Rozdział 20 - Pełnia

9.3K 539 474
                                    

Euforia po zdobyciu pucharu trzymała nas jeszcze długo po meczu. Zbliżał się czerwiec, a wraz z nim egzaminy, co tym bardziej dobijało, gdy na dworze zrobiło się ciepło i zamiast leniuchować na błoniach, siedzieliśmy w zamku przy książkach. Percy przygotowywał się do ostatecznych egzaminów przed ukończeniem Hogwartu, czyli "owutemów" (Okropnie Wyczerpujących Testów Magicznych), a nawet Fred i George wzięli się za naukę, gdyż w tym roku czekały ich Standardowe Umiejętności Magiczne, nazywane przez uczniów "sumami". Widok zakuwających bliźniaków był na tyle niecodzienny, że musiałam zrobić im zdjęcia.

— Oprawię to w ramkę i wyślę waszej mamie na święta — powiedziałam, przyglądając się świeżo zrobionej fotografii.

— Teraz ci do śmiechu, ale poczekaj jeszcze dwa lata — rzekł Fred, uśmiechając się konspiracyjnie.

— Ale po co te groźby, Freddie — poklepałam rudzielca czule po głowie.

Nagle do pokoju wbiegła Granger obładowana książkami i różnymi notatkami.

— O, Camille! — zawołała. — Akurat do ciebie szłam. Te kartki na wierzchu są dla ciebie, weź je sobie, bo ja nie mam wolnej ręki.

— Dzięki, Miona! — uśmiechnęłam się do szatynki, po czym przeskoczyłam przez oparcie kanapy i położyłam się na niej wygodnie, a następnie zaczęłam się uczyć do wieczora.

~ * ~

Wylegiwałam się na kanapie w prawie pustym pokoju wspólnym, kręcąc różdżką między palcami. Na moim brzuchu leżały notatki od Hermiony z historii magii, na której zwykle spałam, lub odpływałam gdzieś myślami, dlatego nie miałam swoich własnych.

Granger siedziała w fotelu obok, przysłonięta tomiszczem o wojnach goblinów; Harry usadowił się na dywanie przy kominku, opierając się o kanapę i studiował daty, a Ron przerzucił nogi przez podłokietnik drugiego fotela i zagapił się gdzieś w przestrzeń, trzymając w ręku te same notatki od Granger.

Expecto patronum — mruknęłam pod nosem, a z mojej różdżki wystrzelił lśniący wilk. Biegał w powietrzu, zostawiając za sobą smugi niebieskiego światła.

— Uau... — wymamrotał Weasley z podziwem, wpatrując się w patronusa.

— Nie powinnaś się czasem uczyć? — zapytała Hermiona, zerkając na mnie oskarżycielskim wzrokiem znad książki.

— To jest tak nudne, że się ciągle rozpraszam — bąknęłam, nie odrywając wzroku od wilka, który teraz przebiegł między Fredem i George'em, którzy od dawna przestali się uczyć i zaczęli grać w szachy.

— W takim razie, jak zamierzasz to zdać?

— Liczę na pytania zamknięte — odparłam, przerywając zaklęcie, przez co wilk rozpłynął się w powietrzu. Szatynka wywróciła oczami przez moją odpowiedź i powróciła do nauki, a z końca salonu Gryfonów usłyszałam zduszony chichot.

Podniosłam się i spojrzałam na roześmianych bliźniaków.

— Co was tak bawi?

— Dużo rzeczy nas bawi — odparł George. — Kawały, nieszczęście naszych wrogów, ty...

— Szczególnie ty — parsknął Fred, a ja uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.

— Ale z was głupki — rzekłam, kręcąc głową, po czym powróciłam do uczenia się na historię magii.

W międzyczasie dowiedzieliśmy się z liściku od Hagrida, że w ostatnim dniu egzaminów ma się odbyć apelacja w sprawie Hardodzioba, ale miał również przyjechać kat. Czuliśmy, że Komisja Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń podjęła już decyzję.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now