Codziennie anime || one-shoty

By AgusiaSzczygiel

155K 7.3K 4.1K

Ciągła zabawa, niekończący się humor, osobliwe dwuznaczności i skojarzenia oraz mnóstwo miłości i tragedii! O... More

> Spis treści <
| Levi Ackerman |
| Mikaela Hyakuya |
| Eren Jaeger |
| Nagito Komaeda |
> Special Quiz <
| Loki Laevatein |
| Sleepy Ash |
| Izuru Kamukura |
| Shū Sakamaki |
| Nagito Komaeda |
| Shū Tsukiyama |
| Ferid Bathory |
| Xerxes Break |
| Guren Ichinose |
| Edward Elric |
> Christmas Special <
| Hades Aidoneus |
| Guren Ichinose |
| Snow Lily |
| Shū Tsukiyama |
| Ryōta Kise |
| Guren Ichinose |
| Tōru Oikawa |
| Gilbert Nightray |
| Byakuya Togami | Kyōko Kirigiri |
| Apollon Agana Belea | Yui Kusanagi |
| Ken Kaneki |
| Katsuki Bakugō |
| Awaya Mugi |
| Karma Akabane |
| Nanashima Nozomu |
| Charles Grey |
| Nagito Komaeda |
| William Macbeth |
| Shinomiya Hayato |
| Licht Jekylland Todoroki |
| Kiyotaka Ishimaru |
| Asahi Azumane |
| Kanato Sakamaki |
| Misono Alicein |
| Shōto Todoroki |
| Yuichiro Hyakuya |
| Sleepy Ash |
| Hanabusa Aido |
| Prompto Argentum |
| Nigihayami Kohaku Nushi | Chihiro |
| Izuku Midoriya |
| Osamu Dazai |
| Makoto Sunakawa |
| Fuyuhiko Kuzuryū | Peko Pekoyama |
| Jihyun Kim |
| Sleepy Ash |
| Kuranosuke Koibuchi |
| Victor Nikiforov |
| Satoru Asahina |
| Osamu Dazai |
| Kou Mukami |
| Ikki |
| Leon Kuwata |
| Noctis Lucis Caelum |
| Ryōta Mitarai |
| Keigo Takami |
| Yasuke Matsuda |
| Tomura Shigaraki |
| Rantarō Amami |
| Roy Mustang |
| Kiyotaka Ishimaru |
| Shōta Aizawa|
| Fuyuhiko Kuzuryū |
| Cloud Strife |
| Shūichi Saihara |
| Byakuya Togami |
| Leon Kuwata |
| Sakunosuke Oda |
| Yasuke Matsuda |
> Halloween Special <
| Tetsurō Kuroo |
| Ryōta Mitarai |
| Kakashi Hatake |
| Kiyotaka Ishimaru |
| Atsushi Nakajima |
| Shūichi Saihara |
| Mikaela Hyakuya |
| Rantarō Amami |
| Keigo Takami | Toya Todoroki |
| Leon Kuwata |
| Yuriychka Jirov |
| Mikhail Jirov |
| Nagito Komaeda |
| Tōru Oikawa |
| Tetsurō Kuroo |
| William James Moriarty |
| William James Moriarty |
| Bokuto Kōtarō |
| Daiki Aomine |
| Aether |
| Undertaker |
| Makoto Naegi |
| Kaeya Alberich |
> Halloween Interactive Story <
| Zhongli |
> Zakończenie <

| Lawless |

2.4K 128 21
By AgusiaSzczygiel


Paring: Character x Reader

Zamówienie: Tak

Od: Tharianna

Gatunek: Komedia, Romans

Pochodzenie: Servamp (サーヴァンプ)



Przyjemnego czytania!


31 sierpnia 2016 r.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


   Urokliwa i melancholijna melodia wypływała z twojego pianina. Z wyczuciem i delikatnością dotykałaś kolejnych klawiszy, tak jakbyś je głaskała bądź muskała, z niezwykłą przyjemnością dla was obojga. 

   Kochałaś muzykę, a tworzenie własnej było dla ciebie najlepszym zajęciem na świecie. Najpierw robiłaś to dla zabawy, potem z nudów, a później z zamiłowania, wkładając w to całe swoje serce.

   Dotychczas grałaś tylko dla siebie, ewentualnie czasem dla rodziny czy znajomych z powodu jakieś tam okazji, mniejszej bądź większej. Dopiero jak ukończyłaś [wiek] lat, zaczęłaś występować na prawdziwej scenie przed zupełnie obcymi ludźmi. 

   Nieważne, ile razy wychodziłaś na scenę, zawsze czułaś tremę i strach, że komuś coś się nie spodoba albo że pomylisz nuty. Oczywiście, nigdy tego po sobie nie pokazywałaś, gdzie tam! Tylko silni i stanowczy ludzie do czegoś dochodzili, a nie ci, którym ciepła, żółta i ohydna substancja po nogach leciała. 

   Stworzyłaś wizerunek utalentowanej, młodej i pewnej siebie dziewczyny, którego skutecznie się trzymałaś. 

   Zagrałaś ostatnie tonacje, po czym zatrzymałaś dłonie kilka centymetrów nad klawiszami. Odczekałaś chwilę i dopiero wtedy wstałaś.

   — Brawo, [Imię]-san! Jak zawsze wyszło ci świetnie — pochwalił cię twój nauczyciel i opiekun, schodząc z widowni i klaskając ci po drodze. — Jutrzejszy występ na pewno będzie rewelacyjny! 

   — Z pewnością — odparłaś i zeskoczyłaś zgrabnie ze sceny, mijając mężczyznę.

   — Dokąd idziesz? Skończyłaś już? — zapytał, nie ukrywając zdziwienia. 

   Przeważnie przed większymi wystąpieniami ćwiczyłaś tak długo, że siłą trzeba było cię odciągać od pianina.

   — Po espresso — rzuciłaś przez ramię, po czym wyszłaś z auli.

   Jeśli chciałaś dalej pracować, musiałaś zyskać więcej siły, dać sobie takiego kopa, żeby twoja własna muzyka cię nie uśpiła, co swoją drogą już się parę razy zdarzyło, a wtedy po przebudzeniu od razu zaczynałaś pokaz.

   Dziękowałaś niebiosom, że postawiono w teatrze automat z kawą, mimo że nie bardzo pasował do takiego miejsca. Oczywiście tobie to nie przeszkadzało. W końcu był XXI wiek, trochę nowoczesności nie mogło zaszkodzić, skoro większość występów emitowano w telewizji, to dlaczego biedny automat z kawą miałby pozostać odrzucony? Odrobiny równouprawnienia dla przedmiotów martwych.

   Co prawda, mogłaś skorzystać z usług, któreś z restauracji znajdującej się na terenie budynku, ale nie chciałaś skazywać siebie na tortury. Wejście do takiego miejsca kończyło się zeznawaniem, wywiadem, relacją z szalonej nocy u mamy, czyli — kolokwialnie mówiąc — ludzie pytali cię, o co tylko chcieli, a ty musiałaś grzecznie odpowiadać, czekając aż wreszcie ktoś, nie tyle przyniesie, co po prostu zrobi ci tę przeklętą kawę albo jakikolwiek inny napój.

   Rozumiałaś, że byłaś tak jakby gwiazdą i że inni pragnęli się czegoś o tobie dowiedzieć bądź po prostu trochę porozmawiać, ale wszystko miało swoje granice, tak i twoja uprzejmość.

   Czasem aż cię rozrywało, żeby powiedzieć tym wszystkim prostakom, co o nich naprawdę myślałaś, ale nie chciałaś wyjść na wredną.

   Do tego wolałaś samotność od czyjegoś towarzystwa (bywało, że obecność twojego nauczyciela ci nawet przeszkadzała), toteż większość czasu spędzałaś sama, najczęściej ćwicząc grę na pianinie. Niestety, przynosiło to niechciane rezultaty, bo wszyscy sądzili, że byłaś wiecznie zapracowaną nastolatką, która posiadała wielkie ambicje i marzenia, przez co brakowało jej wolnego czasu dla siebie, znajomych czy rodziny. Stek bzdur! Chociaż faktycznie plany na przyszłość miałaś spore, ale to tyle w kwestii prawdziwości tych plotek.

   Doszłaś do korytarza z automatem, który stał niedaleko przejścia prowadzącego do wyjścia z budynku. Wtedy właśnie dostrzegłaś Lichta, wybierającego się najprawdopodobniej do domu. Cóż, pora była wieczorna, jak nie nocna, a on i tak wychodził później niż zwykle.

   Mimo że mogłaś go określić jako kolegę po fachu za dużo ze sobą nie rozmawialiście. Po prostu nadawaliście na innych falach: on miał inne zdanie na temat marzeń i talentu, ty również. Tylko jedna rzecz was ciągle do siebie pchała i nie dawała o sobie zapomnieć.

   — Męczące — mruknęłaś pod nosem, wkładając monetę do maszyny i wybierając przycisk z podwójnym espresso.

   Cierpliwie czekałaś, aż będziesz mogła zabrać napój.

   Jedyne, co pchało cię cały czas w stronę genialnego pianisty, czasem dosłownie pchało, była pewna osoba, która lubiła takie numery robić dość często.

   — Co tam masz, [Imię]-chan? — Usłyszałaś tuż przed tym, kiedy ktoś zaczął ci wyglądać zza ramienia.

   — O jeżu mowa — mruknęłaś pod nosem, po czym odwróciłaś niechętnie głowę w jego niechcianego delikwenta. - Nic dla ciebie.

   — Podwójne espresso! — krzyknął głośno, ignorując twoją wrogą postawę oraz słowa, i zabrał ci plastikowy kubek.

   — Oi, kup sobie własne! — oburzyłaś się, chcąc mu odebrać swoją własność.

   Co prawda szanse, że udałoby ci się tego dokonać, wynosiły niemalże zero już od chwili, kiedy Lawless postanowił zostać twoim utrapieniem.

   — Nie bądź chciwa, Tsundere-chan — zaśmiał się wesoło, a następnie zaczął pić twój napój.

   Czasem właśnie tak się do ciebie zwracał. Głównie dlatego, że jako jedyny nie kupował twojego oschłego bądź sztucznie miłego zachowania. Co zabawne, sądził, że tak naprawdę byłaś kimś w stylu Tsundere albo jego bliską imitacją, albo jeszcze jakąś inną ewolucją. Tak jakbyś nie posiadała osobowości tylko dopasowane cechy przez jakiegoś szaleńca, któremu za mało płacono w pracy, a żona nie chciała prać skarpetek.

   — Ha, ha, bardzo śmieszne — mruknęłaś sarkastycznie, opierając dłoń na biodrze. — Może zastosuj się do własnej zasady i nie bądź chciwy, co? Albo jeszcze lepiej — przestań mi zabierać wszystko, co ci się tylko spodoba!

   Zamierzałaś strzelić mu porządny monolog karcący z użyciem mnóstwa słów, których prawdopodobnie nikt by nie zrozumiał, ale szybko doszło do ciebie, że w ten sposób się go nie pozbędziesz, gdyż zazwyczaj jak mu odstawiałaś takie akcje, słuchał uważnie do momentu, kiedy postanawiał wprowadzić kontrargumenty, wspierając się jeszcze Szekspirem, którego szczerze nie znosiłaś. Oczywiście nigdy mu o tym nie powiedziałaś, bo prawdopodobnie jeszcze częściej by go cytował, a tego na dłuższą metę byś nie zniosła. 

   — Wiesz, że Licht poszedł już do domu, co nie? — zmieniłaś temat, który bardziej przybliżał cię do nowo stworzonego planu pozbycia się denerwującego chomika.

   Wiedziałaś, że miał postać jeża, ale uwielbiałaś go drażnić i mówić do niego per chomik, kiedy tylko chciałaś się z nim podroczyć. 

   Od dawna znałaś jego sekret i przyczynę relacji z Lichtem. Nie trudno było to zauważyć, czy się też domyślić, po tym, jak tłukli się nieraz na auli. Nie obchodziła cię cała sprawa, dopóki nie przeszkadzali ci w ćwiczeniach. W takich przypadkach do akcji przychodziła woda święcona i wata cukrowa, a także pewna maskotka, ale to mniej istotne.

   — I co z tego? — rzucił niedbale, dopijając cały napój. 

   Dostałaś oczopląsu, dygocząc na całym ciele. 

   — Pyszne! — uznał, śmiejąc się z twojej miny. — Lecz choćby oczy jej były na niebie, a owe gwiazdy w oprawie jej oczu, blask jej oblicza zawstydziłby gwiazdy. Cóż za straszny ten blask!

   — Jaki kolor lubisz, Lawless-chan? — zapytałaś słodko, uśmiechając się sztucznie.

   — Złoty, a co?

   — W porządku. Przy następnej okazji wsadzę cię w złotą klatkę — odpowiedziałaś miło, dodając z mordem w oczach: — Ty głupi chomiku.

   — Przestań z tym chomikiem! Ile razy można ci powtarzać?!

   — Wiemy, czym jesteśmy, ale nie wiemy, czym się możemy stać — zacytowałaś z drwiącym uśmieszkiem. — Innymi słowy, możesz stać się chomikiem, więc przestań się tego tak wypierać.

   — Dobrze, że ciebie to nie spotka, bo gorsza stać się nie możesz — wymruczał z nadąsaniem.

   — Czy ja wiem... Osoba przede mną mogłaby mnie pobić w takim rankingu — zachichotałaś złośliwie, gotowa do kolejnej zaczepki, ale twój nauczyciel pojawił się na korytarzu.

   — Dobry wieczór — mruknął do Lawlessa niechętnie, krzywiąc się nieznacznie na jego widok.

   Nigdy za nim nie przepadał, a tym bardziej, gdy kręcił się wokół ciebie. Twierdził, że miał na ciebie zły wpływ, tak jakbyś była jakąś idiotką, na którą ktoś może wpłynąć

   — [Imię]-san, co tak długo? Coś się stało? — zapytał zmartwiony, spoglądając to na ciebie, to na wampira.

   — Jeż został przejechany — odpowiedziałaś poważnie, po czym zaczęłaś się do rozpuku śmiać.

   Kiedy się uspokoiłaś, znowu wybuchłaś śmiechem z powodu min swoich towarzyszy. Brzuch cię przez to rozbolał, a w kącikach oczu pojawiły się w łzy. 

   — Ech, to było dobre. Prawda, Chomiku-chan? — Tym razem zakryłaś sobie dłonią usta, żeby stłamsić chichot.

   — Em... [Imię]-san, możemy wracać do ćwiczeń? — zapytał z wahaniem nauczyciel, wpatrując się w ciebie tak, jakby cię pierwszy raz na oczy zobaczył.

   — Yhm. — Przytaknęłaś energicznie głową, po czym ruszyłaś za mężczyzną w stronę auli. — Na razie, Jeżyku-chan — zaśmiałaś się po raz ostatni, zanim wampir zniknął ci z pola widzenia.

   Nie byłaś już zła, że ukradł ci espresso, gdyż i bez niego czułaś się wystarczająco rozbudzona.

   Na coś ten głupi jeż się przydał.



~ * ~



   Twój występ wyszedł świetnie, mimo że przed wyjściem na scenę trzęsłaś się jak osika. Przyjęłaś ze szczerym uśmiechem wszelkie brawa i bukiety kwiatów, pozwalając, żeby teraz mógł zalśnić Licht. 

   Wszystko układało się naprawdę pięknie, dopóki nie dostrzegłaś servampa za kulisami. 

   — Co tutaj robisz? Przeważnie siedzisz razem z widownią — zauważyłaś, kładąc kwiaty wszelkiego rodzaju na niewielkim, szklanym stoliczku.

   — Chciałem chociaż raz zobaczyć występ z innej perspektywy i opłaciło mi się to! — odpowiedział z dziwnie radosnym i szerokim uśmiechem, co ci się ani trochę nie spodobało.

   — Co masz na myśli?

   — Warto było zobaczyć, jak zżera cię trema. Widok godny udokumentowania. — Pomachał ci małą, przenośną kamerą przed nosem.

   Krew odpłynęła ci z twarzy, ale mimo to postanowiłaś dalej grać. Wpadłaś w bagno, więc nie mogłaś się za bardzo wierzgać, gdyż tylko szybciej by cię wciągnęło.

   — Nie baw się w kłamcę, nie z takim grzechem się kojarzysz — odparłaś.

   Chciałaś, żeby twój głos zabrzmiał niewzruszenie i z obojętnością, ale nie za bardzo ci wyszło. Drżenie cię zdradziło.

   — Jak myślisz, komu powinienem to pokazać?

   — Szekspir pisał, więc czemu, zamiast latać z piórem i książką, wałęsasz się z kamerą? — westchnęłaś z ubolewaniem, wpatrując się w niego z wyrzutem.

   — Lubię poznawać nowe rzeczy. — Zeskoczył z pudła, na którym siedział i podszedł bliżej ciebie. — A więc?

   — Nie wiem... Licht na pewno nie chce tego widzieć. W ogóle nikt by nie chciał. Myślisz, że kogoś to interesuje?

   — To dlaczego tak się przejmujesz? — odpowiedział pytaniem na pytanie, uśmiechając się szeroko. 

   Strasznie bawiły go twoje reakcje.

   — Dobra, czego chcesz? — skapitulowałaś, krzyżując ramiona na piersi.

   — A co możesz mi dać?

   — To, co chcesz. W ramach możliwości...

   — Wymyśl coś — mruknął od niechcenia. W żaden sposób nie zamierzał ułatwić ci wyjścia z bieżącej sytuacji.

   Zaczęłaś się gorączkowo zastanawiać, jak na złość, nie mogąc niczego wymyślić. Czego mógł chcieć wampir? Krwi? Miał swojego eve od tego.

   Nagle twój wzrok padł na czerwoną różę, która swoim intensywnym i trochę jaskrawym odcieniem wyróżniała się na tle innych. Wzięłaś ją i podstawiłaś pod nosem chłopaka.

   — Proszę. Myślę, że to jest idealna rzecz — odparłaś, wyciągając rękę w jego stronę. — Jest tak samo szkarłatna i ładna jak twoje oczy — dodałaś, dopiero po chwili zdając sobie sprawę z tego, co powiedziałaś.

   Zaczerwieniłaś się po same uszy.

   — N-nie chodzi o to, że ja tak uważam, po...po prostu stwierdziłam fakt. O, właśnie, fakt!

   Lawless wyglądał początkowo na zdziwionego, ale po chwili, z typowym dla siebie uśmiechem, wziął od ciebie różę. Powąchał ją, a kiedy sądziłaś, że sprawa załatwiona, zaczął się z ciebie nabijać.

   — Bardzo pięknie, [Imię]-chan. Mogłaś jeszcze dodać: Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo? Wtedy mógłbym ci jakoś sensownie odpowiedzieć, a tak zepsułaś tę wyjątkową chwilę.

   Zadrgałaś ze złości, powstrzymując się od rzucenia w niego bluźnierstwami.

   — A niech cię... — urwałaś, opanowując się w odpowiednim czasie. Odchrząknęłaś, po czym odparłaś z uśmiechem: — Skoro bawimy się w dramat, to wiesz, jakie zakończenie cię czeka, prawda?

   — W poemacie oboje umierają — odpowiedział z taką pewnością, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.

   — Tak, ale moja śmierć nie wypali — rozłożyłaś bezradnie ręce, udając, że to cię naprawdę zmartwiło, po czym uniosłaś prawą dłoń do góry, imitując pozę Lichta — gdyż jestem aniołem! Taka cecha pianistów, nic nie poradzisz.


Continue Reading

You'll Also Like

2.4K 147 18
" I HOPE I WILL DIE FIRST " Katsuki Bakugou jest obsesyjnie zakochany w Tomoko, która wygląda jak porcelanowa lalka. On chce jej pokazać, że ma do...
225K 620 5
Krótkie erotyczne rozdzialiki opisujące sam stosunek. Dla ludzi o mocnych nerwach - for fun.
38.2K 2.4K 34
(T. I) siedziała w nocy... Nie mogła spać... Cały czas po głowie miała urywki ze swojej przeszłości. Rozległ się dźwięk wibrującego telefonu. (K. W)...