20. "Zależy mi"

895 47 3
                                    

Byłam wściekła! Przez te dwa tygodnie nie mogłam wychodzić z domu, nudziłam się całymi dniami i nocami. Mało spałam, ale za to, dużo żarłam. Ethan nabijał się ze mnie, że jak w końcu wyjdę do ludzi, będę małą kulką. Mój szef na szczęście zrozumiał tę sytuację i pozwolił mi się wstrzymać z moją decyzją. Rozmawiałam o tym z Jamesem, twierdził, że powinnam wrócić na stare śmieci i zacząć żyć od nowa. Dla mnie to było mało realne, bo Jordan i tak by mnie nachodził. Kilka razy był u mnie, ale Ethan nie wpuszczał go do mojego pokoju. Nigdy nie słyszałam, o czym rozmawiali, Ethan nie chciał mi o niczym powiedzieć. 

― Do jutra musisz podjąć decyzję. ― powiedział mój przyjaciel. Tylko westchnęłam, nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Z jednej strony chciałam wrócić, ale z drugiej nie chciałam zostawiać Ethana samego. Nie taką mieliśmy umowę, mieliśmy mieszkać razem do momentu, kiedy któreś z nas nie znajdzie sobie kogoś. — Widzę, że chcesz tam wrócić. — objął mnie ramieniem. — Nie musisz się o mnie martwić. Poradzę sobie, może Lily będzie chciała ze mną pomieszkać. — uniosłam brew. — Twój pokój może być zamknięty. — zgodziłam się, lubiłam Lily i miałam pewność, że ona nie wciągnie go w jakiś nałóg. — Będę miał chociaż pretekst, aby sprawdzać mamę. — uniosłam jeden kącik ust. 

— Chcesz się mnie pozbyć. — powiedziałam pewnie. — Ty gnojku. — uderzyłam go lekko w głowę. — Zrobię Ci na złość i zostanę. — pokręcił głową z niedowierzaniem. — Żartuje przecież. Nie wiem, co robić. Jak się tutaj wprowadzaliśmy, to mówiłam, że nigdy nie wrócę tam na stałe. Na Brooklynie mieliśmy zacząć nowe życie.

— Nikt nie powiedział, że na stałe.— mruknął. — Nie będziesz chyba całe życie pracować w tej samej pracy? — wzruszyłam ramionami. — Chyba że liczysz na to, że po śmierci swojego szefa będziesz właścicielką. — tym razem ja pokręciłam głową.  — Dobrze się zastanów nad tym. Pamiętaj, że Manhattan nie jest sam w sobie zły, tylko wcześniej natrafiłaś na takich ludzi. 

*******

Przez całą noc nie mogłam spać. Myślałam o tej decyzji, ale na próżno. Nic nie wymyśliła. Ciężko było mi zostawić Ethana, ale miał rację. Nie mogłam mieszkać z nim przez całe życie, Manhattan to tylko obszar Nowego Yorku, który nic mi nie zrobił. Musiałam tylko dobrać odpowiednich przyjaciół. Rano, gdy zwlekłam się z łóżka, poszłam pod prysznic. Do pokoju weszłam w samej bieliźnie, na moim łóżku siedział Jordan, który wlepiał we mnie gały. Kazałam mu wyjść, ale on ani drgnął. 

— Napastujesz mnie. — powiedziałam, podchodząc do szafy. — Domyślam się, że Ethana nie ma i sam wszedłeś? — odwróciłam się, on tylko kiwnął głową. — Powinnam zadzwonić na policję, to przechodzi ludzkie pojęcie. — prychnęłam, po czym wyciągnęłam jasne jeansy i cieniutki, czarny sweterek. — Jak wrócę, wyjaśnimy sobie pewne sprawy. — w łazience ubrałam się i umyłam zęby. — Po pierwsze, mam dość tego, że mnie nachodzisz. Po drugie, nie wiem, w co ty grasz, ale nie podoba mi się to. Po trzecie, po tym, co zrobiłeś w moim domu, a potem w sądzie, całkowicie Cię skreśliło. — wstał i podszedł do mnie. 

— Przepraszam Ave. — szepnął. — Zachowuje się, jak skończony dupek. — przyznał. — Podobasz mi się, gdyby tak nie było, dawno dałbym Ci spokój. Nie powinienem zeznawać przeciwko Tobie ani robić tego, co usiłowałem zrobić, jak byłaś chora. Przepraszam. — uniosłam brew. Chłopak, jak zwykle miał zaciśnięta szczękę. — Chciałbym zacząć naszą znajomość od nowa. Pokaże Ci, jaki naprawdę jestem. Zależy mi.

— Już mi pokazałeś. — mruknęłam beznamiętnie. — Jeśli Ci zależy, to wyjdziesz z tego domu i zostawisz mnie w spokoju. Udajemy, że nigdy nie mieliśmy ze sobą styczności i żyjemy swoim życiem. — westchnął, po czym mnie ominął i wyszedł. Chwilę później usłyszałam trzask drzwi wejściowych. Miałam nadzieję, że nie będę musiała więcej się z nim użerać. 

#####

IZZY WHITEWhere stories live. Discover now