Rozdział 24 - Mistrzostwa Świata w Quidditchu

10.7K 557 808
                                    

— Wstawać! Zaraz idziecie! — zabrzmiał głos pani Weasley i głośne pukanie do drzwi, więc leniwie otworzyłam oczy. W pokoju było nadal ciemno, a chłopcy powoli zaczęli wstawać.

— Co, już czas? — rozległ się zaspany głos Freda.

— Jeszcze pięć minut — mruknął George, leżący obok mnie, po czym przykrył się bardziej kołdrą.

Oczy same mi się zamykały, ale starałam się nie zasnąć. Podniosłam się do pozycji siedzącej i ujrzałam trzy rozczochrane czupryny.

— Camille? Co ty tu ro-ooo-obisz? — Ronowi nie udało się stłumić ziewnięcia.

— To, co ty — powiedziałam ledwo przytomnie. — Budzę się.

— Ale u mnie w pokoju?

— No tak wyszło — wzruszyłam ramionami i wstałam z łóżka. — Idę się przebrać.

Wyszłam na klatkę schodową i zeszłam na pierwsze piętro do pokoju Ginny. Dziewczyny nadal smacznie spały, więc nie chcąc odbierać im tej cudownej chwili, wyjęłam pierwsze lepsze spodnie z kufra, luźną koszulkę i bluzę, po czym się przebrałam, a następnie włożyłam trampki i na "sekundkę" zamknęłam oczy, gdy położyłam na łóżku.

— Dziewczynki! — obudził mnie krzyk pani Weasley. Podskoczyłam na łóżku i ujrzałam mamę Weasleyów stojącą w drzwiach. Za oknem robiło się nieco jaśniej, więc musiałam przymknąć oczy na trochę dłużej niż sekundkę.

— Wszyscy już wstali tylko nie wy — oznajmiła. — No już pośpieszcie się.

— Dobra mamo, już idziemy — powiedziała rudowłosa, gramoląc się z łóżka.

Poczekałam, aż dziewczyny też się ubiorą i razem zeszłyśmy na śniadanie. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie owsianki.

— Dlaczego musimy zrywać się tak wcześnie? — jęknęła Ginny i dosiadała się, trąc oczy.

— Mamy kawałek do przejścia — wyjaśnił pan Weasley.

— Idziemy pieszo na mistrzostwa świata? — zdziwił się Harry.

— Nie, nie, to całe mile stąd — odpowiedział Artur, uśmiechając się. — Ale kawałek trzeba przejść.

— George! — krzyknęła ostro pani Weasley i wszyscy podskoczyli.

— Co? — zapytał George niewinnym tonem, który nikogo nie zwiódł.

— Co masz w kieszeni?

— Nic!

— Nie kłam mi w żywe oczy! — Molly wycelowała różdżkę w kieszeń rudzielca i powiedziała:

Accio!

Z kieszeni wyskoczyło kilka gigantojęzycznych toffi. George chciał je złapać, ale nie zdążył i wszystkie wylądowały na wyciągniętej dłoni pani Weasley.

— Miałeś je zniszczyć! — fuknęła ze złością. — Wywrócić mi zaraz kieszenie na lewą stronę, obaj!

Już po chwili mama Weasleyów zaczęła miotać zaklęciem przywołującym w stronę bliźniaków, a cukierki wypadały z najróżniejszych miejsc.

— Wynalezienie ich kosztowało nas kilka miesięcy pracy! — zawołał Fred do matki, kiedy wyrzucała cukierki.

— Świetny sposób na zmarnowanie kilku miesięcy! — ryknęła Molly. — Trudno się dziwić, że zaliczyliście tak mało sumów!

Atmosfera trochę się zagęściła. Po chwili pani Weasley na pożegnanie ucałowała męża, a bliźniacy zarzucili plecaki i wyszli bez słowa. Całą resztą ruszyliśmy w drogę.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now