Rozdział 45 - Nocny napój

10.4K 602 1.5K
                                    

Jeszcze tego samego dnia mój wujek, kuzyn i Dylan mieli wracać do Stanów, więc po kilkunastu minutach spędzonych w pokoju samej ze swoimi myślami, postanowiłam wyjść, aby się chociaż pożegnać.

— Jest i nasza buntowniczka — zażartował wujek, gdy zobaczył mnie schodzącą po schodach z ustami zaciśniętymi w wąską kreskę. Musiałam przyznać, że zrobiło mi się trochę wstyd przez ten wcześniejszy wybuch.

— Tak... wybacz ten cyrk — mruknęłam, gdy podeszłam do brata mojego ojca. — Nie chciałam zabrzmieć, jakbym nie chciała z wami zamieszkać, bo to nie o to chodziło, tylko...

— Nie musisz mi tłumaczyć, Cam, ja cię rozumiem — przerwał mi Steve trochę rozbawiony przez mój nagły słowotok. — Myśleliśmy, że John ci o wszystkim powiedział wcześniej i jest ustalone, że wracasz z nami. On zawsze był momentami niedomyślny — dodał szeptem, aby mój tata stojący niedaleko nas go nie usłyszał.

— Sam byłeś niedomyślny — burknął John, zerkając na swojego brata z lekkim uśmiechem. — Dobra, ruszajcie się, bo muszę jeszcze iść do pracy na dodatkową zmianę, a miałem odwieźć was na lotnisko, jak już się uporamy z mamą.

— No, Mille — westchnął mój o rok starszy kuzyn Ben, gdy do mnie podszedł. — Nie było nam dane za dużo pogadać tym razem, ale przynajmniej poznałem tych "twoich ulubionych bliźniaków" — dodał, cytując podpis z listu od Freda i George'a, który kiedyś bezczelnie przeczytał, gdy został w wakacje w Dolinie Godryka. Oblałam się rumieńcem i nie omieszkałam walnąć go za to w ramię, aby się uciszył.

— Na razie, Ben, ty wredny trollu — oznajmiłam, przytulając kuzyna na pożegnanie.

— Bywaj, Gnomie — parsknął śmiechem, po czym zniknął za drzwiami wejściowymi.

Spojrzałam w stronę jadalni i zobaczyłam odwróconych tyłem do drzwi bliźniaków, którzy żywo o czymś dyskutowali. Dopiero gdy ujrzałam ponaglający wzrok mojego ojca, wywróciłam oczami i podeszłam do Dylana, który zarzucał plecak.

— No to fajnie było cię zoba...

— Podobasz mi się, Camille — przerwał mi, a ja spojrzałam się na niego jak na szaleńca. — Wiem, że nie powinienem z tym teraz wyjeżdżać, tym bardziej że śpieszę się do wyjścia — wskazał za siebie na drzwi, za którymi właśnie zniknął również mój ojciec — ale chciałem, żebyś wiedziała. Za rok kończę szkołę, więc mógłbym się tutaj przeprowadzić, jeżeli byś chciała...

— Ja już kogoś mam! — powiedziałam nieco zbyt głośno, niż planowałam. To wyszło samo z siebie, nie chciałam go zranić, jestem naprawdę cienka, jeżeli chodzi o rozmowy na temat uczuć i związków, więc kłamstwo o tym, że już mam chłopaka, wydało mi się w tej sytuacji najbardziej odpowiednie.

— Masz kogoś? — powtórzył nieco skonfundowany, a ja pokiwałam potwierdzająco głową. — Och, myślałem... w takim razie... eee... może zapomnij, o tym, co powiedziałem i ten... to do zobaczenia — mruknął i szybko przytulił mnie na pożegnanie, a następnie wystrzelił z domu.

Czułam się strasznie, że go okłamałam. Nawet przeszło mi przez myśl, aby jeszcze wybiec z domu i wyjaśnić jak normalny człowiek, że po prostu nie chcę pakować się w związek, gdy nagle moje przemyślenia przerwał cichy chichot dochodzący ze strony jadalni.

— Sztukę spławiania chłopaków chyba odziedziczyłaś po mamie — zarechotał Syriusz, opierający się o framugę tuż obok Freda i George'a, którzy właśnie wyszli z pomieszczenia.

— Już nie przesadzaj, Black! — usłyszałam głos mojej matki, dochodzący z kuchni.

Mężczyzna udał się do salonu razem z Lupinem i Arturem, a Ginny i Hermiona wyminęły bliźniaków, chichocząc pod nosami i udały się na piętro.

Camille • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz