Rozdział 69 - Weasley & Weasley & Rainwood

Start from the beginning
                                    

Widząc George'a przy stole w Wielkiej Sali serce mocniej mi zabiło. Sama już nie wiedziałam, czy czasem nie panikuje za bardzo i to niepotrzebnie. Kiedy tylko mnie zauważył, uśmiechnął się tak uroczo, że zrobiło mi się ciepło na sercu i automatycznie odwzajemniłam uśmiech, zupełnie mając gdzieś moje obawy, że chłopak chce mi się oświadczyć. Przynajmniej na ten moment.

— Fred jeszcze śpi? — zapytałam, dosiadając się do George'a.

— Ta. Obudził się, stwierdził, że chyba umiera i znowu zasnął.

— Kurde, ale się porobił — stwierdziłam smutno. — O co dokładnie poszło? Co on zrobił i co na to Emily?

— Nie mam pojęcia. Wczoraj nie chciał o tym rozmawiać, a dzisiaj nawet nie było kiedy.

Oboje stwierdziliśmy, że trzeba będzie z nim pogadać. Najpierw zabrałam się za jedzenie, bo w brzuchu i skręcało mnie już z głodu, a następnie ruszyliśmy do wieży Gryffindoru.

Fred akurat leżał w swoim łóżku, wpatrując się gdzieś w przestrzeń i lekko podskoczył, kiedy otworzyliśmy drzwi od sypialni.

— Jeju... — skrzywiłam się przez zapach alkoholu unoszący się w sypialni. — Trzeba tu przewietrzyć.

Podeszłam do okna, które natychmiast uchyliłam, pozwalając mroźnemu powietrzu wkraść się do pokoju.

— Powiedz mi najpierw... serio całowałeś się z Alicją? — zapytał George Freda, nawet nie próbując ukrywać, jak bardzo go to bawiło.

— Nie pamiętam... no, kogoś kojarzę jakby... to była Alicja?

— Tak. Myślała, że jesteś George'em. Merlinie, ale ty się schlałeś... — mruknęłam, kręcąc karcąco głową i usiadłam obok Freda na jego łóżku. — No to mów, co się stało. Chcemy ci pomóc.

Chłopak ułożył się w pozycji siedzącej i zerknął na mnie z politowaniem.

— Jak macie zamiar to zrobić? — wymamrotał.

— Jeszcze nie wiem, ale na pewno cię z tym nie zostawimy — odparłam, spoglądając na George'a, szukając w nim poparcia. Chłopak stojący przed nami pokiwał twierdząco głową, więc z powrotem spojrzałam na jego starszego o kilkanaście minut bliźniaka. — Widzisz?

Fred posłał nam sceptyczne spojrzenie i poprawił poduszkę za swoimi plecami.

— No chodź, przytul się i wszystko mi mów — zażartowałam, aby go trochę rozchmurzyć. — Nie daj się prosić. Wiem, że chcesz! — Rozłożyłam ręce i zaczęłam go do siebie ciągnąć.

— Camille, czy ja wspomniałem, jak bardzo cię nie lubię? — mruknął Fred, kiedy trzymałam go za głowę i mocno przyciskałam do swojego lewego policzka.

— Biedny... majaczy! — zawołałam, udając panikę.

— Dobra, już mówię! — powiedział Fred, widocznie rozbawiony moim błaznowaniem i wyrwał się z mojego chwytu. — Aż mi się przypomniało, jak założyłaś mi Nelsona. Z kim ja się zadaje... no w każdym razie wczoraj z Emily... Ktoś mnie wyprzedził.

— Co? — George krzyżując ręce na piersi, zmarszczył brwi. — Kto taki?

— Roger Davies.

— A to jeden... — oburzyłam się, klnąc w głowie i zaczęłam rozmyślać, co ja mogę w tej sytuacji zrobić.

— Mówi się trudno — stwierdził Fred, po czym wygramolił się z łóżka. Jak gdyby nigdy nic. — Nie będę przecież tego przeżywał. Ja tam czuje się już znakomicie. — Uśmiechnął się do nas i gdybym go nie znała, mogłabym uznać, że naprawdę jest szczęśliwy i wcale go to nie ruszyło. Ja jednak wiedziałam, że próbuje przekonać sam siebie na siłę.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now