#9

990 55 4
                                    

Jeon Jungkook:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jeon Jungkook:

            Stałem się wrakiem człowieka, nie chcąc czuć takiego bólu zmieniłem swój numer i odciąłem jakikolwiek kontakt z Kimem. Zachowałem się niedojrzale i głupio.

             Nie potrafiłem wybaczyć sobie swojego zachowania. Był moim pierwszym przyjacielem, a tak go potraktowałem. Nie wiedziałem dlaczego, ale jego słowa mnie do tego stopnia zasmuciły, że nie potrafiłem z nim rozmawiać, czy nawet spojrzeć mu w oczy. Świadomie oddaliłem się od niego.

           Przez pierwsze tygodnie po tych wydarzeniach, nie wychodziłem z pokoju i byłem tak smutny że nie potrafiłem nawet spojrzeć na jedzenie. Popadłem w depresję. Moja opiekunka bardzo się o mnie martwiła. Wówczas po raz pierwszy ojciec wykazywał jakieś oznaki zainteresowania mną. Uważałem jednak, że tylko dlatego że jestem Alfą, czyli mogłem w przyszłości zająć jego miejsce w stadzie. Każda rozmowa z nim, wydawała się dla mnie żartem i kończyła się kłótnią.

            Kiedy moja nieobecność w nowej szkole stawała się coraz to większa, administracja wysłała do nas pomoc socjalną. Z kolei ta poleciła mojemu ojcu, aby skonsultował się z psychologiem. Zacząłem chodzić na sesję, a lekarz polecił bym miał większy kontakt z członkami rodziny. Byłem w błędnym kole, ponieważ miałem tylko ojca, a tak przynajmniej mi się wydawało.

            Pewnego dnia ojciec przedstawił mi mojego kuzyna, który był ode mnie starszy o rok i też jak ja był Alfą (Juna Hoseoka). Nie umiałem dogadać się z Junem, był moim przeciwieństwem. Był wysportowany, wysoki i otaczał wokół siebie aurę przyjaźni. Jak tylko zobaczył mój sposób bycia, próbował przemówić mi do rozumu i wręcz siłą wyciągnąć mnie z pokoju. Zdarzało się że pchał mi jedzenie do buzi, tylko po to abym coś zjadł. Po czasie zwierzyłem się ze swojego bólu, ten mnie nie oceniał, tylko powiedział żebym  wyniósł z tego lekcje i w przyszłości nie popełniał tych samych błędów.

           Jun pomógł mi wyjść na prostą i  to on obudził we mnie miłość do sportu. Swój smutek przelałem na sztuki walki. W końcu moje cechy jako Alfy zaczęły się ujawniać: zacząłem rosnąć i mięśnie zaczęły się uwidoczniać. Już nie byłem niskim grubasem. Po latach w końcu czułem się pewnie w swoim ciele.

          Po kilku miesiącach zakończyłem terapię z psychologiem i powróciłem do szkoły. Na moje szczęście nie musiałem powtarzać roku szkolnego. A mój nowy wygląd zaczął przyciągać ludzi. Przez co zyskałem popularność. Doszedłem wówczas do wniosku, że jak ktoś jest przystojny, to ma lepiej w życiu. Już nie byłem gnębiony i wyśmiewany. A osoby będące wokół mnie próbowały mi się podlizywać i szukać sposobu by się do mnie zbliżyć. Znając ich naturę, nie zbliżałem się do takich, fałszywych osobników.

           Dzięki Hoseokowi zaprzyjaźniłem się z jego kolegą z klasy- Min Yoongiem. Chłopak jest o tyle komiczny, ponieważ jest Alfą, a woli Alfy bardziej od omeg. Przez swój wygląd Yoongi dostał łatkę podrywacza i łamacza serc. Poznaliśmy się na imprezie organizowanej przez kuzyna w jego domu  i od razu   złapaliśmy dobry kontakt. Naszym wspólnym tematem była miłość do muzyki. Moja nie była porównywalna, do tej jego. Chłopak zna niemal każdy zespół muzyczny.

           W szkole poznałem mojego najlepszego przyjaciela Kim Namjoona. Nie ukrywam że początkowo, w jego stronę skłoniło mnie podobieństwo nazwisk i kolor włosów (przypominały mi o moim Becie), jednak jak tylko go poznałem miałem więcej powodów do zaprzyjaźnia się. Namjoon jest bardzo mądry i zawsze powie  jakąś ciekawą i nietypową rzecz. Nienawidzi jak ktoś zachowuje się bezmyślnie i od razu potępia takie zachowanie. Taki głos rozsądku.

           Nie minęło dużo czasu, kiedy ja, Hoseok, Yoongi i Namjoon staliśmy się paczką przyjaciół. Tak zwaną "Wilczą czwórką", tak nas przynajmniej nazwali w szkole. Każdy wnosił coś do naszej przyjaźni, przez to stawała się ona silna. Stali się dla mnie nie tylko przyjaciółmi, ale członkami rodziny. Byli dla mnie podporą i wsparciem. Dali mi to co powinien dać mi ojciec. Co prawda nasze stosunki nie są już takie wrogie, ale nazwał bym je raczej neutralnymi.
           
           Moje Stado VENDETTA, rosło w potęgę. Różniło się od innych, tym że pomimo  że byliśmy dość obszerną watahą co jakiś czas organizowaliśmy spotkania zapoznawcze. Dla tego mniej więcej wiedzieliśmy czy ktoś należy do naszego grona, czy nie. Okazało się, że wszyscy moi przyjaciele są członkami. Dzięki temu nasza więź się umocniła. Jako wataha zajmowała drugie miejsce w skali światowej. Nie wiedząc czemu mój ojciec rywalizuje z RINASCITĄ. Jak byłem młody, to moja opiekunka Yelon powiedziała mi że dawniej był między nimi spór, który po mimo lat nie został wyjaśniony. Przynajmniej te stada już nie włączają ze sobą zbrojnie, a tylko o miejsce w hierarchii.

             Do pełnego szczęścia brakowało mi tylko mojej "bratniej duszy". Stałbym się dla niej idealną Alfą: kochał bym ją i wspierał. Ogromnie  cieszyłem się, że będąc na piątym stopniu (18 lat) będziemy mieli łączone klasy z tą płcią. Jednak nie udało mi się poczuć  nawet nikłej sympatii w jakąkolwiek stronę. Zaczęłam już tracić nadzieję, ale nie poddawałem się i wierzyłem że gdzieś tam w świecie na mnie czeka. Nie byłem osamotniony, ponieważ żaden z moich przyjaciół nie posiadał kogoś, kogo by mógł kochać całym sercem. Oczywiście chodziłem na randki, miewałem dziewczyny czy chłopaków, ale zwykle zrywałem po tygodniu. Ze swoimi partnerami też nie uprawiałem seksu, ponieważ na tą  "magiczną chwilę" chciałem przeżyć ze swoją przeznaczoną osobą.

              Moja Omega powinna być miła, słodka, inaczej powinna być taką pocieszną małą kulką. Poświęcał bym jej cały swój czas. Dbał bym o nią i nigdy nie skrzywdził. Stała by się moją rodziną. Nie musiałaby pochodzi z bogatej rodziny, jej status nie miał by dla mnie  żadnego znaczenia. Liczyła by się tylko ona i nikt więcej.

                Właśnie jadę do szkoły, zwykle jechałem z kuzynem, ale miał dzisiaj wcześniej do szkoły. Szkoda że nie jesteśmy na tym samym poziomie, ale w tedy nie poznałbym  Namjoona. Są za i przeciw. No i tym myśleniem zaparkowałem samochód (oczywiście miałem swoje miejsce parkingowe, nie ma to jak bycie popularnym) i minąłem progi oświaty edukacyjnej.
Przebrałem buty, wyciągnąłem potrzebne książki ze swojej szafki (nie  opłaca mi się targać plecaka, więc po prostu biorę co lekcje potrzebne podręczniki).

             Kiedy szedłem do klasy, w której miałem lekcje poczułem słodki i aromatyczny zapach... Zatrzymałem się...

Dziękuję za przeczytanie.
Ciąg dalszy nastąpi...

Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️

Niedopasowani ✔️Where stories live. Discover now