Rozdział 42 - Nieproszeni goście

6.6K 480 245
                                    

W ciszy panującej w dormitorium pakowałam swoje rzeczy. Mogłabym przysiąc, że w tym czasie Lavender Brown rzucała ukradkiem podejrzane spojrzenia w moją stronę, lecz żadne słowo nie wyszło z jej ust. Starałam się nie zwracać na to uwagi i kontynuowałam wrzucanie ubrań do kufra, na którym musiałam ostatecznie usiąść, aby móc go zamknąć. Zawsze to, co wcześniej idealnie mieściło się w środku, na koniec roku zdawało się zwiększać swoją objętość dwukrotnie.

Kufer był już zapakowany, Ignis siedziała w klatce na wieku kufra i czekałam z resztą czwartoklasistów w zatłoczonej sali wejściowej na powozy, które miały zawieźć nas na stację w Hogsmeade.

— 'Arry! — usłyszałam za swoimi plecami. To Fleur Delacour podbiegła do Harry'ego stojącego naprzeciwko mnie, aby się pożegnać. — Mam nadziei, że my znowu się spotkami. Ja by chciała mieci tu pracę, poprawici angielski.

— Mówisz już bardzo dobrze — odparł Ron, czerwieniąc się od razu po tych słowach. Widocznie wciąż ciążyła na nim sytuacja sprzed balu, gdy próbował na niego zaprosić Fleur.

Po chwili rzuciła ostanie "Do zobaczenia" i pobiegła z resztą uczniów Beuaxbatons w stronę powozu.

— Ciekaw jestem, jak teraz wrócą ci z Durmstrangu bez Karkarowa — rzekł po chwili Ron. — Myślicie, że wiedzą jak sterować tym statkiem?

Zanim któreś z nas zdążyło odpowiedzieć, zrobił to Krum, który podszedł do naszej trójki.

— On wcale nie sterował. My odwalali całą robotę — rzekł gburowatym głosem. — Mogu ja cię prosić na słowo? — zwrócił się do Hermiony, która od razu się zgodziła i poszła z Wiktorem przez tłum, znikając nam z oczu.

Weasley już nie zwracał uwagi na statek, tylko spędził następne kilka minut na wyciąganiu szyi ponad tłum, aby zobaczyć, dokąd udała się ta dwójka. Pierwszy raz od ostatnich wydarzeń parsknęłam cicho pod nosem, przez jego zachowanie.

Niedaleko nas pod ścianą stali przyjaciele Cedrika, Froy Parker oraz Ian Ward. Jeden z założonymi rękami na piersi, drugi z dłońmi w kieszeniach; żaden się nie odzywał. Podejść do nich? Nie? Za cholerę nie wiedziałam, jak w takiej sytuacji się zachować, więc, zamiast zrobić cokolwiek, stałam jak kołek i pustym wzrokiem patrzyłam na nich, bijąc się z myślami. To ich ostatni rok, więc już ich więcej nie zobaczę. W końcu jeden z nich — niebieskooki blondyn o imieniu Ian — zorientował się, że zawiesiłam na nich swój wzrok i posłał mi blady uśmiech, który natychmiast odwzajemniłam. Niespodziewanie podszedł do mnie wraz z przyjacielem i odeszliśmy od reszty na kilka kroków.

— Jak się trzymacie? — zapytałam, przełamując trochę tę i tak dosyć napiętą sytuację.

— Jakoś — westchnął Ward, na co Parker pokiwałam głową, potwierdzając słowa blondyna. — A ty?

— Tak samo — mruknęłam, po czym zacisnęłam usta w wąską kreskę.
Brunet złapał się za szyję i utkwił we mnie swoje brązowe oczy, wyglądając, jakby dręczyło go kilka pytań, ale nie wiedział, co właściwie powiedzieć.

— Wtedy na boisku — zaczął Froy, który jednak się przełamał — słyszeliśmy, o czym rozmawiałaś z McGonagall. Chciałaś ich stamtąd wyciągnąć...

Poczułam niemiły ucisk w żołądku.

— Miałam złe przeczucie — wymamrotałam, ledwo wyraźnie.

— Doceniamy to — rzekł po chwili, a ja odetchnęłam z ulgą. Myślałam, że zacznie mnie obwiniać, lub wypytywać o wszystko, lecz jednak tego nie zrobił.

— Gdyby cię posłuchali, to może teraz byłby tutaj z nami — powiedział Ian, po czym się nieco spiął. — Szczerze... wolałem ciebie jako jego dziewczynę — dodał z lekkim uśmiechem, starając się rozluźnić atmosferę. — Z tobą można było się chociaż pośmiać, nie to, co z innymi.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now