#143

488 20 0
                                    

Park Jimin:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Park Jimin:

- Strach to nic złego.. Po prostu troszczyłeś się o rodzinę, każdy robi to na swój sposób.. Teraz to my musimy zająć się dobrem swojej rodziny.- Powiedziałem. Tak jak przeczuwałem, okazało się że nawet wysłany przez Dongesoka szpieg był zastraszany.. Może on nie wie, że metoda "terroru i zastraszania" dawno poległa na kartach historii.. Nie chcę aby mojemu braciszkowi coś się stało.. Nie wiem co bym zrobił, gdybym go już więcej nie zobaczył.. Chciałem się rozpłakać na samą myśl o tym, ale wiem że muszę być silny.. Nie mogę pokazać zwątpienie.. Nie mogę pokazać się z takiej strony.. Mój ojciec jest silny.. Też taki muszę być..

- Pomogę wam.. Zadzwonię do niego.. Nie mogę żyć w wiecznym strachu... Nie chcę by moja rodzina czuła go przez całe życie.. - Powiedział, a następnie zrobił tak jak obiecał nam. Wyciągnął telefon i zadzwonił.

- Panie Dongesok? - Zapytał, nawet jego głos pokazywał, że się go boi.

- Co chcesz? - Dał go na głośno mówiący, tak aby wszyscy słyszeli jego słowa.

- Oni.. Oni uwierzyli w wypadek..

- Dobrze.. Ciesz się.. Przynajmniej twoja rodzina będzie bezpieczna.. Możesz wracać do nich.. - Powiedział i się rozłączył. Sam jego głos mnie wkurzał.. Jak tylko chodźmy położy swoją łapę na Tae.. Na moim kochanym braciszku.. Sam wyręczę ojca i Kooka.. Taeś dla mnie jest całym światem..

- Gdzie znajdują się buntownicy? - Zapytał mój ojciec.

- Oni czekają tylko na mój sygnał. - Powiedział Namjoon i zwrócił się do Kooka.

- Kook to ty musisz ich poprowadzić.. Oni tobie zaufają.

- Zrobię to! Nie musisz się o to martwić Namjoon.. To że wcześniej nie zauważyłem, że w moim stadzie źle się dzieje.. To moja wina.. Zajmę się ojcem jak i zadbam o Stado. Nie pozwolę by Tae cierpiał.. - Powiedział Kook.

- Dobrze.. Trzeba się zorganizować.. - Powiedział mój ojciec. Mój tata od zawsze miał zdolności dowodzenia, chciałbym być taki jak on.. Wiem że bardzo zależy mu na Tae i się o niego martwi.. Ale potrafi odłożyć emocje  na bok i  w pełni myśleć jak go odzyskać.. Jest podporą dla mojej mamy..

- Jim dobrze się czujesz? - Zapytał mnie Yoongi.

- A dlaczego mam się źle czuć? - Zapytałem.

- Nagle pobladłeś..

- Wydaje ci się.. - Odparłem.

- Nie.. Jim.. On ma rację.. Na prawdę jesteś dziwnie blady.. - Powiedziała moja mama.

- Wszystko w porządku.. Zajmijmy się bezpieczeństwem Tae. - Powiedziałem. Na prawdę nie czułem się jakoś źle, po prostu byłem zmęczony... To nic wielkiego, od tego się nie umiera.

               Następnie zaczęliśmy organizować plan uwolnienia Tae, wiedzieliśmy od Namjoona że Dongesok jest gotowy na grupę składającą się z około 1000 ludzi. To mało buntowników jak na populacje stada VENDETTA.. Ale jednak to wciąż dużo.. Zakładając że ludzie są zastraszani i po prostu boją się o swoich bliskich... Nie chciał bym żyć w watasze, w której panuje ciągły starach.. Jednak jeśli ktoś już się urodził w takich warunkach, to do tego przywykł... Mój tata zmobilizował całe nasze Stado do walki.. Wiedziałem że to będzie bardzo ciężka potyczka.. Nawet jeśli zaatakujemy z zaskoczenia, to jednak walka pomiędzy dwoma największymi Stadami..

                 Yoongi później opowiedział mi o tym, co przekazał im przed moim pojawieniem  Namjoon.. Zrobiło się go szkoda.. Nie wiedziałem że musiał znosić takie traktowanie. Yoongi powiedział mi, że wypaczył mu wszystko, wiedział że było mu ciężko przez to wszystko przejść...

- Jim może zostaniesz tutaj? - Zapytała mnie moja mama, kiedy przebierałem się w moim pokoju..

- Czemu? Nic mi nie jest.. Nie zostawię braciszka samego.. Chcę mu pomóc.. - Powiedziałem.

- Na prawdę się o ciebie martwię..- Przerwałem jej.

- Nic mi nie jest. Nie masz powodów do zmartwień. - Odparłem. Moja mama nie bierze udział w walce. Omegi zwykle nie biorą. Wiemy że są one mniej odporne od Alf czy Bet.. Dlatego nie angażujemy ich.

- Widziałam jak patrzyliście na siebie z tym Yoongim.. Chce żebyś widział, że to popieram.. - Powiedziała moja mama. Jej słowa bardzo mnie zawstydziły, ponieważ tuż za nią jak się okazało stał Yoongi. Ten to wie, kiedy ma się pojawić.

- Dziękuję pani Park. - Odparł uradowany. Co za głupek... No ale mój głupek.. Co ja z nim mam...

- Mamo.. Nie słodź mu tak.. On ma za dobrze ze mną.. - Powiedziałem, liczyłem na jakąś ripostę Yoongiego.. Ale nie ten cwaniak musiał inaczej powiedzieć...

- Tak, cieszę się z tego że mogę chodzić z Jimem. Jest na prawdę kochany. Dziękuję że Pani go urodziła. - Powiedział i pocałował moją mamę w rękę.

- Jim dobrze ci się trafiło... Prawdziwy gentleman z niego.. Chciałabym tylko aby wszystko się już ułożyło.. Aby Tae był z nami.. Mógłbym być pełni szczęśliwa.. - Powiedziała moja mama, przytuliłem ją wiedząc jak zaczęły zbierać się w jej oczach łzy... Jest Luną, musi być silna.. Wiem że to ona musi uspokoić inne Omegi, że ich partnerzy wrócą do domu cali i zdrowi.. Ale wiem że Tae jest bardzo ważny dla niej, tak samo jak dla mnie, czy dla taty... Oby był cały i zdrowy.. Nie darował bym sobie jakby mojemu braciszkowi coś się stało..

-Już dobrze Mamo.. Spokojnie.. - Powiedziałem, mama wytarła łzy i zostawiła mnie sam na sam z Yoongim.

-  Na prawdę nic Ci nie jest? - Zapytał.

- Tak, na prawdę.. To pewnie przez stres.. Boję się o Tae.. - Powiedziałem, jestem Alfą i muszę być silny... Przynajmniej tak jak mój ojciec. Muszę być podporą dla mamy..

- Jim wiesz że możesz płakać? - Zapytał mnie Yoongi.

- Nie mogę.. Jestem Alfą.. - Mówiłem, kiedy Yoongi mnie przytulił. Jego czyn mnie bardzo wzruszył.. Wtuliłem się w niego..

- Wiem, że jesteś Alfą.. One też mogą pokazać swoje emocje.. Jim nawet jeśli chcesz być silny i nie chcesz pokazać innym swojej słabszej strony.. Jeśli jesteś ze mną możesz być sobą.. - Powiedział, przez to dałem emocją ujście... Dlaczego on tak dobrze mnie zna.. Dlaczego tylko on to zauważył.. Wypłakiwałem się w jego ramionach...

- Wiem jak ważny jest dla ciebie Tae.. Poza tym już płakałeś pode mną.. Nie musisz się wstydzić.. Widziałem cię już w każdej sytuacji.. - Powiedział, a ja go uderzyłem. Musiał mnie zawstydzić.. Jak mógł zepsuć taki moment...

- Nie mam do ciebie sił.. ty zboczeńcu.. - Powiedziałem i zacząłem go uderzać rękami w klatkę piersiową.

- Ale tylko twój zboczeniec.. A poza tym to nie ja wyszedłem z inicjatywą seksu w szkole.. - Powiedział i zaczął się śmiać... Wcale nie jestem od niego lepszy... To w końcu ja byłem uzależniony od seksu.. Kiedy tylko zdałem sobie z tego sprawę to dołączyłem do jego śmiechu.

- Jim nie lubię kiedy płaczesz.. Zawsze wolę cię widzieć tylko uśmiechniętego... Nie martw się.. Damy sobie radę.. W końcu jesteśmy razem. Nie jesteś sam. Pamiętaj! - Powiedział, przez co mocniej wtuliłem się w niego

- Razem damy sobie ze wszystkim radę.- Powiedział, kiedy usłyszeliśmy wołanie mojego taty z dołu. Już czas, czas na naszą walkę...

Dziękuję za przeczytanie.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️

Niedopasowani ✔️Where stories live. Discover now