#4

1.2K 61 7
                                    

Park Jimin:

Йой! Нажаль, це зображення не відповідає нашим правилам. Щоб продовжити публікацію, будь ласка, видаліть його або завантажте інше.

Park Jimin:


- Dobrze synku, ale nigdy tak nie rób. Kochanie co powiedział Ci lekarz? - Zapytała się mama.

- Powiedział że to musiał być błąd lekarza sprawdzającego płeć naszego Tae.

-Jak tak można! Błąd?! Nie do pomyślenia! Nie mają szacunku do naszej rodziny! Nie wiedzą Kim jesteśmy?! Błąd?! Błąd to może być jak ktoś, nazwie coś złą nazwą... Czy jak zrobi jakiegoś byka ortograficznego! A nie nie jak ktoś komuś życie zepsuje! Tae żył zwyczajnie jako Beta, nie uczył się przemieniać, ani nie poznawał swojej płci! To nie do pomyślenia! -  Odrzekłem zdenerwowanym głosem, nie przemyślając zbytnio co powiedziałem.

- Jim spokojnie. - Powiedziała mi mama i wysłała mi oczami sygnał, żebym zwracał uwagę na to co mówię. Popatrzyłem się na braciszka, a ten maluch trząsł się. Głupi jesteś Jimin, przecież Tae wszystko słyszy... Brawo... Zamiast wesprzeć brata, to  jeszcze go dobijam.

- Po prostu nie mogę tego znieść... - Odburknąłem na słowa matki. Wiem, że nie powinien przemyśleć co mówię, ale jak mam być spokojny... Kiedy tak się dzieje? Wczoraj wszystko było dobrze, a dzisiaj cały świat mu się przewraca do góry nogami...

-  Synek! Masz rację! Nie zostawię tak tego! Dzwonię po prawnika! - W końcu obudziłem ducha walki ojca, teraz tak łatwo się nie podda.

- Kochanie możesz to zrobić później? Co dalej powiedział lekarz? - Spytała mama, prosząc wzrokiem abym jej nie przerywał. Na jej gest przewróciłem teatralnie wzrokiem.

- Doktor powiedział że jego płeć, była uśpiona. Musi co jakiś czas chodzić na kontrolę i badania. Przepisał mu jakieś leki tłumiące feromony i takie które pomogą mu się pomału dostosować do nowej sytuacji. Powiedział też że przez kilka tygodni jego zapach będzie się pomału kształtował.

- Co to oznacza? - Zapytałem się. Bo w końcu jak był betą, nie wydzielał żadnego zapachu, a powinien on się pojawić pod koniec wieku 14 lat.

- Nasz Tae w pełni ukształci się jako Omega. - Odpowiedziała mama. W sumie jestem ciekawy, jak mój braciszek będzie pachniał... Może jak róże? Może jak słodkie babeczki? Może jak goździki? Ach.. Ciekawość mnie zżera... Jimin! Stop to teraz nie jest ważne! SKUP SIĘ!

- A kiedy się pojawi ruja? - Zapytał się pozbawionym emocji głosem Tae.

- Lekarz nie jest przekonany kiedy, ale dał leki tłumiące i obrożę w nagłych wypadkach. Synku.. Przykro mi że tak się stało, ale będzie dobrze... - Powiedział ojciec. Jasne nie wierzę, że jest mu przykro! Zawsze marzył o dziecku "omedze" , a teraz może spełnić swoją ambicję! Nie jestem zły na niego, ale po prostu nie mam argumentów... Przyznaje się, po prostu mnie wkurzył że uśmiecha się od ucha do ucha i udaje że mu przykro. Sto lat za dinozaurami ojcze, bym nie  mógł odkryć twojej sztuczności.

- Masz zamiar to tak zostawić?! - Spojrzałem spod byka na ojca.

- Ale...

- Żadnych ale! Liczę że rozprawisz się z tymi, którzy odpowiadają za tą "pomyłkę"?! Niby taki pan wielki, olbrzymi alfa stada, a nie szanują go lekarze. Pozwolisz na takie bezprawie? - Zapytałem się głosem Alfy.

- Masz rację, zaczniemy krucjatę. - Na te słowa Tae się lekko uśmiechnął, tak ukryta mściwa natura mojego brata, zawsze najlepsza. Jest jak wilk w owczej skórze... Chociaż lekko to komicznie brzmi zważywszy na fakt iż Alfy i Omegi przemieniają się w wilki.

- A co będzie ze mną? - Zapytał się Tae. Wszyscy na niego spojrzeli, nie wiedząc do czego zmierza.

- Mam  dalej chodzić do szkoły dla bet? - Faktycznie, wszyscy zapomnieli o tak istotniej sprawie...

- Musimy Cię przenieść! - Powiedziała mama. O nie jeśli Tae pójdzie do szkoły, to zwróci na siebie uwagę wszystkich alf. Na pewno któraś z tych kreatur będzie chciała zbliżyć się do naszej kruszynki... A niech tylko podejdzie bliżej niż na pięć metrów...

- Musicie przenieść Tae do mojej szkoły!  Będę go chronił! - Powiedziałem niemal od razu.

- Nie widzę innej opcji, niż twoja szkoła Jim. - Odrzekł stanowczym głosem ojciec.

- A myślicie że gdzie bym wysłała naszego szkraba?! Przecież to była jedyna opcja brana pod uwagę.

             Rozmowa się skończyła, Tae został jeszcze z mamą, która uczyła go: co, kiedy i jak ma zażywać. Udałem się do pokoju, chcąc dać odpocząć Tae. Jak emocje opadną, to z nim porozmawiam.

           
                Od rozmowy z rodzicami minęły dwie godziny, w ten czas odrobiłem zadania domowe i trochę się pouczyłem. Postanowiłem udać się do pokoju brata.

- Tae, mogę wejść? - Zapytałem przed drzwiami do jego czterech ścian.

-Wchodź, a nie głupio się pytaj. - Co za mały szczyl, ja tutaj przychodzę zatroskany, a ten mi tak pyskuje.. Ech... Te jego humorki, których nie lubię i zarazem kocham. Wszedłem do  jego pokoju, który przeciwieństwie do moich ścian nie jest oklejony plakatami tancerzy i muzyków. A ja jestem alfą! Co prawda lubię: cute ubrania, romanse, słodkości.. Ale jestem 100% męski, 100% alfa.

- I jak się czujesz? - Zapytałem i usiadłem na łóżku, na którym leżał Tae.

- A ty jakbyś się czuł, gdybyś odkrył że jesteś Betą?! - Ech... Tryb złośliwej kluski się włączył. Tae wie, że cieszę się że jestem alfą, ponieważ chcę znaleźć przeznaczoną dla siebie omegę "bratnią duszę" .

- Księżniczko, nie bądź zołzą! - Powiedziałem prześmiewczo do brata.

-I ty Brutusie przeciwko mnie?! Zły Jim, wiesz że nie lubię tego przydomku... - No co? Lubię go trochę denerwować, ale jak patrzę na jego piękne oczka, to od razu mam wyrzuty sumienia i się poddaje w naszej walce o bycie złośliwym. Tak, wiem jesteśmy bardzo dojrzali. Nie lubię takich ludzi, ale ja i Tae jesteśmy wyjątkami.

- Przepraszam braciszku, wiesz że nie potrafię z tobą wygrać. - Tae podniósł się i położył swoją głowę na moich kolanach.

- Myślisz że dam sobie radę? - Zapytał się Tae.

- Oczywiście że tak! Będę z tobą w szkole, obronię cię i jak jakiś drań chodź by złe słowo w twoją stronę powie to będzie trupem. - Słodziak się uśmiechnął.

- Wiesz że sobie z nimi sam poradzę.

- Wiem, ale obawiam się że za walkę byś od razu został wydalony ze szkoły.

- A co nie poszedł byś ze mną na wygnanie? - Uśmiechnął się do mnie mały skurczybyk.

- Ja? Ja za bratem murem stanę. - Wyrecytowałem jak jakąś świętą przysięgę czy regułę prawną. Na moje słowa Tae się zaśmiał, był to szczery śmiech. Po nim w końcu uspokoiłem się i nie martwiłem się o niego jak nie całe dziesięć minut temu.

- Jim... - Młody zagryzł dolną wargę, oznacza to że coś chce.

- Co pragniesz ukochany braciszku? - Zapytałem moją kluskę.


Dziękuję za przeczytanie.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️

Niedopasowani ✔️Where stories live. Discover now