Rozdział 6 - Wakacje

14.1K 607 1.3K
                                    

— W końcu wstałeś! — zawołałam, widząc Harry'ego, siedzącego na łóżku szpitalnym z włosami sterczącymi we wszystkie strony. Dopiero teraz zorientowałam się, iż siedzi przy nim dyrektor, który spojrzał na mnie przez swoje okulary połówki.

— Och... przepraszamy — powiedziała Hermiona, z którą wybrałam się w odwiedziny do przyjaciela wraz z Ronem.

— Właśnie wychodziłem — rzekł Dumbledore spokojnym głosem, uśmiechając się serdecznie. — Przyjaciele z pewnością nie mogą się doczekać, aby z tobą porozmawiać, Harry.

Dyrektor wyszedł ze skrzydła szpitalnego, a nasz trójka podbiegła do okularnika.

~ * ~

Wieczorem cała szkoła zebrała się na uroczystym zakończeniu roku, na którym co roku ogłaszane były wyniki współzawodnictwa o puchar domów. Wchodząc do wielkiej sali, w oczy od razu rzucił mi się zielono-srebrny wystrój. Spojrzałam w stronę czterech klepsydr na końcu sali. Reprezentowały one domy w Hogwarcie, a każdą wypełniał inny kamień szlachetny, który obrazował sumę punktów, jakie zdobył dany dom podczas roku szkolnego. Klepsydrę Gryffindoru wypełniały rubiny, Slytherinu — szmaragdy, Ravenclawu — szafiry, a Hufflepuffu — diamenty. Ze smutkiem musiałam przyznać, iż dom lwa był na ostatnim miejscu. Miał zdecydowanie najmniej punktów w przeciwieństwie do domu węża, który wygrał. Tłumaczyło to wystrój sali.

Usiadłam z Fredem, George'em i Lee przy stole z resztą Gryfonów, a miejsca naprzeciwko zajęli Harry, Ron i Hermiona. Na widok Harry'ego rozległy się zduszone okrzyki, a niektórzy wstawali, aby go lepiej widzieć. Na szczęście po chwili wstał Dumbledore, a głosy ucichły.

— Minął jeszcze jeden rok! - zaczął dyrektor wesołym głosem. — Jeszcze jeden rok dobiegł końca, ale zanim zatopimy zęby w tych wybornych potrawach, muszę was trochę pomęczyć ględzeniem staruszka. Przejdę do ogłoszenia wyników współzawodnictwa. Oto jak przedstawia się tabela: czwarte miejsce zajmuje Gryffindor, trzysta dwanaście punktów, trzecie Hufflepuff, trzysta pięćdziesiąt dwa punkty, Ravenclaw ma czterysta dwadzieścia sześć punktów, a Slytherin czterysta siedemdziesiąt dwa.

Przez stół Ślizgonów przewiała burza oklasków, wrzasków i głośnego tupania. Fred i George prychnęli pod nosem, a ja zawiesiłam nieobecny wzrok na Draconie, który teraz walił swoim pucharem w stół, rozlewając trochę soku.

Euforia uczniów Slytherinu szybko minęła, gdy Dumbledore ogłosił, iż ma jeszcze kilka punktów do rozdania, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Zaciekawiona utkwiłam spojrzenie w dyrektorze. Jakie było moje zdziwienie, gdy okazało się, że dzięki Ronowi, Harry'emu, Hermionie, Naville'owi i mnie, Gryffindor objął prowadzenie w tabeli punktów, wygrywając tym samym puchar domów.

Gryfoni wrzasnęli z radości, wstając i rzucając tiarami. Fred i George podnieśli mnie na ręce, wykrzykując: "Wygraliśmy".

— A to oznacza, że trzeba będzie trochę zmienić dekoracje! — zawołał Dumbledore, przekrzykując burzę aplauzu, bo teraz również Krukoni i Puchoni czcili wrzaskiem przegraną Ślizgonów. Klasnął w dłonie, a zielono-srebrne draperie zmieniły się na szkarłatno-złote.

Następnego dnia dostaliśmy wyniki egzaminów i tak jak się spodziewałam, poszło mi całkiem nieźle. W każdym razie zdałam.

Wszyscy zaczęli pakować się do wyjazdu, a tuż przed wyruszeniem w stronę stacji w Hogsmeade, każdy uczeń dostał krótką notatkę, przypominającą, że w czasie wakacji nie wolno nam używać czarów.

— Co rok mam nadzieję, że o tym zapomną — stwierdził ponuro Fred, wychodząc z zamku.

—Wiecie... — zaczęłam radosnym głosem. — Macie w domu dwoje dorosłych czarodziejów. Nikt by się nie dowiedział, że to wy czarujecie. Tylko mówię.
Puściłam im oczko, a Fred i George uśmiechnęli się tajemniczo.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now