20 kwietnia 2020, tj. List do Nikolasa - Oskar

98 18 10
                                    

Jeśli czytasz ten „list", to znaczy, że już mnie z wami nie ma.

(W przenośni i oby dosłownie).

Nie proszę cię, żebyś rozumiał, bo sam pogubiłem się już dawno temu; niektóre sprawy zaszły za daleko, czasu — niestety — nie da się cofnąć. Bardzo bym chciał, żeby ktoś mógł go cofnąć. Pamiętasz te maszyny, które budowaliśmy za dzieciaka? Wystarczyło tylko przekroczyć próg, za który robiły stęchłe deski i człowiek dowolnie podróżował w tej naszej śmiesznej czasoprzestrzeni. Szkoda, że to niewykonalne. Bardzo szkoda.

Z przykrością muszę stwierdzić, że moja wyobraźnia nie była jedyną rzeczą, która zdechła. Wola życia, zdaje się, spakowała walizki razem z nią. Albo na wiele przed nią. Ale nie o tym miałem mówić... pisać...

Cholera.

Nie szukaj mnie. Naprawdę. Jeśli trochę mi się poszczęści — właśnie nie żyję. Wiem, że to absurdalne, ale to już tak bardzo bez znaczenia: dopadli by mnie prędzej czy później. Nie było wyjścia z tej sytuacji, zrozum.

Cholera, miałem nie prosić cię o zrozumienie. Wybacz.

Nie dbam o pogrzeb, nigdy nie zależało mi na ceremonii, przecież wiesz o tym. Szczerze mówiąc, najbardziej byłbym zadowolony, gdyby ktoś wyjebał moje zwłoki na jeden z koszy w mieście i pozwolił mi tam gnić. Tłumie gapiów zapewne dźgałyby mnie patykiem, nie dbając o poszanowanie mojego o-mój-boże-świętego-truchła.

Dobrze. Na to właśnie zasługiwałem. Nadal zasługuję. No chyba, że nie żyję. Niepotrzebne sobie skreślisz.

Miałem nie brzmieć jak najgorsze depresyjne gówno, ale chyba najwyższa pora zrozumieć, że w rzeczywistości tym właśnie byłem: smutną kupą chłamu, która tylko zabijała czas i marnowała niepotrzebnie tlen.

Jestem ciekaw, czy wszystko wyszło już na jaw. No wiesz... albo może jeszcze i nie wiesz. Nie będę teraz o tym pisać, nie chcę napędzać wam problemów.

Chociaż, jakby się nad tym zastanowić, to pewnie już to zrobiłem. Przykro mi.

Wiesz, wiele razy pisałem listy — pożegnalne, miłosne i inne takie. Zawsze udało mi się jakoś dobrać słowa. Kiedy jednak nadszedł w końcu ten moment, że muszę zniknąć, wydaje mi się, że o czymś zapomniałem jeszcze wspomnieć. Słowa, nagle i bez ostrzeżenia, przestały być wystarczające.

No cóż — trudno. Tak, trudno. Życie jest trudne, wiesz? Na pewno wiesz, zawsze byłeś mądrym, bystrym chłopcem. Ja podobno też nim byłem.

Przepraszam za to wszystko, naprawdę bardzo cię przepraszam. Zapewne śmiejesz się teraz, że totalnie mnie pogięło i może nawet myślisz, że to żart, jakiś prank, zza rogu wyskoczy zaraz gość z ukrytą kamerą i krzyknie: „Ha! Mamy to!".

Naprawdę chciałbym, żeby to był żart. Głupi sen, koszmar, z którego zaraz się obudzę. Pewnie też tak myślisz, co? Na pewno tak myślisz.

Obiecałem sobie, że nie będę prosił cię o zrozumienie, bo jak sam już wspomniałem — nawet ja tego nie rozumiem — ale proszę, zrozum, że nie miałem innego wyjścia. Tyle możesz dla mnie zrobić, prawda?

I błagam. Błagam, nie szukaj mnie. Może już nie żyję.

Oby. Obym był już martwy.

Nie chcę nawet myśleć, co stanie się, jeśli mi się nie uda.

Naprawdę, lepiej dla wszystkich, żebym był już martwy.

Trzymaj się, stary.

Oskar xxx

P.S. Miłej którejś-tam rocznicy masakry w Columbine. Nie zapomnij zapalić sobie blanta. 

Drogi PamiętniczkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz