10 kwietnia 2018 - Nikolas

34 9 7
                                    

Boże, pisanie tego gówna jest bezsensu. Widzę, ile Oskar ma zapisanych kartek i wiem, że pewnie woli pogadać do kartki niż do mnie, ale to nadal nie zmienia faktu, że to bezsensu — zero odpowiedzi, prawie jak na spowiedzi, ale czy dostanę rozgrzeszenie?

Nie dostanę. Nie za gówno, które odjebałem. Które nadal odpierdalam.

Naprawdę, bezsensu jest to wszystko. Ale czy kiedyś cokolwiek miało sens?

Studia, projekty, znajomi. Garstka znajomych. Trochę uśmiechów do rodziny. Wszystko-jest-okej, przecież innej odpowiedzi nie oczekujecie, prawda?

Trzeba tutaj przyznać rację: nikt nie pyta się „co tam u ciebie?" z zamiarem usłyszenia czegoś złego. Po prostu nie. Masz powiedzieć „wszystko okej, dziękuję, że pytasz". Dokładnie tak, jak uczyli nas na języku angielskim.

How are you? I'm fine, thanks!

I'm fine. I guess.

Kocham Oskara, naprawdę. Jak brata. Nigdy nie miałem brata. Siostry zresztą też nie. Ale może to i lepiej, jeszcze zacząłbym z nią chodzić i co wtedy?

Chociaż czasami czuję, że się od siebie oddalamy, to lubię sobie wmawiać, że to wszystko jest w mojej głowie; że dopisuję sobie znaczenie do prozaicznych gestów i że tak tylko mi się wydaje. Bo tak jest, prawda?

Przecież Oskar nie mógłby się na mnie obrazić; niby za co? Prawie przespałem się z twoją siostrą, ale co z tego! Nie jesteś przecież swoją siostrą. To nie to samo, co bliźniaki, nie? Nie jesteście jak jeden wspólnie żyjący organizm. Egzystujecie sobie osobno, więc ona, jak i ty, macie prawo do swoich własnych wyborów.

Pech chciał, że wybrała mnie. No, może to też nie do końca tak było. Sam nie wiem, jak to się w sumie stało. Parę rozmów, uśmiechów, a potem zanim się obejrzałem, mój język tańczył razem z jej i jakoś tak no wyszło.

Przepraszam?

Mam wrażenie, że już wiesz. Trudno byłoby się nie pokapować, nie? Dlaczego nagle miałbym wychodzić gdzieś z twoją siostrą? Po co?

Tak, to są moje problemy. Właśnie tak. Dlatego nie chce mi się tego pisać, no bo: po co? Trochę sobie ponarzekam, ale to nic, czego nie mógłbym zrobić z tobą, ani ze ścianą w moim pokoju.

Fajna była, taka biała (zero rasistowskich podtekstów!). Otwarta na moje przemyślenia i obelgi.

Czasami sobie myślę, że coś ukrywasz. Kto normalny pisze, do cholery, pamiętnik? Ale może to moja paranoja zaczyna się odpalać. Ludzie mają prawo robić różne rzeczy bez drugiego dna, prawda? Przecież to nie tak, że opisujesz właśnie zwłoki, które zakopałeś w lesie; chyba byś mi o tym powiedział, nie?

Jest dobrze, a potem nie jest. Ale czy nie na tym polega życie? Nikt nie jest idealny. Ciężko, żeby cały czas było super. Czasem trzeba się pokłócić, zwyzywać. Ale nie mam ci tego za złe! Mam nadzieję, że ty mi też nie.

Chciałbym móc wejść w twoje myśli. Zazwyczaj sporo milczałeś i jakby nie mam nic do tego, ale ostatnimi czasy nie mogę odpędzić od siebie wrażenie, że wszystkich nas tam w głowie osądzasz i segregujesz; o, Nikolas, ten debil, który się do mnie przykleił!

Naprawdę mam nadzieję, że tak o mnie nie myślisz!

Ale to dziwne; sam twierdzę, że nie we wszystkim jest drugie dno, ale nie mogę odpędzić od siebie wrażenia, że o czymś mi nie mówisz. Ale może to też moja wina — sam powinienem był pójść na terapię dawno temu, zamiast tylko kiwać głową i mówić, że jest ona potrzebna.

No jest! Więc dlaczego sam na nią nie pójdę?

Problemy z zaufaniem? Nie, nie, to nie u mnie! Po prostu z doświadczenia wiem, że ludziom nie powinno się za bardzo ufać. To serio nie moja wina, ani mojego zjebanego łba! Tak już jest — zanim się obejrzysz, ktoś może wpierdolić ci nóż w plecy i co wtedy? Z nożem utopionym w ciele już trochę po tobie, nie?

Dlatego wolałem do wszystkiego podchodzić z rezerwą. Na zaufanie trzeba sobie zapracować! Szkoda tylko, że coraz częściej wyglądało to jak iście syzyfowa praca: mógłbyś się starać i starać, a ja, na koniec dnia, nadal byłby jak: ale czy na serio mogę ufać komukolwiek!?

Tak już po prostu było; koniec dnia był najgorszy. Kiedy leżysz w łóżku i w końcu uda odsunąć ci się myśl o tym, ile rzeczy na studia musisz zrobić. Niby odpoczynek, zero zmartwień, ale potem wszystko się odpala. Każde najgorsze zmartwienie wychodzi na powierzchnię i pożera twój umysł.

Dobrze zrobiłem, mówiąc ludziom o tym? Może powinienem był zachować to dla siebie? Czy ktoś aby na pewno nie planuje intrygi, którą ma zamiar rozjebać mi całe życie?

Ludziom dało się zamknąć mordę; temu gościowi w mojej głowie? No, kurwa, niekoniecznie.

I muszę tak z tym żyć.

Usychać, jak kwiatki, o które miałem dbać.

O siebie też miałem dbać, i co?

Wyszło jak zwykle.

Usycham.

Drogi Pamiętniczkuحيث تعيش القصص. اكتشف الآن