05 marca 2020 - Oskar

17 6 1
                                    

Zadzwoniłem do Norberta. Przyjechał. Uznał, że nie wygląda to zbyt dobrze. Nie wiem, czy mówił o mojej mordzie czy obecnej sytuacji. Pytał się, czy czasem nie okres, w którym duo składające się z Grubego i Łysego mieli w końcu ujrzeć światło dzienne.

Nie znam żadnego Grubego. Łysego zresztą też nie.

W każdym razie: kim by oni nie byli, nie pozwolę, żeby ktoś wchodził do „mojego" samochodu jak do siebie i jeszcze brał towar, jakby ten też był jego.

Norbert wykonał parę telefonów i szybko połączył rozwalone elementy w jedną, spójną całość.

Gruby i Łysy faktycznie wyszli, ale nie powiem, żeby mnie to obchodziło, bo szczerze mówiąc, miałem tych dwóch głęboko w dupie. Prawie było mi aż przyjemnie. Prawie.

Norbert zasugerował zejście ze sceny. Wyśmiałem go; rechotałem się tak głośno, że aż Flo wydarła się ze swojego pokoju, żebym zamknął mordę.

Długo i intensywnie patrzyłem na niego jak na ostatniego wariata; szaleńca, wręcz kosmitę, który przybył na ziemię i zaczął pierdolić mi coś po marsjańsku.

Chciałem schować się w kąt, to prawda! Ale było to jeszcze przed momentem, w którym ta dwójka pojebów ze mną zadarła. Nie opuszczę tego burdelu bez odzyskania tego, co moje. Tu już nawet nie chodziło o pieniądze! Chodziło o resztki, ostatnie marne ochłapy mojego honoru.

Norbert znalazł ich mordy w krajowym rejestrze karnym. Ni chuja nie byli podobni do typa, który mnie śledził (chociaż było ciemno, więc nie mogę stwierdzić zbyt dobrze), ani też do tego, który zajebał mi w moją żałosną mordę.

Czyli było ich więcej.

A ja byłem jeden, bo Norbert właśnie uznał, że woli się w to nie mieszać.

No i świetnie! Nie chcę mówić, że wolałbym zdechnąć niż odpuścić, bo w moim przypadku nie miałoby to zbyt wiele sensu, więc przedstawię to w ten sposób: nie zdechnę, póki nie odzyskam tego, co moje. Nie mogę. Za bardzo wjechali mi całym tym cyrkiem na ambicję i odważę się nawet na stwierdzenie, że dawno nie czułem się tak pełen energii i chęci do działania.

Za to jedno mogę im podziękować.

A że zostałem sam?

Cały czas byłem sam; przynajmniej tak wmawiała mi moja głowa. Nic straszniejszego mnie już nie spotka.

Drogi PamiętniczkuDonde viven las historias. Descúbrelo ahora