02 lutego 2020 - Oskar

17 5 1
                                    

Spotkałem się z papugą i Norbertem i prawie rozpłynąłem się z rozpaczy, patrząc na jego smutne oczy. Tak bardzo chciałem zerwać się z miejsca i go dotknąć; poczuć dłonią fakturę jego twardej skóry, spojrzeć mu głęboko w oczy i zatopić się w tych bezkresnych morzach płynnej czekolady. Chciałem złapać go za włosy, zarzucić mu ręce na szyję i przytulać do momentu, aż oboje nie staniemy się prochem, który rozwieje wiatr.

Niestety, nic takiego nie miało miejsca. W nagrodę za zjebany rok, otrzymałem jednak nieco spóźniony prezent urodzinowy.

Norbert wyjdzie. Wyjdzie i będzie przy mnie; no, może nie do końca, zawiasy jednak powinny sprawić, żeby chociaż trochę się pilnował. I postaram się mu w tym pomóc, chociaż może to być odrobinę utrudnione ze względu na to, że potrzebuję jego pomocy. Na gwałt potrzebuję, żeby powiedział mi, co mam zrobić z gościem, który sukcesywnie od miesiąca śledzi mnie każdej nocy.

Nie wiem, jak uda mi się przestać przy nim ćpać, w końcu znałem mechanizm bycia uzależnionym — nie było opcji, że pozwoli mi wciągać i sam nie dołączy się do zabawy. Że popatrzy, jak jestem wystrzelony i sam nie będzie zwijał się z chęci, żeby spróbować. Ale to nieważne. Dam radę. Naprawdę zrobię wiele, żeby zachować typa przy sobie. Żeby nie poszedł siedzieć.

Tak bardzo uczepiłem się myśli, że przy mnie będzie, że prawie zemdlałem, słuchając papugi. Jasne, że jest to największa taryfa ulgowa, jakiej typ doświadczy, ale bądźmy szczerzy: chuja przy nim znaleźli. A nawet jak znaleźli, nie mają dowodów na to, na co chcieli go wpierdolić. Zero-jeden, panie władzo.

Wyszedłem tak podekscytowany, że na chwilę zapomniałem o panie-nocnym-zjebie. Ale, niestety, muszę znowu w nocy wyjść. Muszę, bo gonią mnie terminy. Bo ludzie wyją z żądzy wciągnięcia jeszcze jednej dawki. A póki ja im to daję, będą do mnie wracać. Bardzo nie chciałbym, żeby poszli do kogoś innego.

Przysięgam, że rozprowadzę ten towar do końca i spróbuję z tym skończyć; mam już dużo oszczędności. Wystarczająco, żeby jako tako żyć na swoim i chodzić na terapię raz w tygodniu. Co prawda nie zakręciłem się koło magicznej liczby jednego miliona, ale może pora zastopować, Oskarku?

Drogi PamiętniczkuWhere stories live. Discover now