z deszczu pod rynne

1.4K 72 4
                                    

- po co ci jej numer? Co chcesz zrobić? - no tak Stella nie dawała za wygraną
- muszę z nią pogadać i tyle- powiedziałam- dajcie mi ten numer- i po chwili już miałam zapisany numer dziewczyny.
- nie zrobisz nic głupiego?- spytał Josh a ja się zaśmiałam. Ostatnio przecież robię tylko takie rzeczy prawda?
- jutro już szkoła. Nawet nie wiem kiedy minęły te dni- chciałam zmienić temat. Miałam zwolnienie od lekarza z powodu ostatnich wydarzeń. Jutro jednak muszę już zacząć spowrotem tam łazić.
- powinnaś powtórzyć sobie cały materiał- zauważył Mark.
- tak, tak zrobię- i nareszcie zrozumieli aluzję bo już po chwili wszyscy nagle zaczęli sie bardzo śpieszyć do domów.
Od razu do niej napisałam
" musimy się spotkać. Hope" na odpowiedź nie musiałam długo czekać.

- wychodzę- krzyknęłam tylko do matki która krzątała się po kuchni i nie czekając na jej sprzeciw wybiegłam z domu na umówione spotkanie z pewną dziwką.

***
Park Nordsona znajdował się na szczęście nie aż tak daleko od mojego domu, przejście tego kawałka zajęło mi może z dziesięć minut. Marry siedziała już na ławce przy fontannie, która teraz była wyłączona ze względu na porę roku.
- nie rozumiem po co chciałaś się ze mną spotkać ale jestem- o rany.. już sam jej głos doprowadzał mnie do szału
- jesteś w ciąży? - byłam może troszkę za bardzo bezpośrednia, ale musiałam to wiedzieć
- to chyba nie twój interes- warknęła oburzona
- Niall to mój kumpel- zauważyłam
- no właśnie a miałaś się trzymać od niego z dala- przypomniała
- trzymałam-
- nie jestem w ciąży to tylko kolejna idiotyczna plotka- powiedziała po chwili
- jutro na długiej przerwie przyjdź na sale gimnastyczną- powiedziałam
- po co?
- jest próba do przestawienia, a ty zagrasz Julię- wyjaśniłam a ona od razu cała pojaśniała
- serio? Czemu ?
- bo Niall gra Romea- dodałam
- a ty o ile mi wiadomo miałaś grać Julię-
- miałam, ale mój chłopak za bardzo się wkurzył. To jak? Chcesz te role czy nie?- lekko podniosłam głos, a ona pokiwała energicznie głową. Wyglądała trochę jak te sztuczne, plastikowe szczeniaki, które sadza się do samochodu, a te podczas jazdy kręcą łbem na wszystkie strony. Z tą różnicą, że te psiaki są całkiem słodkie, a ona? Do zrzygania.
- to narazie. I nie mów Niall'owi o całej tej rozmowie. Może po prostu idź teraz do niego? Strasznie się nawalił po tej waszej kłótni- skłamałam a ona znowu pokiwała głową i tak po prostu odbiegła a ja usiadłam wreszcie na ławce chowając twarz w dłonie.

- szczerze mówiąc nie doceniałem cię- całe moje ciało zdrętwiało w ułamku sekundy. Odwróciłam się raptownie wstając z ławki. Nie myliłam się, za mną stał nie kto inny jak Alan.
- czego chcesz- tylko tyle udało mi się wydusić, ale byłam i tak dumna z siebie, że chociaż się odezwałam. Nie chciałam już spotkać tego człowieka nigdy więcej.
- aniele? No no od kiedy ty jesteś taka wyszczekana co? - zaśmiał się i podszedł kawałek bliżej.
- Issac mówił że wyjechałeś- wypaliłam
- jak widać nie na długo, nie cieszysz się? Daj spokój przecież było nam razem tak dobrze-
- muszę wracać- odwróciłam się, ale w momencie gdy chciałam zrobić krok ten złapał mnie za rękę
- nie umiałem cię skrzywdzić Hope. Chciałem żeby twoja matka dostała za swoje ale ty na to nie zasłużyłaś- on mi się tłumaczy?
- skrzywdziłeś- powiedziałam nabierając odwagi
- niby jak? Nie uzależniłaś się jakoś mocno, widzę, że nie jesteś pod wpływem-
- myślisz, że mi chodzi o narkotyki? Człowieku ja ci ufałam! A tobie chodziło tylko o jakąś pieprzoną zemstę! - warknęłam
- zakochałaś się? We mnie?- teraz wyglądał jak małe dziecko, jak ktoś kto nigdy nie poczuł co to jest miłość. Było mi go nawet żal, po tym wszystkim co mi zrobił ja na prawdę mu współczułam.
- wyjeżdżam. Chciałem tylko sprawdzić co u ciebie, już dość namieszałem w twoim życiu- zauważył
- ale...
- i trzymaj się z daleka od Issaca to nie jest towarzystwo dla ciebie aniele- powiedział i delikatnie głaskając mnie po policzku po prostu odszedł.

Spojrzałam w okół, to dziwne że pomimo wczesnej godziny w ogóle nie chodzą tędy ludzie. Ahh no tak dzisiaj niedziela, wszyscy są w kościele.

I wtedy mnie olśniło... trzymaj się zdala od Issaca. To było to, moja jedyna szansa na zapomnienie. Skoro to nie towarzystwo dla mnie to wierze że zapewni mi odpowiednią rozrywkę.

Julia

-myślałam, że jest z wami- zaczęłam mówić gdy około godziny dwudziestej do mojej córki wpadli znajomi.
- nie. Mówiła nam, że będzie się dziś uczyć- powiedziała delikatnie Stella. Czemu Hope nie może być taka jak ona? Grzeczna, poukładana i kulturalna?
- może jest z Niall'em?- spytałam gdy zauważyłam, że chłopaka nie ma z nimi
- on jest z dziewczyną - powiedział Josh. Gdzie zatem jest moja córka?
- wejdziecie? Nie będziecie stać tak w progu, ja na wszelki wypadek zadzwonie do Matt'a czy nie ma jej u nich- powiedziałam od razu chwytając za telefon
- Julia? Stało się coś? - spytał Matt odbierając
- jest u was? - nawet nie musiałam mówić o kogo chodzi.
- nie widziałem jej od tamtej kolacji, spytam Niall'a. Czekaj- gdzieś z oddali usłyszałam krzyk
- Niall! Wiesz gdzie może być Hope? -
- Hope? Co znowu się stało? Nie ma jej w domu?- słyszałam rozmowę coraz wyraźniej a po chwili w telefonie odezwał się głos Matt'a
- mówi, że też nie widział jej od kolacji. Myślisz, że to znowu ten Alan? - spytał
- nie wiem co mam myśleć- westchnęłam- kończę, muszę zadzwonić do Luke'a-
- daj znać jak wróci-

Mark

- myślicie, że to Alan?- spytałem reszty, ale nikt nie zdążył odpowiedzieć bo do domu weszła dziewczyna. Wyglądała. .. dobrze, ale coś było nie tak i już po chwili wiedzieliśmy co. Była pijana.

Hope:
- o proszę macie imprezkę! - krzyknęłam gdy zobaczyłam tyle ludzi w salonie. Kurcze, a miałam nadzieję że wejdę po cichu i od razu walne się na łóżko.
- Piłaś!- krzyknęła matka
- nie dramatyzuj- odpowiedziałam a ta spojrzała na mnie zaskoczona
- nie tym tonem Hope! Ile ty masz lat żeby się włuczyć po nocach!?- warknęła a Nieustraszeni patrzyli na całe to marne przedstawienie
- a ile ty miałaś lat jak zabiłaś człowieka?!- krzyknęłam jeszcze głośniej od niej i nagle mój policzek zapiekł. Na prawdę to zrobiła, uderzyła mnie?
- Hope? Boże dziecko .. ja nie chciałam...- zaczęła ale spojrzałam tylko na nią, potem na przyjaciół i powiedziałam
- chyba jednak wolę ten odwyk mamusiu- i poszłam do siebie modląc się aby ten dzień się skończył. Issac okazał się spoko gościem który ma świetne poczucie humoru i pełen barek w kuchni, serio dobrze się bawiłam ale oczywiście matka musiała wszystko popsuć.

Zostaw mnie (PM3)Where stories live. Discover now