Rozdział 80 - Lot na testralach

2.9K 175 476
                                    

Wokół Harry'ego zebrało się kilku z egzaminatorów, którzy chcieli go zaprowadzić do skrzydła szpitalnego, lecz brunet był bardzo niechętny, aby się tam znaleźć.

— Nigdzie nie idę... Nie muszę iść do szpitalnego skrzydła... Ja nie chce...

Harry mamrotał, próbując uwolnić się od profesora Tofty, który patrzył na niego z wielką troską, po tym, jak pomógł mu wyjść do Sali Wejściowej. Uczniowie dookoła gapili się na nich. 

Gdy tylko drzwi od sali zamknęły się za nimi i każdy zajął się z powrotem swoimi testami, spojrzałam porozumiewawczo na siedzącą nieopodal Hermionę. Była zmartwiona, ale w porównaniu do zajmującej miejsce za nią Larissie, można było rzec, iż Granger wyglądała na względnie opanowaną.

Kiedy egzamin dobiegł końca, wszyscy ruszyli do wyjścia wprost na zatłoczony korytarz. Wraz z Ronem, Hermioną i Larissą znaleźliśmy się przy schodach, z których zbiegał Potter, rozpychając uczniów z drogi, zupełnie głuchy na ich pełne złości protesty. 

— Harry! — zawołała natychmiast Lupin. Wyglądała na bardzo wystraszoną. — Co się stało? Nic ci nie jest?

— Chodźcie ze mną — odparł szybko Harry. — Muszę wam coś powiedzieć.

Zerknęłam na Rona, który równocześnie ze mną wzruszył ramionami. Wszyscy byliśmy skołowani przez zachowanie okularnika, a ten do tej pory nie powiedział, co się właściwie stało podczas egzaminu.

Harry poprowadził nas przez korytarz pierwszego piętra, zaglądając przez różne drzwi, aż w końcu znalazł pustą klasę. Wskoczył do środka, zamknął drzwi za nami, gdy tylko znaleźliśmy się wewnątrz i oparł się o nie, zwracając się twarzą do nas.

— Voldemort ma Syriusza.

— Co? — Larissa odezwała się jako pierwsza. 

Spojrzała to na niego, to na nas wielkimi oczami, z każdą sekundą wpadając w coraz to większą panikę.

— O czym ty...? — zaczęłam, ale Harry wciął mi się w słowo.

— Widziałem to. Właśnie przed chwilą. Kiedy zasnąłem na egzaminie.

— Ale... ale gdzie? Jak? — spytała Hermiona, której twarz była całkiem biała.

— Nie mam pojęcia jak — odpowiedział Harry — ale za to wiem dokładnie gdzie. Jest komnata w Departamencie Tajemnic, pełna regałów, na których stoją takie małe szklane kule, a oni są końcu rzędu numer dziewięćdziesiąt siedem... On próbuje wykorzystać Syriusza, by zdobyć coś, co stamtąd potrzebuje... Znęca się nad nim... mówi, na koniec go zabije!

Głos Pottera trząsł się, podobnie zresztą, jak i kolana. Przesunął się do biurka i usiadł na nim, próbując się opanować.

— Jak się tam dostaniemy? — zapytał brunet.

Nastąpiła chwila ciszy. Potem odezwał się Ron. 

— Do... dostaniemy?

— No do Departamentu Tajemnic, by uratować Syriusza! — powiedział głośno Harry.

— Ale... Harry... — Głos Rona był bardzo słaby.

— No co? Co? — zniecierpliwił się Harry.

— Jeśli to, co widziałeś, jest prawdą, to dlaczego ja nie miałam wizji? — zapytałam nagle, chcąc jakoś złożyć wszystko, co powiedział w logiczną całość. — Zawsze jak coś się działo... jak ktoś był bliski... — Przełknęłam ślinę na myśl o Cedriku oraz jednym z bliźniaków Weasley wśród gruzów. — ...śmierci, to miałam tego zdarzenia wizję. Czemu teraz nic nie widziałam?

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now