2-29

1.1K 60 5
                                    

(Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale jest to setny rozdział "Zostaw mnie" 😀😎😍)

Wróciłam do pokoju hotelowego chwile po północy, a mimo wszystko jestem dzisiaj masakrycznie nie wyspana, wszystko mnie boli, a jeszcze muszę zrobić ten cały test. Obiad u rodziców mamy na trzecią po południu więc jeszcze sporo czasu. Siadając na toaletę uśmiechnęłam sie sama do siebie widząc na majtkach czerwone plamy, więc wcale nie musiałam sprawdzać ewentualnej ciąży. W głowie miałam tysiące myśli, które nie dawały mi spokoju, ciągle zastanawiałam się czy powiedzieć Niall'owi, o tym, że sprawdziłam nasze geny i o tym, że Ana była na weselu. Od wczoraj dostaje dziwne sms'y z treścią, że dałam ,,MU'' za mało pieniędzy, jestem praktycznie w stu procentach pewna, że wiadomości pisze Alan, choć obiecał, że już nigdy więcej nie będzie miał ze mną kontaktu.

Przez te bezsenną noc zrozumiałam jedną, stanęłam w miejscu, ze wszystkim, wszyscy moi znajomi idą do przodu, biorą śluby, realizują się zawodowo, lubią swoje studia, a ja nawet często zapominam co tak na prawdę studiuje. Kim jest u licha Hope? Usiadłam na mało wygodnej sofie pod oknem i wpatrywałam się w ludzi idących ulicą... idą, mają określony cel i miejsce podróży a ja? Co tak na prawdę lubię? Kim tak na prawdę chce być? Wiedziałam doskonale w czym jestem dobra, ale czy to jest to co chce robić już do końca moich dni?


Jeszcze przed obiadem załatwiłam wszystkie formalności związane z wyścigiem, nie przekonam się, dopóki znowu nie siądę za kierownicą szybkiego wozu na wyblakłej białej linii, która robi zawodnikom za Start.


,, nie dam ci więcej żadnych pieniędzy, spróbuj jeszcze raz się ze mną skontaktować, a naśle na ciebie policję'' odpisałam wreszcie na nieznany mi numer i zaczęłam pakować rzeczy by niebawem ruszyć na obiad do mojej rodzinki. Od razu po obiedzie wracamy do domu bractwa, jutro kolejne nudne wykłady, ale też dzień wyścigu.

- twoi starsi zaprosili na tego grilla większość osób z wesela, szykują się poprawiny- do pokoju wszedł uśmiechnięty Josh, ale widząc moją minę schował uśmiech zastępując go obojętną miną

- grilla? przecież to miał być tylko zwykły obiad- panikowałam, cholernie w tej chwili panikowałam, co jeśli on tam będzie? I to ze swoją żoną... ze swoją ciężarną żoną- powinniśmy pojechać na uczelnie-

- nie wygłupiaj się mała-

- nie znasz moich rodziców? będą nas wypytać o wszystkie szczegóły naszego życia- próbowałam go jakoś zniechęcić ale on tylko znowu się uśmiechnął

- będę obok Holi, jesteśmy przyjaciółmi tak? nie zostawię cie z tym- powiedział przyciągając mnie do siebie, wiedział że tak na prawdę chodzi o Niall'a i Nicole.

- przyjaciele się nie ruchają- zauważyłam i teraz to on westchnął

- nie rozumiem, chcesz czegoś innego? chcesz żebym nazywał cię moją dziewczyną? skoro oboje tego nie chcemy, ja nie szukam związków, a ty jak ostatnia idiotka bujasz się w zajętym kolesiu - powiedział- szlak, przepraszam Holi- zabolało, ale nie skomentowałam tego w żaden sposób tylko wzruszyłam ramionami udając że mi to wisi.

- chce wystartować w zawodach, potrzebuje wozu i drugiego kierowcy- powiedziałam a on uśmiechnął się jeszcze szerzej niż miał to w zwyczaju

- i to jest Hope którą lubię najbardziej, wyścig jest jutro, ale na milion procent zdążę ogarnąć dobrą brykę, nie wiem też czy jestem dla ciebie wystarczająco dobrym kierowcą co?-

- najlepszym z możliwych, musisz tylko słuchać jak do ciebie mówię a na pewno wygramy-

- powiemy nieustraszonym?

- po co? - zdziwiłam się

- kiedyś było to coś co robiliśmy wspólnie- zauważył

- nie, teraz chce robić to tylko z moim partnerem- mrugnęłam do niego oczkiem, a ten złożył na moich ustach delikatny pocałunek.

***


W ogrodzie moich rodziców panowała weselna atmosfera, przyszli nawet rodzice Nicole, chociaż moi starsi ich przecież nie znali, po co więc ich zaprosili?

- córeczko tak się cieszę że jednak przyszliście- matka od razu wzięła mnie w objęcia a ja lekko od razu się z nich wyswobodziłam, tak aby nie odebrała tego źle.

- nie posiedzimy długo- ostrzegłam i usiedliśmy przy wielkim podłużnym stole obok wujka Hulk'a i rodziców Niall'a.

- cześć dzieciaki- Hulk od razu podał nam po butelce piwa i na prawdę bardzo się ucieszyłam że to obok niego udało nam się usiąść- więc to nie plotki- zaśmiał się mając oczywiście namyśli fakt, że jesteśmy razem

- jezu, ona na prawdę jest śliczna!- w tym momencie podeszła do nas kobieta bardzo podobna do Nicole, więc to na pewno jej matka, no po prostu gorzej być nie może. Czy może?

- dzień dobry- powiedziałam wstając z krzesła, nie za bardzo wiedziałam jak się zachować, nie codziennie ktoś obsypuje mnie komplementami i to na samym wejściu

- dzień dobry skarbie jestem mamą Nicole, nie dawno o tobie rozmawiałyśmy, myślałaś kiedyś o karierze modelki? jesteś prześliczna- powiedziała a ja widziałam nie zadowoloną minę jej córki za moimi plecami. Zaśmiałam się lekko biorąc jej słowa za żart, ale ta wciąż była poważna.

- modelką? mam jakieś metr siedemdziesiąt pięć, marna ze mnie kandydatka- przyznałam

- masz lepsze proporcje od mojej córki- palnęła- ona ze swoim metrem sześćdziesiąt może jedynie pomarzyć- zaśmiała się, a Niall jakby słysząc jej słowa objął swoją dziewczynę ramieniem by dodać jej otuchy. Jednak raczej nie było możliwe by słyszeli naszą rozmowę bo siedzieli dość daleko od nas

- to co? przyjedziesz jutro do mojej siedziby? zrobimy ci parę fotek, jakieś portfolio, wypromujemy cię i za miesiąc będziesz jedną z najbardziej rozpoznawalnych twarzy mojej firmy- powiedziała a ja spojrzałam na Josh'a i wzięłam od niej wizytówkę, mówiąc, że się zastanowię.

- dziwna kobieta- powiedziałam siadając obok przyjaciela, gdy wreszcie od nas odeszła

- mam dziewczynę modelkę- zaśmiał się i lekko pocałował mnie w usta

- przeszkadzam? chciałbym porozmawiać z Josh'em- nie wiem kiedy mój tato znalazł się obok nas, ale po prostu wstałam i pozwoliłam by usiadł obok niego a sama ruszyłam w stronę palącego się ogniska, nabiłam sobie kiełbaskę na patyk i usiadłam na jednym z kilkunastu plastikowych krzeseł ustawionych w okół ogniska.

- odmów jej- obok mnie usiadła Nicole, nie było w pobliżu Niall'a, co było dość dziwne, bo ostatnio chłopak nie opuszcza jej na krok

- nie bądź zazdrosna- powiedziałam

- nie bądź śmieszna pokrako, ostrzegam cię tylko dlatego że jesteś siostrą mojego męża- zabolało a ona doskonale zdawała sobie z tego sprawę

- to nie moja wina, że jesteś karłem w dodatku ciężarnym więc się odwal- i teraz właśnie obok niej zjawił się jej rycerz

- serio Hope? musisz atakować moją żonę gdy tylko stracę ją z oczu?- spytał tym razem atakując mnie
- jesteście siebie warci- przyznałam

- chciałam być miła, ta firma to piekło, karzą ci schudnąć, dużo trenować, brać udział w licznych pokazach czy sesjach- przyznała

- faktycznie brzmi strasznie - zaśmiałam się - idę jutro robić portfolio, a wy dalej bawcie się w te szopkę i nie wtrącajcie w moje życie- powiedziałam, odechciało mi się tej kiełbasy całkowicie, więc ruszyłam do Josh'a wyrzucając ją wcześniej do śmietnika.


- twój ojciec zaproponował mi staż w jego siłowni- powiedział ciesząc się jak dziecko- teraz raczej nie możesz ze mną zerwać-

- zrobił to bo jesteś zdolny a nie dlatego, że kręcisz ze mną - przyznałam - cieszę się, że zaczęło nam się układać.


Nie wiedziałam tylko, jak bardzo się mylę...

Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now