Rozdział 13 - Draco

9.3K 574 996
                                    

Następnego dnia razem z Hermioną zeszłam na śniadanie i dosiadłyśmy się do Ginny, a już po chwili dołączyli do nas Harry z Ronem. Widząc moją minę, zapytali, czy coś się stało, więc opowiedziałam im, co wczoraj zaszło między mną, a George'em.

— I nie widziałaś się dzisiaj z moim głupim bratem? — zapytała rudowłosa, spoglądając na mnie przez stół.

— Nie — burknęłam i zaczęłam grzebać widelcem w jajecznicy, podpierając się na jednej ręce.

— Nie przejmuj się, pewnie cię przeprosi — rzekła, uśmiechając się pokrzepiająco.

— Wcale się nie przejmuję. Niech sobie robi, co chce, mam to gdzieś — odpowiedziałam beznamiętnie, a reszta spojrzała się po sobie znacząco.

— Chyba jednak tak nie myślisz — powiedział Ron, a ja zmroziłam go wzrokiem, lecz miał rację, tylko nie chciałam się do tego przyznać.

W tej chwili do Wielkiej Sali weszli bliźniacy w towarzystwie Lee Jordana, więc szybko odwróciłam wzrok. Nie mogłam znieść jego widoku.

— Patrzył smutno na ciebie, widać też nie jest w humorze — powiedziała Hermiona, na co ja prychnęłam wściekle.

— Mógł tak nie mówić, sam jest sobie winien — oznajmił Harry, wzruszając ramionami, a ja poczułam falę wdzięczności do bruneta.

— Dobrze powiedziane — zawtórowałam mu.

— Nie mówię, że nie — dodała Granger, po czym napiła się ze swojego pucharu.

— Więc skończmy już ten temat — odparłam. — Co mamy pierwsze?

— Zielarstwo — odpowiedział Ron, spoglądając na plan zajęć.

Posiedzieliśmy jeszcze chwilę, a potem pożegnaliśmy się z Ginny i poszliśmy w stronę cieplarni. Przez cały czas byłam nieobecna i przygnębiona. Dopiero na obronie przed czarną magią trochę się obudziłam, gdyż była to jedna z moich ulubionych lekcji. Dodatkowo siedziałam z Harrym, który cały czas próbował mnie rozweselić.

Po zajęciach poszliśmy na obiad, na którym znów zobaczyłam bliźniaków, co było do przewidzenia, gdyż chodzimy do tej samej szkoły. Mimo to czułam jak podnosi mi się ciśnienie, a mój dobry humor prysł. Szybko zjadłam ciepły posiłek i poszłam do biblioteki. Chciałam zostać sama i oderwać się od wszystkiego. Usiadłam przy stole i wyjęłam rolkę pergaminu, a następnie zaczęłam pisać esej na transmutację.

— O, Camille — usłyszałam głos Malfoya. Podszedł do mnie z uśmiechem na ustach i położył torbę na podłogę przy moim stoliku, po czym dosiadł się naprzeciwko mnie.

— O, moja chodząca udręka — odparłam kąśliwie, patrząc na chłopaka spod byka.

— Milutka jesteś, nie ma co — odparł ironicznie.

— Wybacz — westchnęłam, odkładając pióro na stół. — Nie mam humoru.

— Więc wyżywasz się na wszystkich wokoło — stwierdził Draco. — W pełni zrozumiałe, też tak robię.

Zaczęłam się zastanawiać, czy ja naprawdę jestem taka okropna. Skoro nawet Malfoy tak twierdzi, to chyba powinnam przystopować.

— Tak w ogóle, to co ty tu robisz? Wiesz, że to biblioteka? — zapytałam, mrużąc oczy.

— Wiem co to za miejsce, za kogo ty mnie masz? — zapytał lekko rozbawiony. — Chciałem napisać wypracowanie.

— No wiesz, nigdy wcześniej cię tu nie widziałam — odrzekłam, po czym podparłam głowę na ręce i utkwiłam w nim spojrzenie.

Camille • George WeasleyDove le storie prendono vita. Scoprilo ora