9. Socjopatka

1.1K 57 6
                                    

Weszłam do gabinetu brata i usiadłam na fotelu. James zamknął drzwi, podszedł do mnie, po czym się roześmiał. Poprosiłam go o apteczkę, bo musiałam odkazić sobie rany od pazurów Poppy. On powiedział, że sam to zrobi, bo widział, że wciąż byłam bardzo nabuzowana. Na jego miejscu zdziwiłabym się, gdybym była oazą spokoju. Wtedy byłoby można, z czystym sumieniem, powiedzieć, że byłam socjopatką. Może miałam małą satysfakcję z tego, że ją pobiłam, ale zaczęła temat, którego nie powinna. Dobrze wiedziała, że byłam z moimi rodzicami bardzo zżyta i ich śmierć bardzo się na mnie odbiła. Nie rozumiałam, co chciała tym osiągnąć, pokazać, że jest lepsza? A może lubiła dostawać po mordzie, taki fetysz? 

— Chłopaki zaczną się Ciebie bać. — mruknął James. Popatrzyłam na niego wymownie. — Ja chyba też. — zaśmiał się nerwowo. — Odwiozę Cię do pracy i tam podpiszemy umowę, dobra? — zgodziłam się, po czym poprosiłam brata, aby wyszedł, bo chciałam się przebrać. Kiedy wyszłam z pomieszczenia, James poprosił, abym poczekała na zewnątrz. Wyszłam z budynku z nadzieją, że nikt, zwłaszcza Jordan, do mnie nie podejdzie. Myliłam się, czarnowłosy szedł w moim kierunku, ale wyprzedził go Jacob, który mnie przytulił. 

— Widziałem, co się działo. — mruknął. — Wszystko w porządku? — kiwnęłam głową. — Ta laska musiała Ci nieźle podpaść. Nigdy nie przypuszczałem, że możesz być taka  agresywna. — zarechotał. — Co James na to powiedział? 

— Słabo mnie znasz. — mruknęłam obojętnie. — Nic nie powiedział. — nawiązałam do jego pytania. — Odpłaciłam się jej i tyle. — westchnęłam. — James twierdzi, że reszta będzie się mnie bała. — spojrzałam w kierunku grupki chłopaków, gdzie również stał Jordan, Ian i Jack. — Może będę miała spokój. — uniósł brew, ale kiedy miałam powiedzieć chłopakowi, o co chodziło, mój brat wyszedł i kazał mi pakować się do auta.  — Trzymaj się Jacob! — pomachałam mu. 

W pracy byłam dwie minuty spóźniona, szef, widząc, jak wyglądałam, nawet nie zapytał. Kazał mi zamknąć kawiarnię po skończeniu pracy, po czym wyszedł. Usiadłam na swoim krzesełku i zaproponowałam bratu kawę i ciasto. Kiedy podsunęłam mu szarlotkę i latte pod nos, on podał mi papier do podpisania, gdzie miałam umowę na pięćdziesiąt procent sumy, którą zaproponowała uczelnia.  Gdy dokładnie przeczytałam druczek, podpisałam i oddałam mężczyźnie. 

— Tak między nami, to jak wielką satysfakcję masz z obicia jej mordy? — szepnął do mnie. Ja się tylko zaśmiałam, co podpowiedziało mu, że ogromną. Prawda była taka, że gdybym miała okazje zrobić to jeszcze raz, to nie wahałabym się. Może było coś w tym, że miałam nie po kolei w głowie. — Dzięki za kawę i ciasto siostra, muszę już lecieć. — cmoknął mnie w czoło, po czym opuścił kawiarnie. Korzystając z okazji, że chwilowo był tylko jeden klient, zamknęłam oczy i wzięłam kilka głębszych wdechów. Chciałam się tym uspokoić. 

— W porządku? — otworzyłam oczy, przede mną stał Jordan, który miał wymalowany uśmiech na twarzy. Zacisnęłam pięści, ale wysiliłam się na jakiś uśmiech, po czym zapytałam, czy chciał coś zamówić. — Chciałem pogadać. Macie w menu taką opcję? — parsknął śmiechem. Przewróciłam na niego oczami, po czym po raz kolejny powiedziałam, że nie chciałam z nim gadać. — Możesz przestać taka być? — uniosłam brew. — Właśnie taka. — prychnął. — Co Ci niby takiego zrobiłem, co?

— Za mało razy powtarzałam Ci jedno i to samo? Nie jesteśmy znajomymi, nie chcę być Twoją znajomą. Co takiego zrobiłeś? Nękasz mnie. Zajmij się swoim życiem, jasne? — nadymał się, chciał coś jeszcze powiedzieć, ale do kawiarni wpadł Ethan, a za nim Poppy.  — Oho, zaraz się zacznie. — mruknęłam i popatrzyłam na swojego przyjaciela. — Jeśli masz zamiar mi robić jakieś afery, to poczekaj, aż skończę pracę. Już wystarczająco mam zepsuty humor. 

— Przegięłaś teraz, zdajesz sobie z tego sprawę? — wzruszyłam ramionami, nie chciałam z nim dyskutować przy klientach. Powtórzyłam, żeby z tym wszystkim poczekał do końca mojej pracy, on tylko westchnął, po czym wyszedł z lokalu, ciągnąć dziewczynę za sobą. 

— Mogę Ci pomóc. — popatrzyłam w ciemne tęczówki chłopaka. — Wątpię, że Twój przyjaciel będzie umiał Was rozdzielić, jak na treningu trzy osoby próbowały. — wzięłam głęboki wdech, po czym zapytałam o jego cenę. — Umówisz się ze mną. — uniosłam brew. — Chcę pogadać, a nie iść z Tobą do łóżka, to tak wiele? — zgodziłam się, co widocznie ucieszyło chłopaka. 

########



IZZY WHITEWhere stories live. Discover now