam i polizałam go po twarzy. Chłopak się obudził i wytrzeszczył oczy.
- Coś ty.. Gdzie ty.. Co ci się stało?!.
- Choć.- Skierowałam się na schody, a alfa szedł za mną. Weszłam do naszego pokoju. I skierowałam się do łazienki. Natan zamknął za sobą drzwi, był cholernie zły..
Zmieniłam się w człowieka. Wyglądałam jak wrak. Chłopak popatrzył smutno na moją ranę na ręce. Goiła się ale nadal była widoczna.
- Przepraszam.. Musiałam wiesz kim jestem... I jaka jestem.- Zaczęłam tłumaczyć.
-Tak i dlatego cię kocham. Ale proszę.. Jesteśmy razem, wiesz, że ci pomożemy nie możesz tak  od nas uciekać..
Natan powoli zaczął ściągać ze mnie mokre ubrania. Gdy stałam naga patrzył się na mnie jak na jakieś dzieło sztuki.
- Jesteś piękna, a co najważniejsze jesteś moja..
Gdy alfa pozbywał się swoich ubrań wskoczyłam pod prysznic. Zaraz po tym i on do mnie dołączył. Był taki umięśniony i męski. Ocierał się o mnie i masował moje piersi.. Kabina była spora więc wykorzystaliśmy każdy jej centymetr. Było cudownie... Tyle namiętności... Seks z tym facetem był nieziemski. Wyszliśmy z pod prysznica. Wytarłam się . Chciałam już zakładać bieliznę..
-Nie moja droga.. Od dzisiaj śpisz w tym i bez tego. Wskazał na szkarłatną halkę. Wzięłam od niego mój nowy ciuszek i ubrałam się. Więcej odkrywał niż zakrywał.
-Wyglądasz naprawdę pociągająco. - Powiedział i pocałował mnie w szyję.
- Cieszę się.- Zamruczałam.z rozkoszy.
Chłopak wziął mnie na ręce i wyniósł z łazienki.
Położyliśmy się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam zostawiając ten bałagan w tyle.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz