Rozdział 4

10.5K 542 25
                                    

Obudziłam się o 8:45. Wstałam i poszłam do łazienki zabierając po drodze z krzesła wcześniej naszykowane ubrania. Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Widziałam w nim dziewczynę o czarnych włosach i niebieskich oczach .
Nalałam wody do wanny i postanowiłam się trochę zrelaksować. Minęło może z 40 minut więc postanowiłam  że, pora już wyjść z wanny . Ubrałam się. Wysuszyłam włosy, rozczesałam i zrobiłam wysokiego kitka. Pomalowałam lekko oczy tuszem i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i postawiłam wodę. Zrobiłam sobie śniadanie i szybko je zjadłam, po pijałąc kawą. O 11 mamy się spotkać pod ich domem. Wzięłam sportową torbę, spakowałam do niej dresy i dużą koszulkę z adidasa. Wzięłam telefon, kluczyki i założyłam wygodne buty po czym wyszłam z domu. Pogoda okazała się rewelacyjna. Świeciło słońce, a wiaterek  lekko powiewał tworząc delikatne dreszcze na moim ciele. Wsiadłam i ruszyłam pod dom alfy. Droga minęła mi szybko. Zaparkowałam auto i czekałam. Zaraz w drzwiach pojawili się członkowie watahy z alfą na czele. Wysiadłam z auta i czekałam. Wszyscy ruszyli w moją stronę. Postanowiłam, że przywitam się pierwsza więc gdy podeszli powiedziałam.
- Hej miło was wszystkich widzieć.- Róża rzuciła mi się na szyję i po chwili mnie puściła.
Dziewczyna, która stała koło rudej odezwała się.
- Hej jestem Eliza to jest Łukasz, Iza, Bartek i Jarek .- Mówiła imiona i wskazywała na poszczególne osoby z każdym z nich przywitałam się lekkim skinieniem głowy.
- Miło was wszystkich poznać , a teraz do rzeczy. Kto jedzie ze mną, a kto drugim autem?-Spytałam alfy.
Alfa popatrzył na Łukasza i powiedział.
- Łukasz pojedziesz z Izą, Bartkiem, Jarkiem i Elizą. Róża jedziesz ze mną i z Natalką. Pasuje ci? -Zwrócił się do mnie.
- Tak , to wsiadajmy i ruszamy w drogę. Postarajcie się jechać za nami.- Powiedziałam do reszty. Wsiadłam do auta, tak samo jak  Róża i Natan.

Alfa usiadł z przodu, a Róża z tyłu . Gdy zobaczyłam, że wszyscy już wsiedli ruszyłam.

- Włączcie radio proooszę..-Odezwała się Róża z błagalnym tonem.

- Już się robi.-Odpowiedziałam i sięgnęłam ręka żeby włączyć radio. Patrzyłam na drogę więc nie zauważyłam, że alfa też chciał włączyć radio i zetknelismy sie palcami. Zabrałam szybko rękę, a na moich policzkach pokazały się rumieńce. Miał takie gorące dłonie. Westchnełam w myślach..

- Co włączyć?- Spytał mnie Natan.
- Eske .- Odpowiedziałam
- Oczywiście, że Eske -Powiedziała Róża.
Jechaliśmy tak, rozmawialiśmy , śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Czułam się przy tej dwójce naprawdę dobrze. Alfa co chwilę zerkał czy jego wataha jedzie za nami.
Po 2 godzinach dojechaliśmy na miejsce. Był to sporych wielkości obóz z drewnianymi domkami, a wokół był las. Czułam się tu jak w domu. W końcu tyle tu przeszłam. Wychowywałam się tu i nauczyłam wielu rzeczy. Stałam się  silniejsza, szybsza, zwinniejsza i nauczyłam się opanowywać moją wilczycę.
- No to wysiadamy.- Powiedziałam.

Widziałam już z oddali moją mamę i tatę, którzy szli nam na powitanie. Mama miała 46 lat, ciemne włosy i niebieskie oczy. Tato był wysokim przystojnym o siwych włosach mężczyzną. Miał 50 lat ale oboje z mamą byli bardzo energiczni i żywi.

Uścisnęłam mamę i tatę po czym, przedstawiłam po kolei wszystkich . - A to jest Natan . Przywódca swojej watahy. -Powiedziałam z uśmiechem.
- Miło mi was poznać. I dziękuję, że przyjechaliście nam pomóc. Zwłaszcza dzisiaj... Przyjeżdża do nas bardzo ciekawa grupa. Są z nią okropne problemy.Wytłumaczyła mama.
Tato zwrócił się teraz do mnie i do Natana. - Na was szczególnie liczę.
- A teraz dzieci chodźcie za nami pewnie jesteście głodni.- Zaświergotała rodzicielka.

Wszyscy ruszyli zadowoleni za moimi rodzicami . Po obiedzie tato zawołał mnie i Natana do siebie, a Mama zaczęła tłumaczyć reszcie co maja robić.

Siadajcie.-Powiedział tata.

Usiedliśmy jak prosił.
- Słuchajcie przyjeżdża do nas dość... Hmm.. -Szukał odpowiedniego słowa. - dość wyszukana grupa. Mają z nią okropne problemy. Musimy już od samego początku ich zacząć łamać. Są wredni... mają paskudne charaktery -Powiedział tato opierając się bardziej o krzesło.
- Dobrze. Zajmiemy się tym . Mam pewien plan ...- Zwróciłam się do Natana. - Jeżeli cie poproszę o pomoc pomożesz?-Zapytałam alfę.
-Tak oczywiście.
- Ale gdy cię nie poproszę... Masz się nie mieszać...

Chłopak kiwnął twierdząco głowa. Wstałam i wyszłam do reszty grupy . - To zaczynamy teatrzyk moi mili. Pamiętajcie jesteście grupą,a w grupie jest największa siła. A teraz przebierzcie się i za 5 minut spotykamy pod tą bramą wskazałam na miejsce spotkania.- Powiedział mój ojciec. Wszyscy automatycznie wstali i poszli sie przebrac. Ja z Natanem czekałam już koło bramy . Wszyscy byli punktualni.

- Słuchajcie mnie uważnie nie będę powtarzać. -Nabrałam pewności siebie i mocnego głosu.
- Zaraz spotkacie się z koszmarem.. Ustawcie się w kręgu i zmieńcie się w wilki. Macie być źli! Macie drapać w ziemie, warczeć, pokazywać kły.. Macie ich wystraszyć! Zrozumiano?! -Zapytałam wszystkich. Wszyscy stanęli i zrobili to co kazałam . Byli pięknymi wilkami i naprawdę groźnymi.
 Zwróciłam się teraz do Natana . -Idź do moich rodziców stoją tam i czekaj aż dam ci znać . Kiedy ruszył nadjechał autobus...

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz