Rozdział 2 - Zajęcia czas zacząć

17.4K 792 874
                                    

Mimo iż obudziłam się dosyć wcześnie, bo już o ósmej, na śniadanie dotarłam pół godziny później. Jak można zgubić drogę do Wielkiej Sali? Widocznie można, jak jest się mną. Miałam sobie za złe, że nie poczekałam aż Hermiona się obudzi, może z nią bym się nie zgubiła.

Na śniadaniu było już sporo osób z różnych domów, wszyscy ubrani w szkolne szaty. Widok tych różnokolorowych krawatów przypomniał mi, abym napisała list do rodziców. Muszę ich uświadomić, że nie trafiłam do Ravenclaw jak oni.

Spojrzałam z dumą na herb z lwem na mojej piersi, po czym z uśmiechem na ustach ruszyłam w stronę wolnych miejsc. Usiadłam przy jednym z czterech długich stołów i zabrałam się za nakładanie jajecznicy na talerz. Sięgnęłam po widelec i gdy już miałam zacząć jeść, mój talerz z jajecznicą przesunął się gwałtownie w lewo i spadł z hukiem na podłogę. Pełno uczniów spojrzało w moją stronę, a ja czułam jak się czerwienie. Zwinnie schyliłam się pod stół, aby posprzątać bałagan. Zgarnęłam chusteczką jajecznicę, a następnie położyłam talerz z powrotem na stole i spojrzałam w prawo, by zobaczyć kto był na tyle głupi aby stawać między mną a moim jedzeniem.

— Zgłupieliście do reszty? — warknęłam w stronę Freda i George'a trzęsących się ze śmiechu z różdżkami w rękach. Chłopcy opanowali się po chwili i przysunęli się bliżej mnie z uśmiechami od ucha do ucha.

— Mówiliśmy, że kawały cię nie ominą — oznajmił bliźniak po mojej prawej stronie. Jego brat usiadł naprzeciwko nas.

— Pamiętam, George — fuknęłam wkurzona, po czym sięgnęłam po drugi talerz i nałożyłam obie tosta z dżemem.

— Jestem Fred — oznajmił chłopak. — George siedzi naprzeciwko.

— Wybaczcie, kiedyś zapamiętam — powiedziałam zmieszana i wzięłam kęsa tosta.

— Czemu nie chwaliłaś się, że jesteś metamorfomagiem? — zapytał George. — Przed chwilą były czerwone. — wyjaśnił natychmiast, wskazując na moje włosy, jakby wiedział, iż chciałam zapytać skąd o tym wie.

— Musiało mi wylecieć z głowy — odparłam, wzruszając ramionami.

— Tak jak droga z Pokoju Wspólnego do Wielkiej Sali? — parsknął Fred, a jego brat bliźniak zachichotał pod nosem. Spojrzałam na nich zszokowana, a na policzki znów wkradł się rumieniec.

— A wy skąd o tym wiecie?! — syknęłam cicho, mając nadzieję, że tylko oni o tym wiedzą. Nie chciałabym być pośmiewiskiem już pierwszego dnia.

— Mamy swoje sposoby — George uśmiechnął się porozumiewawczo do brata, po czym zaczął zajadać się naleśnikiem.

— Założyłem się z George'em o sykla, o której tutaj trafisz — dodał Fred, coraz bardziej rozbawiony. — Niestety przegrałem. Obstawiałem dziewiątą.

— Jesteście okropni — prychnęłam i walnęłam Freda w ramię.

— A George'a to już nie walniesz? — zapytał Fred z pretensją w głosie, masując sobie miejsce na ramieniu, w które dostał moją pięścią.

— O to się nie martw. Też dostanie, ale teraz go nie sięgam — oznajmiłam z wrednym uśmiechem. 

W tym momencie dosiadła się do nas Hermiona, a chwilę później Harry z Ronem. Na wczorajszej uczcie załapałam z chłopakami całkiem niezły kontakt.

— Jeszcze się nie zniechęciłaś do nich? — spytał Ron, wskazując podbródkiem na Freda i George'a. — Czasami potrafią nieźle grać na nerwach, wiem coś o tym.

— Właśnie tego doświadczyłam — odparłam, patrząc na bliźniaków ze zmrużonymi oczami. 

— Malutka — wtrącił George z politowaniem w głosie — to dopiero początek.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now