22. Gdybym wcześniej wiedziała

851 43 4
                                    

Kolejny miesiąc był dla mnie nie lada wyzwaniem. Nie wiedziałam, że mój szef miał tyle papierkowej roboty. Nie miałam czasu praktycznie na nic, utrzymanie porządku w lokalu, płacenie pracownikowi, nawet zamawianie towaru sprawiało mi trudność. Szefunio zapewnił mnie jednak, że w końcu nie będę miała z niczym problemu i każda rzecz będzie mi przychodziła łatwo. Nie ufałam swojemu pracownikowi, dlatego musiałam sama otwierać i zamykać lokal, aby on czegoś nie narobił. Jedynie co dobrze mu wychodziło to podrywanie panienek. Dostawałam nerwicy, ale nie chciałam się na niego wydzierać ani nic w tym stylu, bo nie miałam zamiaru tłuc się znów po sądach. Kupiłam sobie worek treningowy i całą złość wyładowywałam na nim. 

— Tak nie może być. — powiedziałam do Ericka. — To jest kawiarnia, a nie szybie randki. Ogarnij się, bo w końcu Cię zwolnię. — uniósł brew. Mówiłam spokojnie, nie podniosłam ani razu głosu, ani nie zacisnęłam pięści. — Jeśli nie zobaczę zmiany do końca tygodnia, dostaniesz wypowiedzenie. — chłopak zaczął się rzucać, że nie mogłam tego zrobić, bo prawowitym szefem był Andrew. — Rozmawiałam z nim o tym, dał mi wolną rękę. Jeśli nie wierzysz, zadzwoń do niego. 

— Panienka White? — odwróciłam się, do lokalu wszedł były szef moich rodziców. — Co tu robisz? — podszedł do mnie i lekko mnie przytulił. Relacja moich rodziców i ich szefa była zawsze koleżeńska. Czasami pozwalał im zabierać mnie na komisariat, abym mogła przyglądać się ich pracy albo innych. 

— Pracuje. — uśmiechnęłam się lekko. — Może Pan usiądzie, zaraz przyniosę kawę i ciasto. — ten człowiek zawsze pił i jadł to samo. Kilka minut później dosiadłam się do niego. — Przerwa w pracy? — dopytałam. 

— Czasami trzeba odetchnąć. — westchnął. — Od jak dawna pracujesz w kawiarni? — odpowiedziałam mu zgodnie z prawdą. — Zawsze myślałem, że będziesz pracować u nas. Od kiedy Twoja mama zaczęła Cię zabierać do pracy, powtarzałaś, że chciałabyś też robić tak ważne rzeczy. Przed ich śmiercią mówiłaś, że chcesz uczyć się na technika kryminalistycznego. 

— Cały czas chce. — powiedziałam szczerze. — Tylko problem jest w tym, że nie stać mnie, aby pójść na studia. — zapytał o pieniądze rodziców. — Nie wydaje ich. Są na czarną godzinę, gdy przez ten rok mieszkałam na Brooklynie, dobrze mi się wiodło, bo dzieliłam mieszkanie z Ethanem. Teraz przeniosłam się tutaj i muszę się pilnować. 

— Mogłaś się do mnie odezwać. Pomógłbym Ci, miałabyś najwyższe stypendium i zero problemów. — zaczęłam mu tłumaczyć, że nawet gdybym studiowała w weekendy, a resztę tygodnia przeznaczyła na pracę, to i tak nie zdałabym żadnych testów. Ten kierunek nie należy do łatwych. Trzeba się całkowicie temu poświęcić. — Nie musiałabyś pracować tutaj ani martwić się kasą. Twoi rodzice ustawili Ci wszystko u nas na komisariacie. Mogłabyś zacząć staż i jednocześnie studiować. Byłem pewny, że Cię o tym poinformowali. — zaprzeczyłam. — Zastanów się nad tym i do mnie zadzwoń albo wpadnij nas odwiedzić. — uśmiechnęłam się lekko. — Muszę już uciekać, trzymaj się. — wyszedł z lokalu. 

*******

Był już wieczór. Niedługo miałam zamykać kawiarnie, cały czas myślałam o tym, co powiedział Sean. Ericka wypuściłam szybciej, bo nie mogłam go już oglądać. Nie było tłoku, więc mogłam zająć się swoimi sprawami. Jednak w pewnym momencie do lokalu wszedł Jordan. Zdziwił się, widząc mnie za ladą. Psychicznie przygotowałam się na jakąś awanturę, ale on uśmiechnął się do mnie i usiadł przy jednym ze stolików. Wziął menu do rąk i chwilę je przeglądał. 

— Poproszę sok pomarańczowy. — kiwnęłam głową i kilkanaście sekund później mu podałam szklankę z napojem. — O której zamykacie? — podniosłam głowę i spojrzałam na zegarek. 

— Za pół godziny. — bez słowa wrócił do stolika. Chwilę później do kawiarni weszła kobieta, która na oko miała pięćdziesiąt lat. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła obok Jordana. On kątem oka spojrzał na mnie, a po kilku sekundach kobieta podeszła do mnie. — Co Pani podać? — uśmiechnęłam się lekko. 

— Americano. — zapytałam, czy białe, czy czarne. — Daj kochaniutka białe, nie próbowałam jeszcze. — kiwnęłam głową i powiedziałam, że zaraz przyniosę. Kątem oka spojrzałam na czarnowłosego, cały czas się uśmiechał. — Proszę. — postawiłam na stoliku filiżankę. 

— Izzy. — odwróciłam się, za mną stał Jack. — Dzień dobry Pani. — kobieta uśmiechnęła się do chłopaka. — Musimy pogadać. — wziął mnie za rękę i zaciągnął na drugi koniec pomieszczenia.— To jego mama. — powiedział. —  Chyba Cię polubiła, bo ciągle patrzy się w naszą stronę i uśmiecha. 

#######

Andrew - szef Izzy

IZZY WHITEWhere stories live. Discover now