Androphobia // Jikook

Por swetears_kk

102K 6.5K 2.1K

Historia o zwykłym chłopaku... no może nie takim zwykłym. A więc co takiego w nim jest? Jimin posiada nietypo... Más

prolouge
one
two
three
for
five
six
seven
eight
nine
ten
eleven
twelve
thirteen
forteen
fifteen
sixteen
seventeen
eighteen
nineteen
twenty
twenty one
tewnty two
tewnty three
twenty for
twenty five
twenty six
twenty seven
twenty eight
twenty nine
thirty
thirty one
thirty two
thirty three
thirty for
thirty five
thirty six
thirty seven
thirty eight
thirty nine
forty
forty one
forty two
forty three
forty for
forty five
forty six
forty seven
forty eight
forty nine
fifty
fifty one
fifty two
fifty three
fifty for
fifty five
fifty six
fifty seven
fifty eight
WAZNE
fifty nine
sixty
sixty one
sixty two
sisxty for
sixty five
epilog

sixty three

707 50 24
Por swetears_kk

DZIEŃ 4

Obudził się obolały na podłodze w łazience. Zdezorientowany wstał. Od razu uderzyły w niego wspomnienia z poprzedniego dnia. Napłynęły mu łzy do oczu. Ojciec podniósł na niego rękę... potem były wrzaski i więcej krzyków. Na koniec, ojciec ewentualnie jeszcze raz mu przyłożył.

Jimin zapłakany uciekł wtedy do łazienki, wcześniej zabierając ze sobą swojego ulubionego misia. Zamknął się na klucz. Usiadł na ziemi, mocno przytulając swojego pluszaka. I płakał. Dużo płakał. Łzy same spływały mu po policzkach. Nie mógł przestać. Nie wiedział, kiedy zasnął na zimnych kafelkach. Ale prawdopodobnie zmęczenie wzięło górę.

Spał długo. Ale nadal czuł zmęczenie. Obrócił się i przed sobą ujrzał teraz swoje odbicie w lustrze nad umywalka. Dawno na siebie nie patrzył. Zazwyczaj spoglądał w lustro codziennie rano i wieczorem przed myciem zębów. Ale to zawsze mama przypominała mu o tych rutynach. Przez ostatnie 3 dni, nie bardzo zadbał o swoją higienę.

W lustrze można było dostrzec jego zmęczone oczy. Miał też trochę brudna buźkę. Ale najbardziej w oczy rzucały się rany, powstałe w incydencie z groźnym psem, kiedy to poszedł tylko pożyczyć cukier. Zaschniętą krew można było zobaczyć na jego nosie, policzku i czole. Broda była lekko zadrapana. Tata nie opatrzył mu ran. Sam Jimin nie miał pojęcia jak to sie robi, ani gdzie znajdzie potrzebne rzeczy do zajęcia się ranami, wiec też nie mógł nic z tym zrobić.

Podszedł bliżej lustra i uważniej przyjrzał się swojemu niezbyt ładnym odbiciu.

Podsunął sobie pod umywalkę mały schodek, na którym zawsze stawał, gdy mama kazała mu myć zęby. Wziął najmniejsza szczoteczkę i truskawkowa pastę do zębów. Nałożył jej niewiele, a potem umył swoje białe perełki. Uśmiechnął się. Poczuł się nieco bardziej świeżo. Potem zajął się myciem buźki. Użył do tego samej wody. Przeczesał swoje ciemne wlosy. A na koniec wziął jakiś łagodny krem, którego nazwy nie pamiętał, nałożył go sobie na buzie i niezdarnie wsmarował. Nie wiedział po co, ale mama zawsze mu tak robiła. Spojrzał jeszcze raz w lustro. Wyglądał nieco lepiej. Ale nadal nie oszałamiająco.

Zbliżył się do drzwi łazienki. Ręka mu się zatrzęsła przed przekręceniem klucza. Bał się wyjść. Ale przecież nie może cały dzień siedzieć w łazience. Zebrał się w sobie i w końcu pociągnął za klamkę. Bardzo cicho skierował się w stronę pokoju. Ale zatrzymał się, gdy dotarł do niego słodki zapach jakiegoś jedzenia. Od razu chwycił się za brzuch, a jego oczy zrobiły się duże.

Miał w planach iść do pokoju i zamknąć się w nim na resztę dnia, ale nie mógł zapanować na nogami, które od razu popędziły za przyczyną zapachu. Poprowadziły go do salonu. Zanim wszedł wyjrzał lekko przez drzwi i zauważył swojego ojca. Wzdrygnął się. Odechciało mu się szukać pysznego źródła. Chciał się wycofać. Ale gdy tylko się odwrócił, tata go zauważył.

-Jimin. - powiedział. Chłopiec się zatrzymał. -Chodź tu. - brunet się przestraszył. Spuścił głowę w dół i bardzo powoli podszedł do ojca.
-Spójrz na mnie jak do ciebie mówię. - Jimin podniósł przestraszony wzrok. Wtedy zauważył na stole grube placuszki, które jak się domyślił, przyprowadziły go tutaj swoim zapachem. Obok nich stały butelki alkoholu. Jedna z nich była już w połowie pusta. Popatrzył na ojca. -Przychodzą tu dziś moi znajomi. - zaczął. -Oznacza to, że masz być dzisiaj grzeczny i nie przynosić mi wstydu. Najlepiej wcale nie wychodź z pokoju jak się tutaj pojawia. Nie hałasuj. Nie przeszkadzaj. Rozumiemy się? - spytał. Jimin pokręcił głowa na tak. -Nie słyszę odpowiedzi. - upomniał się zirytowany ojciec.

-T-tak. - szepnął brązowooki.

-Eh, co ja z tobą mam. - mruknął sam do siebie starszy. Popatrzył na syna z pod byka. I przewrócił oczami. Sięgnął po talerz z jedzeniem i podał go małemu. Jimin zaskoczony spojrzał się pytająco na ojca. -Nie wkurwiaj mnie i zabieraj ten talerz, albo go wyrzucę i nie będziesz miał żadnego dobrego jedzenia. Myślisz ze po co ja w kuchni stałem i specjalnie sie poświęcałem. To ostatni raz, kiedy robię ci cokolwiek do jedzenia. I wynocha mi stąd! - krzyknął.

Jimin szybko zabrał placuszki i pobiegł z nimi do pokoju. Mocno zamknął za sobą drzwi. Ukucnal na podłogę. Popatrzył na swoje jedzenie i mimowolnie się uśmiechnął. Był szczęśliwy. Dawno nie jadł czegoś dobrze przyrządzonego. Od razu zabrał się za jedzenie. I pierwszy raz od wyjazdu mamy naprawdę się najadł.

Od ponad trzech godzin było słychać rozmowy i śmiechy znajomych ojca. Na początku były w miarę stonowane, ale z każdą kolejną butelką goście byli coraz głośniejsi. I coraz bardziej pijani. W końcu skończył im się asortyment.

-Jimin! - zawołał ojciec.

Chłopiec usłyszał swoje imię. Ale zanim wyszedł zastanowił się czy ojciec napewno go zawołał, czy może jednak mu się przesłyszało? W końcu wcześniej kazał mu nie wychodzić z pokoju i pewnie bardzo by się zezłościł, gdyby Jimin go nie posłuchał. Ale zaraz znowu usłyszał swoje imię. Wyszedł niepewnie i pobiegł w stronę salonu, nie chcąc kazać czekać ojcowi.

-No wreszcie. Co tak długo? Głuchy jesteś?

-Przepraszam... Nie słyszałem.

-A co to za mały kurdupel? - zaśmiał się jeden ze znajomych. Jimin od razu skierował na niego swój wzrok. Facet nie wyglądał zbyt miło. Uśmiechał się trochę strasznie.

-Mówiłem wam o moim synu. - przewrócił oczami. -Nieważne. Jimin, idź do piwnicy i przynieś nam butelkę wina. Pośpiesz się. - rozkazał mu ojciec.

Jimin posłuchał się go i zszedł na dół do piwnicy. Ale był jeden problem. Nie za bardzo wiedział jak ma wyglądać to wino. Trudno mu było znaleźć coś przypominającego butelkę, bo w piwnicy nie było zbyt jasno. A wielka ilość kurzu, sprawiała, ze Jiminowi zakręciło się w nosie i pare razy kichnął. W końcu dostrzegł jakaś skrzynkę z butelkami. Nie wiedział, czy aby na pewno jest to napój, o który prosił go tata, ale już chyba nie znajdzie nic lepszego, więc wolał zaryzykować i przynieść mu znaleziona butelkę niż nic. Trzymał ja bardzo mocno, gdy wchodził po schodach. Bał się ze się poślizgnie, a tata znowu się zezłości. Jednak tym razem udało mu się bez problemu wrócić do salonu. Położył alkohol na stół i już chciał wracać do pokoju, ale przeszkodziła mi w tym obca ręka.

-Ejj, pokaż się. - złapał go nieznajomy za koszulkę i siłą obrócił do siebie. Przyjrzał się mniejszemu przez chwile. Potem wziął jego buźkę w dłoń i obejrzał. A Jimin się wzdrygnął. -Nie podobny. - stwierdził patrząc na ojca. -Ani trochę nie wyglada jak ty. - powiedział przekręcając twarz dziecka w stronę kolegów aby i oni mogli go zobaczyć.

-Ty, ale buźkę to ma nawet ładną. - dodał inny.

-Przestań, wyglada jak baba. - wtrącił kolejny.

-No dziewczęco trochę. Ale mimo to jest ładny. - wzruszył ramionami poprzedni.

Jimin poczuł jak łzy napływają mu do oczu.

Był bardzo wstydliwym i strachliwym dzieckiem. Miał problemy z kontaktami nawet między rówieśnikami ze szkoły. A co dopiero mówić tu o dorosłych nieznajomych.

Odsunął się gwałtownie, wyrywając twarz z uścisku starszego mężczyzny.

-Nie dotykaj mnie. - szepnął pozwalając łzom spłynąć po policzkach.

-Jimin. Nie rób scen! Nikt ci tu krzywdy nie robi a znowu ryczysz. - skarcił go pijany ojciec.

-Trochę mazgaj ten twój syn. - zaśmiał się jakiś inny mężczyzna. Zawtórowała mu reszta.

-Chodź do wujka. - powiedział nastepny próbując przyciągnąć Jimina na swoje kolana.

-Nie! - krzyknął przestraszony i wybiegł z salonu. Pobiegł to pokoju i schował się pod łóżkiem.

Zachowanie nieznajomych bardzo go przytłaczało i sprawiało, ze czuł się niekomfortowo. Nie lubił towarzyszów ojca.

Siedział schowany pod łóżkiem już dość długo.

W końcu, po jakiejś kolejnej godzinie rozmowy ucichły. Jimin usłyszał jeszcze zatrzaśnięcie drzwi i przekręcony zamek. Wtedy poczuł lekką ulgę. Wyczołgał się spod łóżka i wstał.

Niedługo po tym do jego pokoju wparował wkurzony ojciec.

-Co ci mówiłem dzisiaj rano?! Miałeś nie przynosić mi wstydu! A ty znowu się rozbeczałes i jeszcze uciekłeś.

-N-Nie chciałem żeby mnie dotykali. - wyjąkał.

-Nikt ci krzywdy nie robił! - krzyknął, a oczy Jimina znowu napelnily się łzami. -Znowu ryczysz? Zaraz to ja ci dam prawdziwy powód do płaczu!

-A-Ale... - nie dokończył, bo przerwało mu uderzenie w twarz. Chłopiec z siłą ciosu poleciał na ziemie. Od razu złapał się za bolące miejsce.

-Masz szczęście, ze jestem zmęczony i śpiący, bo dostalbys nie jeden raz. - burknął. -Idę spać. A jak się obudzę, salon ma być posprzątany. Butelki wrzuć do zielonego worka. - i wyszedł. Znowu zostawiajac roztrzęsionego chłopca samego.

DZIEŃ 5

Głód. Znowu. Ostatnio to czuł najmocniej oprócz bólu. Pocieszała go myśl, że to już jest piąty dzień. Coraz bliżej do powrotu rodzicielki. Niedługo pierwszy tydzień minie, potem drugi szybko zleci i mama w końcu będzie już w domu.

Wczoraj zjadł bardzo smaczny posiłek. Ale dzisiaj znowu musiał powrócić do samodzielnego przygotowania śniadania. A raczej już obiadu, bo było grubo po 16:00.

Jimin cały dzień nie wychodził z pokoju z obawą, że spotka swojego ojca. Ale ten zdawał się być w swoim biurze. Pewnie pracował.

Wracając do jedzenia...

Skrzywiła mu się mina na myśl okropnych kanapek. Nie będzie ich jadł - zadecydował. Przecież musi być coś innego, co będzie w stanie sobie sam przygotować. Nie jest aż taką ciamajdą. Zaczął się zastanawiać, ale nic nie przychodziło mu do głowy. Poszedł do kuchni i znowu, przy pomocy krzesła, zajrzał do lodówki. Szybko zeskanował jej zawartość. I wtedy wpadł na pomysł!

Płatki z mlekiem.

No tak! Że też wcześniej na to nie wpadł. Przecież są tak bardzo proste do przygotowania. Wystarczy wlać mleko i wsypać czekoladowe kuleczki.

Zabrał mleko i położył je na stole. Płatki tez szybko dopadł. Znalazły swoje miejsce obok mleka. Teraz miska.

Jimin wszedł na krzesło i otworzył właściwa szafkę. Zauważył komplet szklanych bulionetek. Wyciągnął jedną z nich. Zszedł z krzesła ze szczególną ostrożnością. Uśmiechnął się, gdy to mu się udało. Ale zaraz uśmiech zniknął.

Drzwi do kuchni gwałtownie się otworzyły a Jimin przestraszył. Odruchowo podskoczył i chcąc, nie chcąc, wypuścił miseczkę z rąk. Ta poleciała na ziemie i zrobiła hałas. Przy zetknięciu z twardą powierzchnia roztrzaskała się pozostawiając po sobie jedynie wiele małych odłamków jak i pare tych większych. Jimin po raz kolejny się przestraszył.

-Nie wytrzymam! - wziął głęboki wdech ojciec. -Czy ja mogę mieć spokój chociaż przez jeden pieprzony dzień we własnym domu! Zawsze musisz coś psuć?! - krzyknął. Chociaż tak naprawdę poniekąd była to jego wina, że miseczka się roztrzaskała. To on przestraszył bruneta, wchodząc do kuchni.

Jimin skierował swój wzrok na ojca. I od razu tego pożałował, bo w jego spojrzeniu dostrzegł furię.

-J-ja... - zająkał się. Nic więcej z siebie nie mógł wyrzucić.

-Na co czekasz?! Zbieraj to szkło!

Jimin przykucnął na podłodze. Widok zamazywały mu łzy. Trzęsącymi rękami próbował jak najszybciej pozbierać resztki miski. Jednak nie był to dobry sposób. Jego małe rączki skupiły sie na szybkości wykonania zadania, zamiast ostrożności i w końcu skończyło sie to większym przecięciem na jego dłoni.

Natychmiastowo przestał zbierać odłamki i krzyknął z bólu. Szybko odsunął rękę i przycisnął ja sobie do klatki piersiowej. Płakał coraz mocniej. Po jego dłoni spływała krew.

-Nie rozumiesz co to znaczy zbieraj?! - krzyknął agresywnie.

Jimin jednak zignorował krzyk ojca, skupiając się bardziej na swoim własnym bólu.

-Halo! Ja do ściany mówię czy do kogo?! Jak ci zaraz.. - ruszył gwałtownie w jego stronę.

Jimin zauważywszy to przestraszony szybko się podniósł na równe nogi.

Kolejny gwałtowny ruch i kolejny nieprzemyślany błąd.

Stanął na rozbitym szkle.

Zawył z bólu padając z powrotem na ziemie.

-Japierdole, no debil! - krzyknął ojciec. -Kazałem ci zbierać to szkło. Gdybyś się nie mazgajił i pozbierał je normalnie to byś w nie nie wdepnął! - Jimin znowu zignorował uwagę ojca. Płakał i próbował strzepać odłamki szkła, które wbiły się w jego stopy. -Ile razy mam ci powtarzać?! - warknął coraz to bardziej wkurzony ojciec. Jimin znowu się przestraszył.
-Mam ci dać prawdziwy powód do płaczu?! - znowu zbliżył się do syna, a Jimin ze strachem w oczach znowu wstał, ignorując ból i pobiegł przed siebie. -Gdzie ty myślisz, że ty idziesz! Zbieraj to szkło! - po chwili zdezorientowania zawołał i ruszył za synem.

Jimin wleciał jak najszybciej do łazienki i zamknął się od środka. Od razu padł na ziemie i zawył z bólu. Zostawił za sobą niewielkie ślady krwi. Spojrzał na swoje stopy. W niektórych miejscach sączyła się z nich czerwona ciecz. Ale w przeciwieństwie do przecięcia na jego dłoni, były to bardzo małe praktycznie niewidoczne ranki. Jednak nadal bolesne.

Usłyszał pukanie, a raczej lepszym określeniem byłoby walenie w drzwi po drugiej stronie.

-Otwieraj te zasrane drzwi! Masz wrócić do kuchni i pozbierać to szkło!

Jimin tylko przycisnął sobie dłoń do ust, chcąc zagłuszyć swój płacz.

Jimin się bał. Bardzo się bał. Leżał skulony na podłodze w łazience i niekontrolowanie się trząsł. A ojciec bił w drewniana pogloge już ponad 10 minut. Do tego wolał jakieś obelgi w stronę syna.

W końcu hałas ustał.

-Dobra! Siedź tam sobie! Ale w końcu i tak będziesz musiał wyjść! A wtedy przyłożę ci mocniej niż kiedykolwiek! - zawołał. -Chyba, że wolisz tam zostać i zdechnąć. Nie obchodzi mnie to!

A potem Jimin usłyszał oddalające się kroki. I nadal płakał.

__________________________

HALO HALO
JAK WAM SIĘ PODOBA PIOSENKA JUNGKOOKA NA MUNDIAL????

Kocham go^^^

I jak wam się rozdział podobał? :]
Kolejny będzie trochę gorszy :| jimin ucierpi trochę...

I niedługo koniec :D

Seguir leyendo

También te gustarán

18.7K 1K 19
Gdzie Jimin nienawidził i kompletnie nie rozumiał fizyki aż do czasu, gdy wszystko zostało mu prywatnie wyjaśnione przez swojego wychowawce na żwawyc...
11.2K 1.2K 16
"- Kocham cię do cholery! - czerwonowłosy wykrzyczał blondynowi w twarz i zaczął biec przed siebie." Gdzie Tae jest małą, wesołą kluską a Namjoon bad...
12.5K 924 34
Edgar ma 15 lat, zmaga sie z problemami rodzinnymi jak i prywatnymi, do tego sie jeszcze wyprowadza z domu w którym mieszkał cale swoje życie, ma też...
59K 2K 120
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...