13. To groźba?

1K 51 4
                                    

Przez kolejny tydzień nie wychodziłam z pokoju. Musiałam wziąć wolne w pracy i powiadomić Jamesa, że byłam chora. Nie odzywałam się do nikogo, zbywałam wiadomości i zaproszenia Jordana. Nie miałam siły na nic, a nie chciałam zapraszać go do mieszkania, bo Ethan miałby problem. Jeśli o niego chodzi, to wciąż się do mnie nie odzywał. Może to egoistyczne z mojej strony, ale czekałam tylko na moment, aż Poppy kopnie go w dupę i ten z podkulonym ogonem do mnie przyjdzie. Tego dnia musiałam podnieść tyłek z łóżka i pójść na trening, ale nie zamierzałam ćwiczyć. Miałam siedzieć w biurze i wypełniać jakieś papiery. Mój brat obiecał mi, że nie zabraknie mi chusteczek ani ciepłych koców, a nawet zobowiązał się, że pod ręką będę miała gorącą czekoladę. 

― Ave! ― odwróciłam się, przede mną stanął Jacob, który patrzył na mnie z lekkim przerażeniem. ― Jesteś chora? ― kiwnęłam głową. ― Idź do domu, ja za Ciebie pójdę. ― dotknął mojego czoła. ― Odwieźć Cię? ― zaprzeczyłam. 

― Będę siedzieć otulona kocami z gorącą czekoladą i mnóstwem chusteczek. ― wychrypiałam. ― Muszę powypełniać papiery, nie musisz się martwić. Dam radę. ― pokiwał głową, po czym otworzył mi drzwi. ― Dzięki. ― uśmiechnęłam się lekko i poszłam w stronę biura przyrodniego brata. Przed nim siedziała grupka osób, w tym Jordan, który jak mnie zobaczył, zmroził wzrokiem, ale nie odezwał się ani słowem. 

Weszłam do biura, oprócz niego była również Poppy, która zmierzyła mnie z góry na dół i parsknęła śmiechem. Nie zwracając na to uwagi, usiadłam na kanapie i okryłam się kocem. Popatrzyłam na brata, który miał na twarzy wymalowaną złość, kazał dziewczynie opuścić pomieszczenie i zawołać kolejną osobę. Tym kimś był Jack, który posłał mi blady uśmiech. James kazał mu usiąść, po czym podszedł do mnie i na stół rzucił stos papierów, które musiałam wypełnić. 

― Miała być jeszcze gorąca czekolada. ― wychrypiałam. ― A jakbyś miał jeszcze tabletki na ból gardła, to byłabym wdzięczna. ― popatrzyłam błagalnym wzrokiem na brata. On otworzył szufladę i rzucił mi listek tabletek. ― Dzięki. ― uśmiechnęłam się szeroko. 

Zajęłam się wypełnianiem papierów i nie zauważyłam, nawet kiedy blondyn wyszedł. Po nim wchodziły kolejne osoby, ale nie zwracałam na nich uwagi. Dopiero kiedy wszedł Jordan, podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Nie komentowałam tego, że tak złowrogo na mnie patrzył. Tabletka na ból gardła mi nie pomogła, a każde wypowiedziane przeze mnie słowo przyprawiało mnie o okropny ból. James w pewnym momencie powiedział, że musi na chwilę wyjść i zostawia nas samych, czarnowłosy od razu podszedł do mnie, gdy tylko zamknęły się drzwi. Podniosłam głowę i spojrzałam w jego ciemne tęczówki. Uniosłam brew, ale w dalszym ciągu nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. 

― Ignorujesz mnie cały tydzień. ― wychrypiał w końcu. Westchnęłam, po czym cicho powiedziałam, że byłam chora i nie miałam na nic siły. On zacisnął zęby. ― Dowiedziałem się czegoś. Poppy ma zamiar wytoczyć Ci proces o pobicie. Usiłuje zebrać świadków przeciwko Tobie i jak na razie wszystko idzie po jej myśli. ― zagryzłam dolną wargę. Miałam problem i to porządny, jednak miałam nadzieję, że James miał wtedy kamery włączone i wszystko było widać. ― Mnie też pytała, nie zgodziłem się zeznawać przeciwko Tobie. Chyba że jeszcze raz mnie tak potraktujesz. ― uniosłam brew. Nie wiedziałam, jak miałam to odebrać. ― Następnym razem napisz mi, że jesteś chora, a nie ignorujesz każdą moją wiadomość. ― pokiwałam niepewnie głową. ― Nie lubię tego. ― uśmiechnął się, po czym dotknął mojej ręki. ― Odwieźć Cię do domu? ― wzruszyłam ramionami, co mu się nie spodobało. 

― Jak James nie będzie mógł, to czemu nie. ― wychrypiałam w końcu. ― Dlaczego nie macie treningu? ― zapytałam po dłuższej chwili. Chłopak odpowiedział, że to wszystko przez Poppy, która chce nagrań z kamer. James się jednak nie zgodził i powiedział, że pogada z każdym o tej sytuacji sprzed tygodnia. 

Kilka minut później wszedł James do pomieszczenia. Był jeszcze bardziej wkurzony niż wcześniej, popatrzyłam na niego niezrozumiałym wzrokiem. On tylko poprosił Jordana o wyjście, a kiedy drzwi się zamknęły, usiał obok mnie. Powiedział, że nie pozwoli mi iść siedzieć za coś, co działo się na treningu. Dodał również, że wynajął adwokata i wszystkie nagrania z kamer są u niego. Te rozmowy były po to, aby przekonać ich, by nie kłamali, jak było i oszczędzili wszystkim czasu. 

― Przepraszam, że narobiłam Ci kłopotów. ― wyszeptałam i go mocno przytuliłam. On pogłaskał mnie po włosach, mówiąc, że to wygramy i nie musimy się niczym martwić. 

######

IZZY WHITEМесто, где живут истории. Откройте их для себя