Androphobia // Jikook

By swetears_kk

102K 6.5K 2.1K

Historia o zwykłym chłopaku... no może nie takim zwykłym. A więc co takiego w nim jest? Jimin posiada nietypo... More

prolouge
one
two
three
for
five
six
seven
eight
nine
ten
eleven
twelve
thirteen
forteen
fifteen
sixteen
seventeen
eighteen
nineteen
twenty
twenty one
tewnty two
tewnty three
twenty five
twenty six
twenty seven
twenty eight
twenty nine
thirty
thirty one
thirty two
thirty three
thirty for
thirty five
thirty six
thirty seven
thirty eight
thirty nine
forty
forty one
forty two
forty three
forty for
forty five
forty six
forty seven
forty eight
forty nine
fifty
fifty one
fifty two
fifty three
fifty for
fifty five
fifty six
fifty seven
fifty eight
WAZNE
fifty nine
sixty
sixty one
sixty two
sixty three
sisxty for
sixty five
epilog

twenty for

1.7K 104 50
By swetears_kk

01.01.2021

POV JUNGKOOK

Z wszystkich możliwych opcji wybrałem chyba tą najgorszą. No... może prawie najgorszą, bo jeszcze głupsze byłoby zostawienie go tam, ale ten pomysł nawet mi przez głowę nie przeszedł.

Mogłem pójść po nauczyciela. Mogłem zawiadomić jego przyjaciółkę Chloe - której pomimo, że nie za bardzo lubię, mam numer. Mogłem napisać na social mediach do Taehyunga, żeby coś temu zaradził.

A co ja zrobiłem? Zabrałem go do swojego domu. Chłopaka, który się mnie boi.

Brawo geniuszu. Obudzi się w cudzym pokoju, zobaczy tam chłopaka prawdopodobnie znowu się popłacze, będzie się trząsł, lub co gorsza znowu zemdleje.

Jakby za głupotę nagrody rozdawali to za każdym razem zgarniałbym pierwsze miejsce.

Jako iż nie mieszkam dużo dalej wziąłem blondyna na ręce i niosłem go do swojego domu. W domu nie było moich rodziców. Wyjechali na tydzień do babci. Miałem szczęście, bo dzięki temu nie musiałem się im z niczego tłumaczyć.

Zaniosłem go do swojego pokoju, gdzie posadziłem go na łóżku. Nagle blondynowi przyszła wiadomość z telefonu.

Może nie powinienem, ale z czystej ciekawości wyjąłem telefon z kieszeni jego spodni i spojrzałem na wiadomość. Blondyn nie miał blokady na telefonie. Dla mnie na plus.

Otworzyłem wiadomość i przeczytałem jej treść.

„Kiedy mam po ciebie przyjechać? Zazwyczaj kończysz już o tej porze lekcje".

Napisał kontakt zapisany jako „ciocia". Teraz zrobiłem coś jeszcze głupszego i odpisałem.

„Jestem u koleżanki, jej mama mnie odwiezie, nie martw się."

Brawo Jungkook - debilu roku.

Odłożyłem telefon na szafkę nocną obok łóżka, ale zauważyłem, że blondyn zaczyna się budzić. Szybko odsunąłem się na jakieś 4 metry, aby nie za bardzo przerazić Jimina, przez małą odległość między nami.

POV JIMIN

Otworzyłem oczy i zauważyłem, że leże w miękkim łóżku. Dziwne. Przecież przed chwilą, z tego co pamiętam, byłem w szkole i... więcej nic.

Chwila...

Co się stało?! Gdzie ja jestem?!

Gwałtownie zerwałem się do siadu i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Zawiesiłem swój wzrok na Jungkooku. Mimowolnie pobladłem.

-Jimin? Jak się czujesz?

Jego głos spowodował, że przeszedł mnie dreszcz.

Momentalnie przypomniało mi się co stało się w szkolnej łazience. Do moich oczu napłynęły łzy.

-Wszystko w porządku? Nie płacz, nic ci nie zrobię. - cofnął się o krok do tyłu jakby na potwierdzenie swoich słów.

Wziąłem głęboki wdech i przymknąłem oczy aby się uspokoić. Zawsze chociaż trochę mi to pomaga. Chwilę później znowu skierowałem wzrok na bruneta.

-J-jak się tu znalazłem...? - spytałem cicho, chociaż bardziej pasowałoby określenie wyjąkałem.

-Zemdlałeś, nie wiedziałem za bardzo jak ci pomóc, więc zabrałem cię do mojego domu. - przez chwilę pomiędzy nami zapanowała cisza. -Mogę podejść? - spojrzałem na niego niepewnie. Chwilę się zastanawiałem, ale w końcu lekko pokiwałem twierdząco głową. W końcu chyba nie chce mi nic zrobić? On widząc, że się zgadzam uśmiechnął się.

Podchodził powoli, tak jakby bał się, że może zrobić zbyt gwałtowny ruch. Ja tylko na niego patrzyłem. Zatrzymał się w pewnym momencie i usiadł na brzegu łóżka.

Był blisko. Za blisko.

-Dobrze się czujesz? Nie potrzebujesz wody ani...

-Czemu taki jesteś? - przerwałem mu.

-Co? Jaki?

-Przez pierwszy tydzień szkoły nie chciałeś dać mi spokoju i ciągle próbowałeś ze mną pogadać. Ignorowałem cię, a ty dalej próbowałeś. Potem pomogłeś mi, gdy płakałem w łazience. Gdy dowiedziałeś się o mojej fobii nie wyśmiałeś mnie. Zamiast tego próbujesz zachowywać się tak, żeby mnie nie przestraszyć. Teraz znowu mi pomagasz. - powiedziałem głośniej na jednym tchu.

-Dlaczego miałbym cię wyśmiać? - spojrzał na mnie trochę zdziwiony.

-Nie uważasz, że to trochę żałosne bać się chłopaków i - o ironio, samemu nim być? - chłopak przez chwilę nic nie odpowiadał. Potem patrząc na mnie lekko się zaśmiał. -Widzisz, śmiejesz się. To takie głupie.

-Czekaj, źle mnie zrozumiałeś. Nie śmieje się z twojego strachu. Przecież nie masz wpływu na to czego się boisz. Nie wiem dlaczego się boisz, więc nie mnie to oceniać. - zdziwiłem się. -Śmieje się, bo patrz jak pewnie to powiedziałeś, wcześniej to tylko cicho szeptałeś lub się jąkałeś. - uśmiechnął się, a ja zaskoczony po paru sekundach „zawieszenia" spuściłem głowę w dół.

-K-która godzina?

-Ah, i wrócił przestraszony głos. Wolałem twój normalny. - zaśmiał się znowu. - Jakieś pół godziny temu skończyły się zajęcia.

-Co?! Moja ciocia pewnie już czeka pod szkołą! Muszę jechać z nią do domu!

-Luzuj, napisałem do niej z twojego telefonu.

-Grzebałeś mi w telefonie?!

-Nie grzebałem, jedyne co zrobiłem to odpisałem twojej cioci. Z resztą to twoja wina, że nie masz blokady. - tłumaczył się.

Szybko złapałem mój telefon i przeczytałem co on jej napisał.

-„Jestem u koleżanki, jej mama mnie odwiezie" - przeczytałem na głos i spojrzałem z mordem w oczach na Jungkooka.

-O i proszę. Znowu się rozluźniłeś i się nie boisz. - zauważył i kolejny dziś już raz zaskoczyły mnie jego słowa. -Nie siedź taki zdziwiony, prawdę mówię.

-M-muszę wrócić do domu.

-Hmm... Odwiozę cię.

-Co?! Nie wydaje mi się abyś miał skończone wystarczająco lat, aby chociaż móc zdawać na prawo jazdy.

-Bo nie mam. - wzruszył ramionami. -Ale umiem jeździć, więc w czym problem?

-Nie pojadę z tobą nigdzie. Chce wrócić do domu...

-Nie dramatyzuj tak, przecież powiedziałem, że umiem jeździć.

-Nie chcę.

-No weź. - złapał mnie za nadgarstek, a ja się zatrząsłem. Ten zauważając moją reakcje  szybko ją zabrał. -Przepraszam... Nie chciałem cię przestraszyć. - i znowu między nami zapanowała cisza.

-Jest okej... - odezwałem się w końcu. -Muszę wrócić do domu i nie ma mowy, że odwieziesz mnie samochodem.

-To co? Wolisz sam komunikacją miejską, gdzie wokół na pewno będzie mnóstwo mężczyzn? Albo na piechotę chodnikiem, gdzie też ich możesz zawsze spotkać? - zamilkłem i spuściłem głowę. -Ehh.. przepraszam. Mogłem nie robić ci problemów i zamiast sprowadzać cię tutaj pójść po nauczyciela. Jestem głupi i nie pomyślałem.

-Nie, nie jesteś. I tak mi pomogłeś. Znowu... Obroniłeś mnie przed Hawoonem, a potem nie zostawiłeś...

-Jak chcesz, możemy pójść pieszo do twojego domu. Odprowadzę cię. Chyba nie boisz się mnie aż tak bardzo skoro teraz w miarę normalnie ze mną rozmawiasz i to nie w odległości czterech metrów. - zauważył i się zaśmiał.

Zawahałem się, bo wizja pójścia do mojego domu z Jungkookiem nie za bardzo mi się teraz podobała, ale mimo pozorów wolałem iść obok niego, niż żeby wpaść na jakiegokolwiek przypadkowego chłopaka na ulicy. Jeszcze raz westchnąłem analizując wszystkie za i przeciw i pomimo, że więcej było przeciw, przytaknąłem, bo inne opcje były jeszcze gorsze.

-Jeżeli będziesz trzymał odległość, to się zgadzam.

-To wstawaj. Twój plecak jest w korytarzu. - od razu wykonałem polecenie i podniosłem się z łóżka. -Wszystko dobrze? Nie kręci ci się w głowie ani nic? - zapytał troskliwie.

Przez jego czułe podejście coraz bardziej się rozluźniałem i strach małymi kroczkami się ode mnie oddalał, a przynajmniej dopóki Jungkook nie zmniejszał odległości między nami.

-Jest w porządku.

-Chodź za mną. - machnął ręką i wyszedł z pomieszczenia, a ja niepewnie ruszyłem za nim.

POV JUNGKOOK

Do domu Jimina, pieszo od mojego domu, droga zajmowała jakieś 30 minut. Szedłem w odstępie obok niego. I tak sama wiadomość, że się zgodził była dla mnie zaskoczeniem, bo nie myślałem, że zdąży mi na tyle zaufać.

Szliśmy chwilę w ciszy dopóki się nie odezwałem.

-To co z tym projektem? - na początku blondyn spojrzał na mnie niezrozumiale, ale później już zorientował się o co mi chodziło.

-Myślałem o tym w szkole. Jak chcesz to możemy go dalej robić razem.. W końcu mamy już wszystko omówione i trochę szkoda byłoby teraz zmarnować te półtora godziny.- uśmiechnąłem się, widząc, że Jimin coraz swobodniej się wypowiada.

-A więc kiedy chcesz zacząć robić te makietę? Nie mam zbytnio ciekawego życia i nic się u mnie raczej nie dzieje więc mam czas zawsze.

-Ja tym bardziej. Całe życie siedzę albo w domu, albo u Taehyunga. Teraz jeszcze czasami przychodzi do mnie Chloe. Dla mnie im wcześniej, tym lepiej. Chce to jak najszybciej skończyć.

-Aż tak bardzo nie lubisz spędzać ze mną czasu? - zaśmiałem się, a blondyn spuścił głowę  w dół, ale mogłem zauważyć, że lekko się uśmiechnął. -Tak serio to również mógłbym to robić nawet dzisiaj, ale nie wziąłem ze sobą żadnych materiałów, ani nic.

-W domu mam wiele rzeczy, które wydaję się mi, że wystarczą. Jak masz czas, to możemy to zrobić teraz.

-Mi pasuje. A twoim rodzicą nie będzie to przeszkadzało, że przychodzę tak bez ostrzeżenia?

-Nie widuje mamy za dnia. Praktycznie nie ma jej w domu i mało spędzamy ze sobą czasu. - zdziwiła mnie jego odpowiedź.

-Co? Co masz przez to na myśli? Nie poświęca ci ani odrobiny czasu? Przecież to okropne.

-Nie, nie, nie. To nie tak. Moja mama jest naprawdę cudowną osobą. Wspiera mnie, a ja ją za to kocham. Spędza ze mną każdą wolną chwile jaką ma. Problem w tym, że nie ma zbyt wiele czasu. Prawie ciągle pracuje. Widzimy się tylko rano i w niedziele. W dzień jest w pracy i prawie zawsze, gdy wraca ja już śpię.

-Pracoholiczka?

-Trudno było by mi ją tak nazwać. Raczej nie lubi pracować. Robi to, bo musi, a przynajmniej chce to robić, żeby dobrze nam się żyło. Jest wspaniała. Radzi sobie ze wszystkim, a tyle ma na głowie.

-A twój ojciec? Nie zarabia? Chyba raczej powinien pomagać twojej mamie, żeby nie musiała sama tego wszystkiego utrzymywać. - chwilę czekałem na jego odpowiedź.

Gdy dalej jej nie otrzymywałem, spojrzałem na blondyna, który teraz pusto patrzył w chodnik. Mimo jego spuszczonej w dół głowy, mogłem zauważyć, że ma zaszklone oczy. Powiedziałem coś nie tak? Przestraszyłem go? Przecież było dobrze. Już nawet normalnie ze mną rozmawiał.

-Jimin? Wszystko.. - nie zdążyłem dokończyć pytania, bo blondyn mi przerwał.

-Nie przejmuj się, jest w porządku. - uśmiechnął się lekko, ale wiedziałem, że ten uśmiech był sztuczny. -...nie mam ojca. - dodał cicho, a ja zrozumiałem jak głupi byłem, że zapytałem o jego tatę.

-Jimin.. Przepraszam ja...

-Nie wiedziałeś, bo skąd miałbyś. Przecież to nie było oczywiste, a pytania o rodziców są normalne. Naprawdę nic się nie stało. Po prostu zapomnijmy o temacie i chodźmy dalej.

-Okej.

O dziwo, resztę drogi nie przeszliśmy w ciszy, a właśnie tego się spodziewałem, bo ciężko było mi się odezwać po tamtej niezręcznej sytuacji. Jimin zapytał o moich rodziców i tak jakoś przechodziliśmy na kolejne tematy. Dziwiło mnie to jak blondyn potrafił się teraz przy mnie otworzyć, a jeszcze wczoraj płakał, bo podeszłem do niego bez ostrzeżenia bliżej, niż na 4 metry odległości. Na szczęście na ulicy nie było wiele chłopaków, ani ogólnie ludzi, ale jeżeli jakikolwiek tylko przechodził obok nas, ten ukrywał się za mną, dalej trzymając odległość przynajmniej 1,5 metra.

Przez rozmowę z niższym, czas płynął tak szybko, że nie zorientowałem się, gdy znaleźliśmy się już w domu Jimina.

Weszliśmy do środka i tym razem blondyn zaprowadził mnie nie do salonu, a do swojego pokoju, gdzie usiadłem na jego łóżku.

-Poczekaj chwilę, przyniosę coś do jedzenia i picia.

Wyszedł, a ja mogłem dokładniej przyjrzeć się jego pokojowi. Miał białe panele podłogowe. Ściany pomalowane były jasnym odcieniem szarego. Jedną ścianę zasłaniała duża, biała meblościanka. Po przeciwnej znajdowało się biurko chłopaka i pare osobnych mebli. Na podłodze rozłożony był okrągły, biały, puszysty dywan. Pod ścianą naprzeciwko drzwi znajdowało się łóżko, a nad nim porozwieszane były białe lampki i zdjęcia. Na większości z nich znajdował się Taehyung razem z Jiminem. Musiał być dla blondyna kimś bardzo ważnym skoro prawie trzy czwarte porozwieszanych zdjęć była akurat z nim. Na pozostałych był albo sam Jimin, albo on z jakąś kobietą. Zapewne była to jego mama. Na przeciwko jego łóżka wisiał telewizor.

Blondyn w czasie drogi do jego domu zdążył powiedzieć mi, że musiał przenieść się do normalnej szkoły, ze względu na brak pieniędzy do opłacania nauki domowej. Jednak, gdy zobaczyłem jego pokój zdziwiłem się, bo wcale nie wyglądał jakby był w słabej sytuacji finansowej. Mogłem nawet powiedzieć, że jego pokój był lepszy od mojego.

Chwilę jeszcze przyglądałem się zdjęciom porozwieszanym na ścianie, dopóki nie usłyszałem dźwięku otwieranych drzwi. Do pokoju wszedł Jimin. W jednej ręce trzymał różne słodycze, a w drugiej jakieś materiały - zapewne do zrobienia makiety.

Mieliśmy brać się za nasz projekt, ale zamiast tego, otworzyliśmy czekoladę i żelki i zaczęliśmy się nimi opychać, kontynuując rozmowę rozpoczętą w czasie drogi do domu blondyna.

Tak bardzo zajęliśmy się sobą, że kompletnie zapomnieliśmy o celu naszego spotkania i spędziliśmy jakąś godzinę na wspólnej rozmowie.

W Jiminie nie widziałem już ani odrobiny strachu, ale i tak uważałem, bo wiedziałem, że każdy niespodziewany ruch może wywołać jego łzy.

W pewnym momencie włączyliśmy telewizor na pierwszy lepszy kanał. Akurat szedł jakiś film więc oglądaliśmy, co chwilę przerywając, aby znowu wymienić pare zdań.

Przez niektóre moje wygłupy i żarty sprawiłem, że nawet się uśmiechnął. Jego łzy i niepewność zastąpił uśmiech i rozmowa.

Nie żebym się chwalił, ani coś, ale jestem z siebie dumny! Wcześniej robiłem małe kroczki w celu poznania chłopaka, a teraz to już nawet nie był krok, tylko jakiś ogromny, daleki skok.

W pewnej chwili, podczas oglądania filmu znowu przerwałem go gadając do Jimina, ale tym razem nie usłyszałem odpowiedzi. Spojrzałem na chłopaka i widok, który zobaczyłem rozczulił mnie. Blondyn zasnął. Wyglądał uroczo. Chwilę po tym spojrzałem na podłogę, na której leżały wszystkie materiały do naszego projektu i nagle przypomniałem sobie po co właściwie tutaj przyszedłem.

No cóż.

Powinienem powiedzieć, że zmarnowaliśmy jedno spotkanie, ale czułem, że było kompletnie na odwrót. Uśmiechnąłem się pod nosem i znowu spojrzałem na blondyna.

############################

Znowu mnie nie było jakiś czas. Tym razem to jednak wina internetu, a raczej jego brak.

Przepraszam.

Ale musicie mi wybaczyć, bo właśnie kurde napisałam najdłuższy rozdział w moim życiu. Ma 2200 słów, podczas, gdy normalnie pisze po jakieś 1000.

Troszkę więcej było jikooka dzisiaj 😌❤️

Continue Reading

You'll Also Like

27.5K 2.1K 48
|Zakończone| Gdzie Jeon Jeongguk pisze codziennie do Jimina, swojego byłego przyjaciela aby w jakiś sposób pozbyć się wszystkich negatywnych emocji...
124K 9K 21
Po sześciu latach Jungkook wraca do Seoulu. Tylko, że wszystko się zmieniło. ~•°•~•°•~•°•~•°•~ Druga część Enemies with benefits. Paring: Jikook
99.8K 5.1K 25
Park Jimin. Bardzo zamknięty w swoim świecie chłopiec. Little space. Lubi jak na swój wiek i płeć pastelowe barwy, za duże ubranka na jego małe, deli...
15.9K 491 47
[ZAKOŃCZONE] (Yoonmin) Yoongi chce zostać tylko zauważony. Czy pomoże Jiminowi, gdy ten zostanie skrzywdzony? [Poboczne Shipy↓ Taekook Namjin] × Wi...