Byliśmy już po trzecim kuflu piwa, więc humor nam dopisywał. Chłopcy co chwilę żartowali z artykułu Rity, ale po którymś żarcie sama zaczęłam mieć z tego ubaw.
— Camille, przyjdź do mnie razem z Harrym o północy, dobrze? — zapytał Hagrid, który pojawił się jakby znikąd przed naszym stolikiem. Nawet nie zauważyłam, kiedy do nas podszedł.
— Dobrze, ale tylko z Harrym? — zmarszczyłam brwi, dopytując gajowego.
— Chce wam coś pokazać, na pewno wam się spodoba — uśmiechnął się tajemniczo, po czym pożegnał i wyszedł z pubu.
— Z Harrym? — Lee poruszał znacząco brwiami. — Czyżby nasz reprezentant dokonał wyboru?
Jordan miał ze mnie taki ubaw, że łzy napływały mu do oczu. Parsknęłam śmiechem przez jego uwagę.
— Proszę, skończcie już te żarty, bo od tego śmiechu boli mnie brzuch — wydukałam, łapiąc się w pasie.
— Możemy dać ci chwilę spokoju — powiedział George, popijając piwo.
— Zawsze to coś — mruknęłam i wzięłam głęboki oddech, aby opanować atak śmiechu, po czym opróżniłam swój kufel.
— Kobieto, zwolnij, bo nam w alkoholizm popadniesz — rzekł Fred z uśmiechem na ustach.
— Przecież w tym jest znikoma ilość alkoholu — odparłam. — A poza tym, chciałam szybko dokończyć to piwo, abyśmy mogli zająć się naszymi produktami do sklepu.
Chłopcy dopili swoje piwa i zaczęliśmy się zbierać, a gdy ruszyliśmy ku wyjściu, wpadłam na jakiegoś chłopaka.
— Przepraszam, nie patrzyłam, jak idę — rzekłam, nie podnosząc głowy, aby spojrzeć, kto to był.
— Nie szkodzi. Tak w ogóle to cześć, Camille.
Dopiero teraz na niego spojrzałam. Chłopak patrzył na mnie swoimi szarymi oczami, a na twarzy malował się mu uśmiech.
— Och, Cedrik, nie wiedziałam, że to ty! — wymamrotałam i lekko się zarumieniłam. — Jakoś nie zauważyłam, że tu jesteś.
— Miałem do ciebie podejść, ale nie chciałem wam przeszkadzać — odrzekł, opierając się od niechcenia o blat baru.
— Coś ty! Nie przeszkadzałbyś.
— Camille, idziesz? — zapytał George wyraźnie zniecierpliwiony.
— Już idę — odpowiedziałam rudzielcowi, po czym z powrotem spojrzałam na Cedrika. — To do zobaczenia.
— Tak, do zobaczenia — uśmiechnął się na tyle czarująco, że aż trudno mi było oderwać od niego wzrok. Wycofałam się powoli i podeszłam do Weasleyów oraz Jordana.
— Jestem.
— W końcu — burknął George pod nosem i ruszyliśmy w stronę zamku.
Gdy dotarliśmy do wieży Gryffindoru, pożegnaliśmy się z Ronem, po czym w czwórkę weszliśmy do pokoju chłopaków i zaczęliśmy pracę nad naszym nowym produktem.
Wyszłam od nich o wpół do dwunastej i razem z Harrym udaliśmy się pod peleryną-niewidką do Hagrida, ciekawi, co chciał nam pokazać. Błonia były już pogrążone w ciemnościach, więc kierowaliśmy się tylko światłem padającym z okien chatki Rubeusa.
Zapukaliśmy do drzwi, a gajowy wpuścił nas do środka. Sprawiał wrażenie niezwykle czymś podekscytowanego, a w butonierce miał kwiat przypominający przerośniętego karczocha.
— To, co chciałeś nam pokazać? — zapytałam, ściągając z głowy pelerynę-niewidkę.
— Zaraz zobaczycie — odrzekł radośnie. — Chodźcie.
YOU ARE READING
Camille • George Weasley
Fanfiction❝Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale chwilę przed wyznaniem, że ma tutaj wszystko, co kocha, zerknęła na ciebie.❞ Książka jest powiązana z innymi książkami z mojego kanonu. *** Opowiadanie zawiera fragmenty książek. -ˋˏ ༻♡༺ ˎˊ- ༄ ©𝐑𝐨𝐬𝐞𝐦𝐚𝐫𝐲_𝐖𝐞...