Rozdział 51 - Obrona Przed Czarną Magią

6.5K 401 498
                                    

Zaczęliśmy zajęcia od Historii Magii, na której zamiast wsłuchiwać się uważnie w monotonny głos profesora Binnsa o wojnie olbrzymów — niczym Hermiona, która co jakiś czas obrzucała mnie oraz Harry'ego i Rona pogardliwym spojrzeniem, ponieważ nie uważaliśmy na zajęciach — wolałam rysować jakieś bazgroły po pergaminie.

Bardziej aktywna byłam na eliksirach u Snape'a, za którymi szczerze się stęskniłam. Pomijając fakt, iż sam nauczyciel nie był wyjątkowo miły dla mojego domu i jego uczniów, kochałam ten przedmiot całym sercem. Godziny nigdy mi się nie dłużyły, a nawet wydawało mi się od czasu do czasu, że zajęcia minęły zbyt szybko.

— Zanim zaczniemy dzisiejszą lekcję — powiedział Snape sunąc do swego biurka i rozglądając się po wszystkich — myślę, że odpowiednie będzie przypomnieć wam o nadchodzących w czerwcu sumach. Mimo iż niektórzy w tej klasie są niewątpliwie idiotami, oczekuję osiągnięcia przynajmniej dostatecznego, bo w przeciwnym razie doświadczycie... mojego niezadowolenia.

Jego wzrok zatrzymał się na Neville'u, który widząc to, przełknął ślinę.

— Po tym roku, oczywiście, wielu z was zakończy naukę ze mną — ciągnął dalej Snape. — Biorę tylko samych najlepszych do mojej owutemowej klasy Eliksirów, co oznacza, że z niektórymi z pewnością powiemy sobie do widzenia.

Jego oczy spoczęły na siedzącym obok mnie Harrym, a jego wargi skrzywiły się szyderczo.

— Ale mamy przed sobą jeszcze jeden rok, zanim nadejdzie ten szczęśliwy moment rozstania — powiedział miękko profesor — tak więc bez względu na to, czy zamierzacie brać się za owutemy, czy nie, radzę wszystkim skoncentrować swoje wysiłki na utrzymaniu wysokiego poziomu zaliczeń, jaki zwykłem oczekiwać od moich uczniów podczas sumów. Dzisiaj będziemy warzyć eliksir, który często pojawia się na sumach, a mianowicie, Wywar Spokoju. Jest to eliksir uspokajający niepokoje i łagodzący wzburzenie. Ostrzegam was... jeśli przesadzicie ze składnikami, spowodujecie u pijącego ciężki, czasem nieodwracalny sen, więc musicie bardzo uważać, na to, co robicie. Składniki i sposób przyrządzania są na tablicy... — Snape machnął różdżką, a słowa zaczęły się na niej pojawiać — ...a wszystko, czego potrzebujecie, jest w schowku. Macie półtorej godziny... czas start.

— Zakładam, że pójdzie ci doskonale — mruknął Harry, zerkając w moją stronę.

— To się okaże — odparłam z uśmiechem, zacierając ręce, a następnie ruszyłam po potrzebne składniki.

Musiały być one dodane do kociołka w precyzyjnie określonej kolejności i ilościach. Miksturę trzeba było mieszać bardzo dokładnie odpowiednią ilość razy, najpierw w kierunku ruchu wskazówek zegara, a następnie w przeciwnym. Temperatura płomieni, w których była podgrzewana, musiała być obniżona dokładnie do prawidłowego poziomu na określoną liczbę minut przed dodaniem końcowego składnika.

— Z waszych eliksirów powinna się unosić teraz lekka srebrna mgiełka — zawołał Snape na dziesięć minut przed końcem.

Nie była to stricte srebrna mgiełka, lecz mogłam czuć się dumna z mojego wywaru. Co innego siedzący obok mnie Potter, którego mgiełka bardziej wchodziła w odcienie ciemnej szarości.

— Chyba zapomniałeś dodać dwóch...

— Cisza, Rainwood, chyba że mam obniżyć ci ocenę za podpowiadanie — wycedził Snape, który niespodziewanie znalazł się przy naszym stoliku.

Uniosłam ręce w geście obrony i zamilkłam. Już jeden szlaban zarobiłam tego dnia, nie widziało mi się przychodzić na kolejny.

Okazało się, iż Harry pomylił się w jednym punkcie instrukcji i z tego powodu nauczyciel usunął całą zawartość jego kociołka, a reszcie polecił zostawić ich eliksiry do oceny. Na koniec jako pracę domową kazał nam napisać wypracowanie o zastosowaniach kamienia księżycowego.

Camille • George WeasleyWhere stories live. Discover now