15. Rozmowa z prawnikiem

941 49 4
                                    

Rano obudził mnie Ethan, mówiąc, żebym się zbierała do pracy. W końcu mogłam wrócić do normalności i przestać na chwilę myśleć o sądzie i o Jordanie. W ciągu kilku dni zdążono mnie powiadomić o rozprawie sądowej, która miała odbyć się na początku następnego miesiąca. W duchu cieszyłam się, że rodzice tej perfidnej jędzy nie są ani adwokatami, ani prokuratorami, a tym bardziej sędziami. Wtedy nawet najlepszy adwokat, by mnie nie uratował. Jeśli chodzi o chłopaka, to od feralnego dnia się do mnie nie odezwał. Nie wiedziałam, czy miałam się tym martwić, czy wręcz przeciwnie.

― Jeśli wsadzą Cię do pudła, mogę sobie wziąć jakąś inną laskę do mieszkania? I zamieszkać w Twojej sypialni? ― prychnęłam śmiechem, nie zgodziłam się. Wierzyłam w to, że jednak mnie zamkną. — Szkoda. — zaczął się śmiać. — Zawiozę Cię do pracy, zbieraj się, śniadanie na stole. 

Wstałam i pierwsze co poszłam do łazienki. Tam wykonałam rutynowe czynności, po czym wróciłam do pokoju. Ubrałam się w beżowe bojówki i czarny krótki top. Szybko się pomalowałam i związałam włosy w niską kitkę, po czym opuściłam swój pokój. Zjadłam śniadanie w towarzystwie przyjaciela. Gdy już mieliśmy wychodzić, zarzuciłam na sobie kurtkę i wzięłam telefon. Na miejscu byliśmy pod kilkunastu minutach, Standardowo przywitałam się z szefem i klientami, po czym wzięłam się do roboty. Po kilku godzinach do lokalu wszedł James, mówiąc, że po pracy pojedziemy na spotkanie z adwokatem. Bałam się tego spotkania, bo co, jak on będzie mnie obwiniał? Każdy człowiek ma taką sytuację, że nie wytrzymuje i wybucha, a przy tym robi głupie rzeczy. Niektórzy tylko rzucają przekleństwami wokół, inni mordują daną osobę, a taka ja wykorzystałam trening do wyrównania rachunków.

Gdyby sąd zapytał mnie, czy żałuję, że ją pobiłam, to odpowiedziałabym, że nie. Niby czego mam żałować? Tego, że ta laska nawet nie potrafi trzymać gardy ani normalnie kogoś uderzyć, tylko rzuca się z tymi sztucznymi paznokciami? Jasne. Kiedy tylko moja miana się skończyła, wybiegłam z lokalu i poszłam w stronę parkingu, na którym czekał na mnie James. Do kancelarii musieliśmy jechać aż na Manhattan. Nie odzywałam się do momentu, aż nie weszliśmy do biura prawnika. 

— Postaram się zrobić co w mojej mocy, aby Panienkę nie skazano. — powiedział na dzień dobry. — Jednakże muszę mieć pewność, że nie groziłaś tej dziewczynie. — podrapałam się w kark. 

— Raz coś wypaliłam. — przyznałam. — Powiedziałam, że nie przeżyje tego treningu. — mężczyzna spojrzał na mnie jednoznacznie. — Nie miałam zamiaru jej zabić, ale byłam wściekła. Nie zamierzałam się do niej na tym treningu zbliżać, ale mnie prowokowała. Podczas sparingu nie trzymała gardy i nawet nie próbowała się bronić. Na tych nagraniach pewnie to widać. — pokiwał głową. 

Mężczyzna przez prawie dwie godziny tłumaczył mi, czego powinnam unikać w ciągu tych dwóch tygodni, które pozostały do rozprawy. Mecenas twierdził, że mieliśmy ogromną szansę wygrać, jednakże ostrzegał mnie, abym nie dała się tam prowokować. Z tego, co też się dowiedział, to wszystkie dziewczyny z grupy zadeklarowały się, głosować na moją niekorzyść, oprócz tego, jedna trzecia chłopaków. Chciałam poznać te nazwiska, by móc wiedzieć, czy Jordan zmienił zdanie, ale nie mógł tego ujawnić. 

— A co z sędzią? — zapytał mój brat. Adwokat powiedział, że sędzia nie przyjmie żadnych łapówek ani nie będzie patrzył na to, kim są rodzice Poppy oraz moi byli. Jeszcze dodał, że tą sprawą zajmował się John Smith, przyjaciel mojego ojca. — Jeśli to już wszystko, to my już pójdziemy. — powiedział James. Pożegnaliśmy się z mężczyzną i wyszliśmy z kancelarii. 

#####


IZZY WHITEWhere stories live. Discover now