04 lipca 2020 - Nikolas

24 6 17
                                    

Jestem hipokrytą.

Pierdolę o tym, że nie można się poddawać, kiedy już sam dawno straciłem nadzieję; po prostu nie mówię o tym głośno, wiesz? Znowu wraca magiczne myślenie, niestety.

Sam powinienem udać się do specjalisty. Zaćpać mordę jakimiś lekami, żeby móc dalej funkcjonować, a nie wiecznie użalać się nad tym, jaki jestem nieszczęśliwy.

Myślę, że z tym właśnie był u nas problem — rodzice nigdy nie pozwolili nam pokazywać emocji. Z pogardą patrzyli, jak ich bachor płacze, bo znowu coś mu się nie podobało.

Emocje to słabość. Zwłaszcza te negatywne. Wszyscy byli zalatani, naprawdę nie mieli czasu na to, żeby użerać się z publiczną histerią.

I tak nam zostało w tych pustych łbach, a przecież tak nie można. To znaczy można: łudzić się, że stłumisz coś w sobie i zapomnisz o tym, kiedy kolejnego dnia znów otworzysz oczy, ale po co się okłamywać? Zwłaszcza w twoim przypadku, Oskar. Tak, ty byłeś specjalny. I nie mówię (piszę) tego w zły sposób. Miałeś swój urok w tym... w po prostu byciu sobą.

Borderline, tak? To musiało być to.

Gorączkowe wysiłki uniknięcia rzeczywistego lub wyimaginowanego odrzucenia. Wyimaginowanego na pewno — nikt nie chciał cię zostawić Oskar i czuję się wręcz urażony, że pomyślałeś, ze byłbym w stanie to zrobić. I jest mi strasznie przykro, że sam to zrobiłeś. Ale tak jest bezpieczniej, nie? Skończyłeś to na twoich zasadach i nikt cię nie opuścił: sam sprzedałeś kopa w dupę wszystkim. Bo w twojej głowie tak to działało; tak było lepiej.

Niestabilne i intensywne związki interpersonalne, charakteryzujące się wahaniami pomiędzy ekstremami idealizacji i dewaluacji? Codzienność. Zmieniałeś nastawienie do wszystkich co mrugnięcie okiem i nie potrafię tego pojąć, serio. Czasami chciałbym zamienić się z tobą umysłami, żeby zobaczyć, jak to jest. Koncept znienawidzenia kogoś po tym, jak wyznałeś mu miłość wydaje mi się tak totalnie obcy, że mój idiotyczny mózg tego nie pojmuje.

Zaburzenia tożsamości... każdy czasami nie wiedział kim był i dokąd zmierzał! Ubi sumus? Est-ne longa via domum? Responde amice. Cur taces? Quo vades? Viam monstra*!

Impulsywność... myślę, że najlepszą częścią tego wszystkiego jest fakt, że nie zorientowałem się nawet, że brałeś narkotyki. Serio. Nie chcę cię za to chwalić, ale wyszło ci to bardzo zręcznie! Fakt, czasami coś zarzuciliśmy, ale nie myślałem, że popłynąłeś z tym aż tak bardzo... siedzenie w biznesie zmusza do pewnych rzeczy, co? Pokusa na każdym kroku, nowy proch trzeba w końcu przetestować, przecież nie sprzedasz klientom gówna! Zgaduję, że taki był twój argument? Żeby wjebać się w to wszystko? Czy to po prostu twoja natura — impulsywnego śmiecia, który musiał być od czegoś uzależniony. Życie na trzeźwo jest w końcu nie do przyjęcia; zawsze się z tego śmialiśmy, ale nigdy nie pomyślałem, że wziąłeś to aż tak bardzo na poważnie.

Gesty o charakterze samookaleczającym... pamiętam wakacje, u ciebie to norma, co? Nic do tego nie mam. Źle to brzmi, ale jeżeli chodzi o ten temat, to nic nie będzie dobrze brzmieć. Po prostu uważam, że to twoje ciało i mogłeś z nim robić, co tylko ci się podobało. Niestety, ćpanie i cięcie się też w to wchodzi. Ale byłeś dorosły, mniej-więcej wiedziałeś, co odpierdalasz, a ja nie miałem nic do gadania. Te papierosy? Zawsze wyczułem.

Niestabilność emocjonalna i chroniczne uczucie pustki? Chleb powszedni, tak zwana codzienność. Na pierwszy rzut oka ciężko było to wychwycić, ale jak się z czymś (kimś) prześpisz, to nagle wiele aspektów staje się jasnych.

(Nie)stety tak też było z tobą.

Nie żałuję uprawiania seksu z tobą, bo było naprawdę spoko, ale mam wrażenie, ze trochę namieszało to w naszej relacji.

Niestosowny, intensywny gniew lub problemy z jego kontrolowaniem? Czasami rzucałeś rzeczami, ale teraz już dobrze wiem, że większość emocji wyładowywałeś na sobie.

Przelotne, związane ze stresem myśli paranoiczne? Ty cały byłeś paranoiczny. Nie chcę nawet myśleć, jak twój mózg reagował na chociaż minimalny poziom stresu; jak te trybiki zapierdalały i fundowały ci kolejne ataki paniki. To musiało być okropieństwo; mieć tak nadpobudliwy na wszystko umysł, że już na starcie byłeś o krok od histerii, a potem było tylko coraz gorzej.

Dlaczego byłem taki ślepy? Byłeś dobrym aktorem, ale ja chyba po części też przymknąłem na wszystko oko. Kiedy przez długi czas gnije się w jakiejś sytuacji, to mimowolnie się w niej zadomawiamy i już jest nam tak wygodnie, że zapominamy, jak wygląda życie poza tym bagnem, w którym się taplamy. A to nie było normalne.

To nigdy nie będzie normalne. Potrzebuję poradnika jak wydostać się z tych bezkresnych pól kwitnącej beznadziei, kiedy na koniec dnia tylko ona przynosi ci ten chory komfort.

Brzmi znajomo?

Jasne, że brzmi. To wręcz synonim pytania: „Jak przestać być chorym (umysłowo)?".

Nie da się. Nie przestaniesz. Nie, kiedy masz za sobą dwadzieścia lat zapuszczania korzeni w takim syfie. Zwyczajnie nie dasz rady, uschniesz w innym środowisku. Bo nie jesteś do niego przyzwyczajony. Bo nie wiesz, jak wygląda życie poza tym, co spotkało cię dotychczas. A nie spotykały cię dobre rzeczy.

Przecież życie może być cudowne! Tak przynajmniej twierdzą inni ludzie. Ale co w momencie, kiedy zwykła troska okazuje się atakiem, a miłość zamienia się wręcz w wykorzystanie? Kiedy w twoim umyśle panuje taki labirynt i sieczka na każdej półkuli, że sam już masz siebie dosyć? Inni mogą dawać ci szansę, ale to ty, Oskar, powinieneś najpierw ją sobie dać. Jeśli sam sobie nie wybaczysz i nie podejmiesz tej pracy, to reszta jest naprawdę bez znaczenia.

Nigdy nie będziesz jak inni i dziwię się, że przez tyle lat nie byłeś w stanie się z tym pogodzić. To prawda, że nie z twojej winy zostało zabrane ci dzieciństwo wraz z całą otaczającą je niewinnością, ale to już przeszłość. Przeszłość, czaisz? Wiem, że brzmi to brutalnie, ale zawsze byłem dobry, jeśli chodziło o stwierdzanie zwykłych, zimnych faktów i to właśnie staram się teraz przekazać.

Mogłem wyjść na chuja, ale kim jesteś, żeby mnie oceniać? Zwłaszcza, że zamiast brnąć do przodu wolałeś siedzieć i użalać się nad tym, co zdarzyło się już kiedyś. Nie tak działa ten świat. Nie ma tutaj miejsca na twe gorzkie żale.

Tak powiedzieliby nasi rodzice. Czy ja też bym tak powiedział?

*Gdzie jesteś? Długa droga do domu? Odpowiedz, przyjacielu. Czemu milczysz? Dokąd zmierzasz? Pokaż drogę! 

Drogi PamiętniczkuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz