Rozdział 36 - Na lądzie trudno śpiewać nam

7.3K 514 488
                                    

Perspektywa George'a

Siedząc wygodnie na swoim łóżku, podparłem głowę na ramieniu, zawieszając wzrok na niebieskookiej dziewczynie leżącej obok mnie na brzuchu z nogami w górze. Skrobała piórem po pergaminie, rozmawiając z Fredem i Lee o działaniach niepożądanych niektórych wynalazków i razem próbowali to naprawić.

— To nie wypali, mówię wam — rzekł mój brat, przez co uświadomiłem sobie, że od jakiegoś czasu nie wiem, o czym dokładnie jest rozmowa.

— W takim razie ogarniemy coś innego — westchnęła Camille i wykreśliła ostatnie zdanie, jakie zapisała na pergaminie. Zaraz po tym, sięgnęła do sterty innych kartek i wygrzebała jedną z nich. — O, widzę, że dodaliście kilka pomysłów. To jest dobre, panowie! — oznajmiła, przeglądając zapiski dotyczące działu "Cud-miód czarownica".

— A właśnie! Póki pamiętam... — zawołał Fred, po czym otworzył szufladę obok swojego łóżka, z której wyciągnął brązową sakiewkę wypełnioną pieniędzmi. — ...twoja działka, Cam. — Podał jej woreczek. — Masz tam szesnaście galeonów i cztery sykle, o ile się nie mylę.

— Nieźle — oświadczyła. — To prawie dwukrotność mojego wkładu w składniki. Opłacało się zainwestować w wasz biznes — zaśmiała się uroczo. — Będę mogła spłacić dług Hermionie. Ostatnio często za mnie płaciła, bo już wydałam wszystko, co miałam. Zaraz wrócę!

Już po chwili jej rude loki zniknęły za drzwiami dormitorium, a Jordan i mój brat spojrzeli na mnie.

— Chłopie, ale cię trafiło — powiedział Lee, a Fred pokiwał głową na potwierdzenie jego słów.

— Daj spokój — odparłem, zakładając ręce za głowę i układając się wygodniej na łóżku.

— Serio, George. Gapisz się na nią maślanymi oczami i nic nie mówisz — dodał mój bliźniak.

Zacisnąłem usta w wąską kreskę i postanowiłem zostawić to bez komentarza. 

— Według mnie nigdy wam nie wyjdzie — stwierdził Jordan, przeglądając jakiś mugolski magazyn. — Tobie i Camille.

— Niby dlaczego? — prychnąłem kpiąco, zerkając na przyjaciela.

— Zbyt długo zwlekałeś i teraz utknąłeś w strefie przyjaźni — wyjaśnił, nie odrywając wzroku z gazety.

— Nie utknąłem w niej.

— Stary, jesteś królem tej strefy! — zawołał Lee, odkładając magazyn na szafkę nocną.

— Nie chcę się śpieszyć, kładę fundamenty tego związku i codziennie zbliżam się o krok do...

— Kapłaństwa? — zarechotał Jordan, a Fred parsknął cicho śmiechem, który natychmiast przemienił w udawany kaszel.

— Zabawne — odparłem głosem przesiąkniętym ironią.

Zaczęli wkurzać mnie tym, że wpychają się w nie swoje sprawy i prawią mi morały. Przekręciłem się gwałtownie na miejscu, spoglądając na nich spod byka.

— Lee ma trochę racji — rzekł mój brat. — Jeżeli wkrótce czegoś nie zrobisz, utkniesz w tej strefie na zawsze i będziesz ją pocieszać po kolejnych "Cedrikach", a na koniec może zostaniesz ojcem chrzestnym jej dzieci.

— Czekam na odpowiedni moment. Zresztą... sama ostatnio powiedziała, że ma dość chłopaków na jakiś czas. Nie będę jej do niczego zmuszać. Poza tym już się z nią całowałem, więc nie mówcie mi, że to strefa przyjaźni!

Camille • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz